Konkurs “Wytyczanie drogi” powoli dobiega końca. Już jutro, w sobotę, międzynarodowe jury pod batutą Andrzeja Żuławskiego, przedstawi widzom swoją decyzję. Festiwalowicze trzymają mocno kciuki za swoich faworytów – przykład Azazela Jacobsa pokazuje, że Krakowska Nagroda Filmowa potrafi zmienić życie. Czas pokaże, który z twórców dostanie to prestiżowe wyróżnienie – i będącą jego kluczową częścią sowitą “dotację”.
W kuluarach powtarza się kilka tytułów, najczęściej „Avalon”, „Electrick Children” i „Teddy Bear”. Jednak warto pamiętać, że często gusta i oczekiwania publiczności mogą znacznie różnić się od intuicji jury, którego zadaniem jest wyróżnienie dzieła nie najbardziej wciągającego, a także najpełniejszego, najdojrzalszego, najlepiej rokującego...
Kadr z filmu "Teddy Bear", fot. OFF PLUS CAMERA
„Teddy Bear” Madsa Matthiesena to klasyczny film „coming of age” z wątkiem miłosnym w tle. I tu jego zwyczajność się kończy. Bohaterem produkcji nie jest bowiem nastolatek, a 38-letni kulturysta Dennis (grany z genialnym wyczuciem przez aktora amatora, króla bodybuildingu Kima Kolda), który mimo dojrzałego wieku wciąż mieszka z (filigranową) nadopiekuńczą matką. Zdawałoby się, że supermęski wygląd sprawia, że Dennis ma kobiet na pęczki – ale rzeczywistość okazuje się inna. Bohater jest bowiem wrażliwcem, trochę nieśmiałą, szukającą ciepła i zrozumienia duszą zaklętą w ogromnym, napompowanym i wytatuowanym ciele. Toksyczna relacja z matką, która nie tylko traktuje go jak dziesięciolatka, ale też z rozmysłem uniemożliwia mu zachowanie jakiejkolwiek intymności w codziennym życiu upośledza jego zdolność socjalizacji. Namówiony przez wujka, który z Tajlandii przywiózł sobie żonę, Dennis decyduje się na wyjazd w poszukiwaniu miłości. Na miejscu okazuje się, że o wiele łatwiej, niż bratnią duszę, będzie mu znaleźć nieletnie, podrywające obcokrajowców według ustalonego scenariusza prostytutki. Przez przypadek Dennis poznaje jednak Toi, starszą, bardziej doświadczoną i mądrzejszą niż lgnące do niego na ulicach chmary wiotkich latawic. W tej relacji dwojga zranionych przez życie ludzi zaczyna skrzyć się iskra nadziei.
Matthiesen nie zbudował genialnego scenariusza - „Teddy Bear” jest raczej lakonicznym, prostym filmem. Kluczowe dla zbudowania klimatu były decyzje obsadowe. W filmie grają prawie sami amatorzy, jedyną zawodowa aktorką jest wcielająca się w rolę matki Elsebeth Steenthoft. Ta proporcja pozwala poszczególnym wykonaniom utrzymać się na bezpiecznym poziomie, są naturalne, nie przesadnie „zagrane”. Matthiesen komponując kadry genialnie wygrywa dramaturgię wizerunku Dennisa, potencjał konfrontacji jego olbrzymiego ciała ze światem. Cały urok i magnetyzm „Teddy Beara” zapisany jest jednak w melancholijnym spojrzeniu Kolda. Kulturyście udało się nie tylko być w filmie, bezpiecznie polegając na swoich idealnych do roli warunkach fizycznych. Choć sam film momentami zsuwa się w przezroczystość i mógłby być odrobinę bardziej intensywny, Kold gra całym sobą, i jest to wykonanie spektakularne. Po seansie, gdy Matthiesen odpowiadał na pytania widzów, nie omieszkał zaznaczyć, jak wielkie miał szczęście, że znalazł takiego Dennisa.
Wyjątkowym wydarzeniem był wykład amerykańskiego krytyka filmowego, jednego z czołowych przedstawicieli nurtu wideo-eseju. Kevin B. Lee jest redaktorem naczelnym poświęconego tej formie krytyki działu w Press Play - wideo-blogu platformy Indiewire - oraz programerem w dGenerate Films. Najpopularniejszym esejem pozostaje jak dotąd “Spielberg Face”, poświęcony sposobom budowania dramaturgii w filmie poprzez charakterystyczny sposób filmowania twarzy u Spielberga. W trakcie fascynującego wykładu Lee opowiadał zarówno o aspektach technicznych, jak i teoretycznych swojej pracy i całego nurtu. Pozostaje liczyć, że wideo-esej na równie wysokim poziomie stanie się formą docenianą także w Polsce. To z jednej strony niezwykle atrakcyjna, spójna, komunikatywna ale też w pełni autorska forma krytyki, z drugiej – jako mini forma filmowa - sama w sobie jest hołdem wobec kina.
Kadr z filmu "The Woman in a Septic Tank”, fot. OFF PLUS CAMERA
Z widzami rozmawiał także reżyser i producent jedynej - ale za to przezabawnej, przenikliwej i cynicznej - komedii w konkursie, czyli autor „The Woman in a Septic Tank”, Marlon Rivera.
Czwartek przyniósł także kolejne fascynujące spotkanie z cyklu Camera On. Z publicznością spotkał się Roland Joffé, świeżo wyróżniony posiadacz kluczy do bram miasta. Joffé chętnie odpowiadał na – jak zwykle przenikliwe! - pytania uznanego amerykańskiego krytyka filmowego Elvisa Mitchella. Tegoroczny gość potwierdza regułę: w Krakowie gwiazdy nie tylko świecą pełnym blaskiem, ale w bliższym kontakcie okazują się po prostu ciepłymi, ciekawymi i nie zmienionymi przez sławę ludźmi. Dla młodych filmowców i kinomaniaków to obserwacja, która napawa optymizmem. Warto też zwrócić uwagę na staranność, z jaką organizatorzy Off Plus Camery planują i projektują spotkania, które zawsze prowadzą odpowiednio dobrani specjaliści. W Krakowie na tym polu nie ma przypadków - przez to nie zdarzają się też wpadki. Tego inne polskie festiwale mogą się od młodziutkiej Off Plus Camery uczyć.