Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Allan Starski ocenia scenografię tegorocznych kandydatów do Oscara - Żaden z nominowanych filmów mnie nie powalił.
- Jak scenograficznie wypadają tegoroczni kandydaci?
- Może powinienem być bardziej pokorny, ale powiem szczerze. Żaden z nominowanych filmów mnie nie powalił. Nie było takiego scenograficznego "wow". Nie zastanawiałem się "jak oni to wykombinowali". Ale (…) podoba mi się bardzo scenografia w "Hugo" i w "Artyście". W przypadku "Artysty" jest ona może trochę wtórna, ponieważ naśladuje manierę filmu niemego i czarno-białego. Z kolei w "Hugo" podoba mi się połączenie 3D, ale takie, które nie męczy widza, z bardzo dobrą, trochę bajkową scenografią i efektami specjalnymi. Tym razem komputerowe zabiegi nie dość, że nie popsuły przyjemności oglądania filmu, to zostały zastosowane z dużym smakiem. Gdy ogląda się "Hugo" nie myśli się o 3D tylko o przyjemności oglądania, jakiej dostarcza ta technologia. Podobnie na miejscu 3D było w "Avatarze", choć tam mieliśmy do czynienia ze stworzeniem świata zupełnie nieistniejącego. A tu mamy świat, który znamy, a 3D pozwala nam go lepiej obejrzeć. Przykładem tego, jak można nie męcząc widza wspaniale wykorzystać 3D jest otwierająca scena "Huga": kamera wjeżdża w ulice Paryża, mknie między pociągami i dociera do chłopca ukrytego za wielkim zegarem. Świetne i potrzebne ujęcie. Powinienem coś powiedzieć o znakomitej scenografii Stuarta Craiga do "Harry’ego Pottera", ale jestem już tą serią trochę zmęczony.
- A które z aktorskich kreacji zwróciły pana uwagę?
- Oczywiście wszyscy, którzy oglądali "Żelazną damę" zapamiętają Meryl Streep. Dobrze oceniam Michelle Williams jako Marylin Monroe, z tym że, ja ciągle pozostaję pod wrażeniem prawdziwej Marylin - każda wcielająca się w nią aktorka jest trochę na straconej pozycji. Za to dobrze zagrały aktorki z dość zlekceważonego u nas filmu "Służące". Zresztą sam na początku niewiele o nim słyszałem. Warto zwrócić uwagę na rolę Violi Davis. Zawsze są też na Oscarach wielcy przegrani, dla których zabrakło nawet nominacji. W tych kategoriach myślę o "Musimy porozmawiać o Kevinie" z fantastyczną Tildą Swinton. Bardzo żałuję, że nie uzyskała nominacji. To świetna rola.
Allan Starski i Ewa Braun - zdobywcy Oscara za "Listę Shindlera", fot. T. Jędrzejowski / SFP
- Nie da się uciec od polskich akcentów na tegorocznych Oscarach. Pan bardzo chwalił film Agnieszki Holland.
- Rzeczywiście wyrażam się o "W ciemności" bardzo pozytywnie, bo to bardzo dobry film. Oczywiście z całego serca kibicuję Agnieszce Holland. Muszę jednak dodać, że dość późno, ale obejrzałem "Rozstanie" Asghara Farhadiego. Uważam, że to także bardzo dobry film. A w dodatku pochodzący z takiego rejonu świata, którego kinematografii do tej pory nie znałem. Teraz wiem, że Agnieszka ma bardzo silną konkurencję.
- Trzymamy także kciuki za Janusza Kamińskiego.
- Januszowi za "Czas wojny" naprawdę życzę trzeciego Oscara! Ale i tu muszę powiedzieć, że nie będzie łatwo. Stanie w szranki z Emmanuelem Lubezkim, operatorem, który pracował przy "Drzewie życia", filmie, w którym praca autora zdjęć jest bardzo wyrazista. Myślę, że ten pojedynek rozegra się między tymi dwoma filmami.
- Jak scenograficznie wypadają tegoroczni kandydaci?
- Może powinienem być bardziej pokorny, ale powiem szczerze. Żaden z nominowanych filmów mnie nie powalił. Nie było takiego scenograficznego "wow". Nie zastanawiałem się "jak oni to wykombinowali". Ale (…) podoba mi się bardzo scenografia w "Hugo" i w "Artyście". W przypadku "Artysty" jest ona może trochę wtórna, ponieważ naśladuje manierę filmu niemego i czarno-białego. Z kolei w "Hugo" podoba mi się połączenie 3D, ale takie, które nie męczy widza, z bardzo dobrą, trochę bajkową scenografią i efektami specjalnymi. Tym razem komputerowe zabiegi nie dość, że nie popsuły przyjemności oglądania filmu, to zostały zastosowane z dużym smakiem. Gdy ogląda się "Hugo" nie myśli się o 3D tylko o przyjemności oglądania, jakiej dostarcza ta technologia. Podobnie na miejscu 3D było w "Avatarze", choć tam mieliśmy do czynienia ze stworzeniem świata zupełnie nieistniejącego. A tu mamy świat, który znamy, a 3D pozwala nam go lepiej obejrzeć. Przykładem tego, jak można nie męcząc widza wspaniale wykorzystać 3D jest otwierająca scena "Huga": kamera wjeżdża w ulice Paryża, mknie między pociągami i dociera do chłopca ukrytego za wielkim zegarem. Świetne i potrzebne ujęcie. Powinienem coś powiedzieć o znakomitej scenografii Stuarta Craiga do "Harry’ego Pottera", ale jestem już tą serią trochę zmęczony.
"Hugo i jego wynalazek", fot. UIP
- A które z aktorskich kreacji zwróciły pana uwagę?
- Oczywiście wszyscy, którzy oglądali "Żelazną damę" zapamiętają Meryl Streep. Dobrze oceniam Michelle Williams jako Marylin Monroe, z tym że, ja ciągle pozostaję pod wrażeniem prawdziwej Marylin - każda wcielająca się w nią aktorka jest trochę na straconej pozycji. Za to dobrze zagrały aktorki z dość zlekceważonego u nas filmu "Służące". Zresztą sam na początku niewiele o nim słyszałem. Warto zwrócić uwagę na rolę Violi Davis. Zawsze są też na Oscarach wielcy przegrani, dla których zabrakło nawet nominacji. W tych kategoriach myślę o "Musimy porozmawiać o Kevinie" z fantastyczną Tildą Swinton. Bardzo żałuję, że nie uzyskała nominacji. To świetna rola.
Allan Starski i Ewa Braun - zdobywcy Oscara za "Listę Shindlera", fot. T. Jędrzejowski / SFP
- Nie da się uciec od polskich akcentów na tegorocznych Oscarach. Pan bardzo chwalił film Agnieszki Holland.
- Rzeczywiście wyrażam się o "W ciemności" bardzo pozytywnie, bo to bardzo dobry film. Oczywiście z całego serca kibicuję Agnieszce Holland. Muszę jednak dodać, że dość późno, ale obejrzałem "Rozstanie" Asghara Farhadiego. Uważam, że to także bardzo dobry film. A w dodatku pochodzący z takiego rejonu świata, którego kinematografii do tej pory nie znałem. Teraz wiem, że Agnieszka ma bardzo silną konkurencję.
- Trzymamy także kciuki za Janusza Kamińskiego.
- Januszowi za "Czas wojny" naprawdę życzę trzeciego Oscara! Ale i tu muszę powiedzieć, że nie będzie łatwo. Stanie w szranki z Emmanuelem Lubezkim, operatorem, który pracował przy "Drzewie życia", filmie, w którym praca autora zdjęć jest bardzo wyrazista. Myślę, że ten pojedynek rozegra się między tymi dwoma filmami.
SP
PAP
Ostatnia aktualizacja: 24.02.2012
Planete+ Doc Film Festival jedną z atrakcji Open'era
Tomasz Raczek i Jan Kaczmarek typują oscarowych zwycięzców
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024