PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  22.11.2011
Zakończyła się druga edycja American Film Festival. Imprezy, która chociaż na kilka dni redefiniuje powszechne postrzeganie kinematografii zza oceanu. Na chwilę zapomnieć można o znanych z cotygodniowych repertuarów kinowych blockbusterach, bowiem Wuj Sam przybiera tu zupełnie inne, zmienne, często zaskakujące oblicza.

"Z dystansu", fot. AFF

Choć wrocławski festiwal jest ledwie w wieku niemowlęcym, powiedzieć o nim, że raczkuje, to tak jakby nic nie powiedzieć. W zeszłym roku organizatorzy – Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, poprzeczkę zawiesili wyjątkowo wysoko, tak naprawdę największe wyzwanie stawiając właśnie przed sobą. Dużą satysfakcję sprawić im musiał widok wypełnionych na wielu seansach po brzegi sal kina Helios. Podobne odczucia bez wątpienia towarzyszyły i widzom, którzy z niemałym entuzjazmem podchodzili do tego, co właśnie na wielkim ekranie zobaczyli. Ponad 70 starannie wyselekcjonowanych, ułożonych w sekcje tytułów, dwa konkursy, retrospektywy klasyków (Billy Wilder, Terrence Malick), i nie tylko, oraz znakomici goście, z Toddem Solondzem na czele, bez których festiwal zapewne nie byłby taki sam. Pojawia się też uczucie żalu, ale bynajmniej nie jest ono owocem rozczarowania programową ofertą, a raczej wynika z faktu, że z niektórych filmów po prostu trzeba było zrezygnować, by móc zobaczyć inne.  


"Blue Valentine", fot. AFF

Ale jak nie lubić festiwalu, podczas którego z ekranu dyskretnie puszcza do nas oko Keira Knightley ("Zeszłej nocy", reż. Massy Tadjedin), Kevin Smith na prawo i lewo wymierza bolesne policzki ("Czerwony stan"), a Todd Solondz, tym razem oszczędzając widzom ekranowych gwałtów, pedofilii etc., w „Czarnym koniu” nakreśla portret miotającego się „Piotrusia Pana”, bezbłędnie punktując przy tym amerykańskie przywary. Wszystkie wspomniane tytuły trafiły do sekcji Highlights, na którą złożyły się głośne produkcje zrealizowane przez twórców cieszących się już znaczącym uznaniem. Mocnym punktem tego cyklu był melancholijny dramat o miłosnym kryzysie – "Blue Valentine" Dereka Cianfrance’a, z świetnymi kreacjami Ryana Goslinga i Michelle Williams, groteskowe "Damsels in Distress" Whita Stillmana oraz najnowsze dzieło Gusa van Santa "Restless", przedstawiające Amerykę z perspektywy małych miasteczek, sennych przedmieść i pustych bezdroży. Podobna przestrzeń często powracała w filmowych odkryciach z cyklu Spectrum, stając się tłem wydarzeń w intrygującym "Septien" Michaela Tully, stanowiącym smakowitą mieszankę czarnej komedii, thrillera i rodzinnego dramatu, niepokojącej „Magicznej dolinie” Jaffe’a Zinna, bliskiej z ducha kinu Davida Lyncha i braci Coen, poetyckim „Jess + Moss” Claya Jetera, zabierającym widzów w podróż po świecie utkanym z realnej rzeczywistości, fantazji i wspomnień, czy wreszcie kameralnym kinie drogi, słodko-gorzkim „Talerzu i łyżce” Alison Bagnall.


"Damsels in Distress" , fot. AFF

Ostatni z tych filmów wiele zawdzięcza aktorskiemu talentowi Grety Gerwig, odkrytej dla kina przez ważnego bohatera tegorocznego festiwalu, Joe Swanberga. Za sprawą pełnej retrospektywy twórczości tego reżysera można było zapoznać się z jednym z najciekawszych odcieni nurtu mumblecore – kina tworzonego w gronie kilku przyjaciół, przy minimalnym budżecie oraz sprzęcie ograniczającym się do domowej kamery cyfrowej i laptopa. Kameralne warunki pracy ściśle wiążą się z kluczowymi motywami powracającymi u autora „Nocy i weekendów”, który opowiada na ekranie o sobie i swoich znajomych, eksponując to, co jest w życiu najbardziej zwyczajne i codzienne. Oparte w dużym stopniu na improwizacji obrazy 30-letniego Swanberga nasycone są potężną dawką autentyzmu i szczerości, zacierającymi granicę między prawdziwą rzeczywistością i ekranową fikcją.



"Restless", fot. AFF

Szczerość, autentyzm, rzetelność to pojęcia, które najpełniej oddają ton dokumentów prezentowanych w ramach świetnej sekcji poświęconej tej formie filmowego wyrazu. "Tabloid" Errola Morrisa, „Z pierwszej strony: Rok w ‘New York Timesie’” Andrew Rossiego – absolutnie fascynujące spojrzenie na pracę redakcji jednej z najbardziej szanowanych gazet na świecie, ale i gorzka refleksja nad kondycją współczesnej prasy drukowanej – czy „Sing Your Song” Susanne Rostock to wizja Ameryki bez różowych okularów zatkniętych na nosie. Zresztą, wyjeżdżając z Wrocławia po tych kilku dniach projekcji, każdy wyrobił sobie pewnie opinię na temat współczesnej Ameryki, zdiagnozował trawiące ją problemy, mając własną wersję tego, czym jest american dream. I to też duża siła wrocławskiego festiwalu.

Kuba Armata, Magdalena Bartczak
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  2.08.2012
Zobacz również
Martin Scorsese w Polsce. Filmy w Kulturze i Polonii
Zwycięski pochód filmów ze Studia Munka
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll