PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
W rzeczywistości widzianej oczyma Terrence’a Malicka, bohatera jednej z retrospektyw na tegorocznym American Film Festival, naiwność postrzegania miesza się ze świadomością prawideł rządzących światem

W wywiadzie udzielonym wiosną 1975 roku Terrence Malick powiedział dziennikarce magazynu „Sight&Sound”, że w kinie zakorzenił się mit głoszący, iż cierpienie pogłębia charakter człowieka. Skłania go do wypowiadania słów ciężkiej wagi. Buduje jego tożsamość, przejawia pewnego rodzaju lecznicze właściwości. Daje nauczkę, której nigdy się nie zapomina. Cierpiący filmowi bohaterowie mają powłóczyste, zamyślone spojrzenia, jakby dramat w ich życiu wydarzył się przedwczoraj. W realnym świecie to nie jest takie proste. Ból może odebrać wrażliwość, uczynić człowieka kimś otępiałym i płytkim. „W tym świecie człowiek jest nikim” – mówi starszy sierżant Edward Welsch w „Cienkiej czerwonej linii” (1998) – „A nie ma innego świata, prócz tego”. „Mylisz się” – odpowiada mu szeregowy Witt – „Ja widzę inny świat.” Jest naiwny?


Cienka czerwona linia, reż. T. Malick, fot. AFF

W rzeczywistości widzianej oczyma Terrence’a Malicka, bohatera jednej z retrospektyw na tegorocznym American Film Festival, naiwność postrzegania miesza się ze świadomością prawideł rządzących światem. Postaci z jego filmów błądzą w teraźniejszości, patrzą na swoje otoczenie niczym dzieci – w niemym zachwycie nad cudem, z lękiem przed światem. W fabularnym debiucie reżysera, filmie „Badlands” z 1973 roku główna bohaterka – Holly przecina amerykańskie pustkowia z beztroskim mordercą, który pozbawia życia przygodnie spotkanych ludzi. Dziewczyna opowiada swoją historię z perspektywy dziecka, nie zadaje pytań, nie trawi jej moralna wina, interesują raczej wykonywane na co dzień czynności, unoszące się wokół zapachy, ulotne doświadczenia. 


Badlands, reż. T. Malick, fot. AFF

Wszystkie drogi w filmach Terrence’a Malicka wyprowadzają bohaterów na obrzeża cywilizacji. „Zamieszkałem w lesie, ponieważ chciałem żyć świadomie. Chciałem czerpać ze źródeł życia samą jego istotę. Odrzucić wszystko, co nie było nim, by w godzinę śmierci nie odkryć, że nie żyłem”, pisał Henry David Thoreau. Odkąd Holly i Kit z "Badlands" wyruszyli w wędrówkę, żaden z bohaterów kolejnych filmów Malicka jej nie zaniechał. Wszyscy stają twarzą w twarz ze światem, którego nie rozumieją, ale chcą poznać, zbadać, dotknąć i poczuć. Wszyscy tkwią w pustej przestrzeni między cywilizacją a pierwotną naturą. „Niebiańskie dni” (1978) Malick realizował dwa lata, ponieważ kręcił zdjęcia tylko przez czterdzieści minut dziennie – wykorzystując światło, które nasyca powietrze w magicznej godzinie przed zapadnięciem zmierzchu. Opowiada przy tym prostą historię o trudnej miłości, w kolejnych filmach mówi o odkrywaniu świata („Podróż do Nowej Ziemi”, 2005) i przygląda się rodzinnym dramatom ("Drzewo życia", 2011). Sekret nie tkwi jednak w tym, co pokazuje, ale w jaki sposób to robi.


Niebiańskie dni, reż. T. Malick, fot. AFF

W każdym ze swoich filmów Terrence Malick buduje nową przestrzeń wizualną. Nie fotografuje jej w klasyczny sposób, posługuje się modelem kuli. Stawia kamerę w centrum i obserwuje fragmenty rzeczywistości. Dotyka w ten sposób tajemnicy świata, ale jej nie odkrywa. Ujmując w ramy ulotne gesty czy pośpiesznie szukając liści kołujących na wietrze, akcentuje istnienie przestrzeni poza kadrem. Grzegorz Królikiewicz mówił w tym kontekście o „widzeniu przez domysł”. W filmach Terrence’a Malicka w taki sposób postrzega się pełnię świata, domyśla się istnienia prawdy zaklętej w obrazach, dostrzega się to, co chce się zobaczyć – ból i pustkę, niewinność, zbrodnię i piękno; wyczuwa się tęsknotę za tym, co minęło i tym, czego nigdy nie było; obcuje się z Bogiem, w którego obecność od dawna się wątpiło.


Drzewo życia, reż. T. Malick, fot. AFF


Anna Bielak
informacja własna
Ostatnia aktualizacja:  20.11.2011
Zobacz również
"Argentyńska lekcja" - znowu nagroda!
Nagrody Grand Off już wkrótce
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll