Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Kiedy rysunki wprawiają w melancholijny nastrój, plastelina wyciska łzy, a szkice pobudzają do śmiechu, to może być tylko...animacja! W Trójmieście zakończyła się właśnie druga edycja Międzynarodowego Dnia Animacji obchodzonego na świecie już od dziesięciu lat.
Mimo, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Twórców Animacji ASIFA wyznaczyło święto na 28. października, kiedy wypada rocznica pierwszego publicznego pokazu animacji przeprowadzonego w Paryżu w 1892 roku, wydarzenie to ostatnio rozrosło się w czasie. Widzowie w Trójmieście mogli zapoznać się z programem krótkich metraży z ostatnich kilku lat z Bułgarii, Brazylii, Polski, Portugalii, Niemiec, Indii i Korei. Dodatkowo zaprezentowane zostały dwie produkcje pełnometrażowe – "Mary i Max" oraz "Iluzjonista". Pokazy odbyły się w kameralnych przestrzeniach kawiarni Teatru Miejskiego w Gdyni oraz sopockiego Dworku Sierakowskich i Sceny Off de Bicz.
"Paths of Hate", reż. Damian Nenow, fot. Platige Image
Programy narodowe zaprezentowane w ramach Dnia Animacji zostały wyselekcjonowane przez kuratorów ASIFA z danego kraju spośród nagradzanych już wcześniej filmów, co miało gwarantować ogólną wysoką jakość obrazów, aczkolwiek poziom animacji w ramach poszczególnych kompilacji był dość zróżnicowany.
Warto wymienić program brazylijski, w którym pojawiło się kilka lekkich, błyskotliwych i zabawnych krótkich animacji dotyczących kapryśnej pogody i zagrożeń ekologicznych np. zeszytowa rysunkowa opowieść „The Diary of Earth” lub „Box” - lapidarna akcja zamknięta w pudełku. Ciekawie zaprezentował się program polski z "Paths of Hate" Damiana Nenowa, „Maską” braci Quay i „Świtezią” Kamila Polaka, które święciły triumfy m.in. na tegorocznym festiwalu w Annecy i zdobyły liczne wyróżnienia za oryginalną stronę wizualną oraz wyjątkową ścieżkę muzyczną. Na tle ogółu znacznie słabiej wypadła selekcja z Indii, w której przeważały przeciętne komercyjne produkcje, brakowało natomiast ciekawszych animacji autorskich.
Zdecydowanie wyróżnił się międzynarodowy program animacji nagrodzonych w 2011 roku w Stuttgarcie, które znakomicie świadczą o klasie tego festiwalu. Znalazła się tu m.in. abstrakcyjna rysunkowa wariacja niezależnego japońskiego animatora Mirai Mizue o chaosie, który staje się muzyką, zwariowana historia krowy, która chciała zostać hamburgerem autorstwa jak zwykle prześmiewczego Billa Plymptona, czy „The external world” Davida O'Reilly - surrealistyczna i groteskowa mieszanka wątków i postaci z animowanego, komputerowego i telewizyjnego świata popkultury.
"Mary i Max" reż. Adam Elliot, fot. Monolith Films
Warto wspomnieć jeszcze o kompilacji najmłodszych animacji z Dziecięcej Wytwórni Filmowej, szczególnie o kilku uroczych etiudach, do których świetną muzykę skomponowały wrocławskie Małe Instrumenty.
Prawdziwą gratką dla fanów dobrego kina był pokaz plastelinowej animacji "Mary i Max" Adama Elliota, o niezwykłej korespondencyjnej przyjaźni samotnej australijskiej dziewczynki z 45-letnim Nowojorczykiem cierpiącym na chorobę Aspergera. Film zdobył liczne wyróżnienia na międzynarodowych festiwalach, w tym główną nagrodę w na ubiegłorocznym Annecy. Z kolei "Iluzjonista" Sylvaina Chometa łączy najlepsze tradycje klasycznej francuskiej animacji z melancholijnym nastrojem szkockiej prowincji z lat 50-tych.
Zważywszy na różnorodność programu Międzynarodowego Dnia Animacji w Gdyni i Sopocie oraz kilka bardzo ciekawych pozycji należy jedynie żałować, że niektóre trójmiejskie pokazy zgromadziły dość nieliczną publiczność, którą zapewne nadal trzeba edukować, że animacja jest pełnoprawnym gatunkiem filmowym i wykracza znacząco poza ramy twórczości dla dzieci.
Międzynarodowy Dzień Animacji odbył się w dniach 27-29 października. Organizatorem trójmiejskiej edycji jest Stowarzyszenie Hamulec Bezpieczeństwa.
Mimo, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Twórców Animacji ASIFA wyznaczyło święto na 28. października, kiedy wypada rocznica pierwszego publicznego pokazu animacji przeprowadzonego w Paryżu w 1892 roku, wydarzenie to ostatnio rozrosło się w czasie. Widzowie w Trójmieście mogli zapoznać się z programem krótkich metraży z ostatnich kilku lat z Bułgarii, Brazylii, Polski, Portugalii, Niemiec, Indii i Korei. Dodatkowo zaprezentowane zostały dwie produkcje pełnometrażowe – "Mary i Max" oraz "Iluzjonista". Pokazy odbyły się w kameralnych przestrzeniach kawiarni Teatru Miejskiego w Gdyni oraz sopockiego Dworku Sierakowskich i Sceny Off de Bicz.
"Paths of Hate", reż. Damian Nenow, fot. Platige Image
Programy narodowe zaprezentowane w ramach Dnia Animacji zostały wyselekcjonowane przez kuratorów ASIFA z danego kraju spośród nagradzanych już wcześniej filmów, co miało gwarantować ogólną wysoką jakość obrazów, aczkolwiek poziom animacji w ramach poszczególnych kompilacji był dość zróżnicowany.
Warto wymienić program brazylijski, w którym pojawiło się kilka lekkich, błyskotliwych i zabawnych krótkich animacji dotyczących kapryśnej pogody i zagrożeń ekologicznych np. zeszytowa rysunkowa opowieść „The Diary of Earth” lub „Box” - lapidarna akcja zamknięta w pudełku. Ciekawie zaprezentował się program polski z "Paths of Hate" Damiana Nenowa, „Maską” braci Quay i „Świtezią” Kamila Polaka, które święciły triumfy m.in. na tegorocznym festiwalu w Annecy i zdobyły liczne wyróżnienia za oryginalną stronę wizualną oraz wyjątkową ścieżkę muzyczną. Na tle ogółu znacznie słabiej wypadła selekcja z Indii, w której przeważały przeciętne komercyjne produkcje, brakowało natomiast ciekawszych animacji autorskich.
Zdecydowanie wyróżnił się międzynarodowy program animacji nagrodzonych w 2011 roku w Stuttgarcie, które znakomicie świadczą o klasie tego festiwalu. Znalazła się tu m.in. abstrakcyjna rysunkowa wariacja niezależnego japońskiego animatora Mirai Mizue o chaosie, który staje się muzyką, zwariowana historia krowy, która chciała zostać hamburgerem autorstwa jak zwykle prześmiewczego Billa Plymptona, czy „The external world” Davida O'Reilly - surrealistyczna i groteskowa mieszanka wątków i postaci z animowanego, komputerowego i telewizyjnego świata popkultury.
"Mary i Max" reż. Adam Elliot, fot. Monolith Films
Warto wspomnieć jeszcze o kompilacji najmłodszych animacji z Dziecięcej Wytwórni Filmowej, szczególnie o kilku uroczych etiudach, do których świetną muzykę skomponowały wrocławskie Małe Instrumenty.
Prawdziwą gratką dla fanów dobrego kina był pokaz plastelinowej animacji "Mary i Max" Adama Elliota, o niezwykłej korespondencyjnej przyjaźni samotnej australijskiej dziewczynki z 45-letnim Nowojorczykiem cierpiącym na chorobę Aspergera. Film zdobył liczne wyróżnienia na międzynarodowych festiwalach, w tym główną nagrodę w na ubiegłorocznym Annecy. Z kolei "Iluzjonista" Sylvaina Chometa łączy najlepsze tradycje klasycznej francuskiej animacji z melancholijnym nastrojem szkockiej prowincji z lat 50-tych.
Zważywszy na różnorodność programu Międzynarodowego Dnia Animacji w Gdyni i Sopocie oraz kilka bardzo ciekawych pozycji należy jedynie żałować, że niektóre trójmiejskie pokazy zgromadziły dość nieliczną publiczność, którą zapewne nadal trzeba edukować, że animacja jest pełnoprawnym gatunkiem filmowym i wykracza znacząco poza ramy twórczości dla dzieci.
Międzynarodowy Dzień Animacji odbył się w dniach 27-29 października. Organizatorem trójmiejskiej edycji jest Stowarzyszenie Hamulec Bezpieczeństwa.
Justyna Wicenty
Portal filmowy
Ostatnia aktualizacja: 1.11.2011
Nagrody w Jihlavie dla gruzińskiego Bakhmaro i czeskiego Solar Eclipse
Europejska premiera filmu Pawlikowskiego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024