PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU

10 października po pokazie "Róży" Wojciech Smarzowski, Marian Dziędziel i Piotr Sobociński spotkali się z widzami Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

Reżyser zapytany o to, jak to się stało, że planował zrobić film o miłości, a powstał wspaniały film historyczny, odpowiedział po swojemu, lakonicznie: tak wyszło. Dodał, że chciał, żeby miłość była na pierwszym planie, a cała reszta w tle.

Na pytanie jednego z widzów, czy odbywały się już pokazy na Mazurach i czy znane są reakcje ludzi, których dotknął los, opisany w filmie, reżyser opowiedział o planowanym dopiero pokazie mazurskim, natomiast z rozmów z widzami na Festiwalach w Gdyni i w Toronto odniósł wrażenie, że film sprawił, że córki zaczęły rozmawiać z babkami, a babki zaczęły opowiadać swoje historie wnuczkom. O szansach na dystrybucję filmu w Niemczech powiedział: 50/50. - Pierwsza scena (zbiorowa scena gwałtu, dokonywanego przez niemieckich żołnierzy)  w tym nie pomaga - dodał Smarzowski.

Marcin Dorociński w "Róży", fot. WFF

Duże zainteresowanie widzow budziło siedlisko, w którym nakręcono film.  Jest autentyczne, nie było budowane dla potrzeb tej produkcji, a jak później się okazało było również świadkiem podobnych wydarzeń, jak te opisane w filmie.

Marian Dziędziel, aktor, którego kariera filmowa zaczęła się późno, właśnie u Smarzowskiego, w  "Weselu", pytany o przygotowania do filmu, powiedział, że musiał nauczyć się trochę mazurskiego.

Piotr Sobociński, operator "Róży" przyznał, że dostosowywał sposób kręcenia zdjęć do charakterystycznego stylu Smarzowskiego. Podobnie jak w poprzednich filmach zdjęcia kręcone były z ręki i zastosowany charakterystyczny montaż. Reżyser powiedział, że najbardziej lubi kręcić całą scenę, cztero-  czy pięciominutową na dwóch kamerach, a potem wybierać najlepsze ujęcia. Warunek jest jeden: aktorzy muszą to zagrać. Kto widział już "Różę", wie, jak intensywne są sceny w filmie i może sobie wyobrazić, jak trudno było zagrać wspomnianą całość.

Reżyser podzielił się też informacjami dotyczącymi kolejnego projektu. Jest nim "Drogówka", w której Marian Dziędziel gra starszego aspiranta Gołębia. - Siedmiu policjantów, siedem grzechów głównych, siedem dni zdjęciowych. Kręcimy w lutym, nie zdążyliśmy jesienią - podsumował Smarzowski.

KS
informacja własna
Ostatnia aktualizacja:  10.10.2011
Zobacz również
27.WFF. Spotkanie z twórcą "Bestii"
Piraci symfonicznie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll