PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
W piątek do warszawskiego Iluzjonu przypłynęła jedenasta już edycja Łodzią po Wiśle – festiwalu, na którym prezentowane są najciekawsze etiudy studentów i absolwentów łódzkiej PWSFTviT.

 Impreza ma już dość długą tradycję, a jej głównym założeniem od początku było stworzenie przestrzeni do dyskusji o przyszłości polskiego kina, w której mogliby uczestniczyć przedstawiciele branży filmowej i studenci Filmówki. Wydaje się, że ten zamiar z każdym rokiem udaje się coraz lepiej realizować. Swoje pierwsze triumfy święcili tu m.in. Leszek Dawid, którego studencki film „Bar na Victorii” (2003) zdobył główną nagrodę, czy Filip Marczewski, który w 2005 roku otrzymał Grand Prix za „Moje miejsce”. Z kolei nagrodzone w 2010 roku "Opowieści z chłodni" Grzegorza Jaroszuka zebrały później ponad trzydzieści nagród za granicą, m.in. na festiwalu w Locarno i Moskwie. Podczas tegorocznego święta młodych filmowców w konkursie znalazło się łącznie jedenaście etiud fabularnych, siedem dokumentalnych, dwanaście animowanych oraz siedem operatorskich. Którego z autorów czeka kariera na miarę tej, która stała się udziałem wspomnianych twórców?

 

Przemowa Mariusza Grzegorzka, rektora PWSFTviT, który otworzył oficjalnie festiwal, każe mieć nadzieję, że kolejne wielkie sukcesy studentów bądź absolwentów tej uczelni są już tylko kwestią czasu. „Od zawsze wiadomo, że jesteśmy najlepszą szkołą filmową na świecie, czego oczywiście każdej innej szkole z całego serca życzę” – uznał entuzjastycznie Grzegorzek. Zaraz po tym wstępie nadszedł czas seansu otwierającego tegoroczną imprezę. Była to "Miłość" Sławomira Fabickiego, absolwenta Filmówki, którego studencka etiuda "Męska sprawa" (2001) była przed laty nominowana do Oscara. Po seansie odbyło się spotkanie z reżyserem, współscenarzystą i współproducentką filmu, którzy opowiadali o kulisach pracy nad produkcją. Zapytany o wspomnienia z czasów studenckich, Fabicki przyznał, że był to dla niego niezwykle intensywny okres. - Były to wspaniałe cztery lata pracy, odkrywania kina, nowych miłości i przyjaźni. Dostałem się do szkoły dopiero za czwartym razem, ale wciąż próbowałem – byłem tak zdeterminowany, żeby tam studiować. Ta determinacja przełożyła się potem na moją pracę nad filmami – wyznał reżyser.

Kadr z filmu "Miłość". Fot. Forum Film Poland.

Po spotkaniu z twórcami „Miłości” pałeczka została oddana młodszym autorom kina – przez ekran przepłynęło kilkanaście pierwszych etiud studenckich. Zdecydowanie najlepiej wypadły filmy dokumentalne, przede wszystkim „Lecieć – nie lecieć” Anieli Gabryel. Obraz młodej autorki, przywodzący nieco na myśl kino Jacka Bławuta (zrealizowany zresztą pod jego opieką) to fascynująca opowieść o pracy ornitologów. Zawieszeni między niebem a ziemią, bohaterowie próbują odkrywać tajemnice skrywane przez przyrodę. Z wyłapywanych słów i gestów wyłania się wnikliwy obraz ludzkiej pasji, która jest czymś więcej niż zwykłą pracą – stanowi przede wszystkim próbę zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości. Tłumaczenie świata przez naukę stało się też jednym z wątków „Horoskopów miłości” Macieja Buchwalda – zabawnie skrojonego portretu taksówkarza mieszkającego z matką, który opowiada do kamery o swoim życiu z kobietami. Większość swoich miłosnych sukcesów bądź niepowodzeń mężczyzna tłumaczy sobie astrologią, szczerze wierząc w jej zasady i założenia. Ironiczny humor naznaczył też etiudy animowane – przede wszystkim świetne „W świetle księżyca” Zofii Dąbrowskiej i „Blok” Pauliny Ziółkowskiej.

"Opera z mydła". Fot. Cor Leonis

Jak na tym tle wypadły etiudy fabularne? Na razie brakuje większych zachwytów – choć nie sposób nie docenić wizji reżyserskiej Tomasza Jeziorskiego w „Kolorowych dniach” i pomysłów fabularnych Jagody Szelc w „Takim pejzażu”. Ostatnim filmem pokazywanym w piątek była „Opera z mydła” Bodo Koksa – doświadczonego już reżysera offowego, który aktualnie studiuje w murach PWSFTviT. Jak przyznał autor, inspiracją do nakręcenia etiudy była postać Bogusława Kaczyńskiego, a sama historia przewrotnie nawiązuje do libretta „Carmen” Bizeta. Jej bohaterkami są dwie współlokatorki: studentka aktorstwa (Olina Krajewska) oraz śmiertelnie w niej zakochana studentka akademii muzycznej (Justyna Wasilewska), która całe dni spędza w mieszkaniu, pracując nad wymarzoną kompozycją. Początkująca aktorka prowokuje koleżankę, nie zdając sobie sprawy z jej uczuć – co okaże się mieć tragiczne w skutkach konsekwencje. Kox zręcznie bawi się melodramatyczną konwencją, wytrawnie buduje surrealistyczny nastrój opowieści i potrafi zaskoczyć widza od pierwszej do ostatniej sceny. Znakomita „Opera z mydła” była mocnym zamknięciem wczorajszej części przeglądu.

 

Magdalena Bartczak
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  15.04.2013
Zobacz również
W sali się nie mieści
„Gwiezdne wojny” po polsku
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll