Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W dniach 24-30 października odbywa się Warszawie poświęcony kinu azjatyckiemu Festiwal Pięć Smaków. Jedną z jego największych atrakcji jest pokaz niedostępnej nigdzie indziej "Kotoko" (2011), najnowszego filmu kultowego reżysera Shinyi Tsukamoto.
"Kotoko" przypomina skrzyżowanie „Ki” Leszka Dawida z „Opętaniem” Andrzeja Żuławskiego. Tytułowa bohaterka to młoda kobieta, która samotnie wychowuje dziecko. Ale Kotoko cierpi na poważne zaburzenia psychiczne: rozedrgana, doświadcza ataków paniki i halucynacji; do tego dochodzi jeszcze uzależnienie od samookaleczania – bohaterka tnie się, aby poczuć, że żyje. To radykalny i trudny w odbiorze film. Tym bardziej radykalny i trudny, że nabierający dopiero pełni znaczenia na tle reszty twórczości Tsukamoto. Nazywany „japońskim Cronenbergiem”, ze słynnym Kanadyjczykiem dzieli nie tylko obsesję na punkcie ludzkiej cielesności. Tak, jak i w przypadku twórcy „Cosmopolis”, kolejne jego filmy stanowią cegiełki dokładane do gmachu autorskiej filozofii. Filozofii, w której centrum znajduje się relacja między człowiekiem a współczesną cywilizacją.
Kadr z filmu "Kotoko", fot. Pięć Smaków
Dla Tsukamoto jest to oczywiście cywilizacja Japonii, kraju, dla którego technologia zawsze była obosieczną bronią. W sierpniu 1945 roku to właśnie technologia, a konkretnie – bomby atomowe, sprawiły, że Japonia musiała porzuć mocarstwowe ambicje i skapitulować w obliczu militarnej potęgi Stanów Zjednoczonych. W ciągu kilku następnych dekad nastąpiła jednak rehabilitacja: inwestujący w rozwój przemysłu ogrom pieniędzy i sił naród stał się potęgą, zalewającą świat swoimi produktami. Japonia przeobraziła się na podobieństwo scenografii filmu science-fiction. Tokio, pełne betonu, dymu, prądu, spieszących się dokądś ludzi i supernowoczesnych wynalazków, zaczęło jawić się jako spełnienie snu Tadeusza Peipera, guru Awangardy Krakowskiej, o trzech „M”: Mieście, Masie, Maszynie. Tsukamoto w swoich filmach pokazuje, jak ów sen stopniowo zmienił się w koszmar.
W debiutanckim „Tetsuo – Człowieku z żelaza” (1989) z miejskiego zgiełku rodzi się nowa forma życia: cyborg. Trochę tak, jak w japońskich filmach o potworach, kaiju-eiga, naprzeciwko siebie stają tu dwaj mężczyźni, przeistaczający się w technologiczne bestie. Jeden z nich na własne życzenie inicjuje przemianę – w prologu widzimy, jak na złomowisku wbija sobie w nogę żelazny pręt. Drugi zostaje za sprawą maszynki do golenia „zarażony” metalem, który stopniowo przejmuje jego ciało – w jednej ze scen, kiedy jest prowokowany przez swoją partnerkę, jego penis przeobraża się w gigantyczną wiertarkę. Do starcia między nimi dochodzi pośród ulic, opuszczonych fabryk i wysypisk śmieci, a jego rezultatem jest połączenie antagonistów w jedną istotę, przypominającą skrzyżowanie człowieka z czołgiem i pragnącą „pokryć świat metalem, a potem rozwalić go na kawałki”. Ta szalona historia zostaje opowiedziana w jeszcze bardziej szalonym stylu: wszystko jest nakręcone i zmontowane z amfetaminową szybkością, a do tego doprawione niesamowitymi animacjami, w których druty i kable wiją się niczym robaki w ciele trupa.
Przez kolejne dwie dekady Tsukamoto rozwijał tematykę i styl z "Tetsuo". Nakręcił dwie kontynuacje swojego debiutu, bardziej inteligentne remake'i niż sequele – opowiadające tę samą historię, wzbogaconą o nowe akcenty i wątki, w tym niezdrową fascynację bronią („Tetsuo II: Body Hammer”, 1993) i jeszcze wyraźniejsze odwołania do bombardowania Hiroszimy i Nagasaki („Tetsuo: Bullet Man”, 2009). Tsukamoto z czasem ograniczył nieco elementy fantastyczne, jednak dalej pokazywał, jak zgubny wpływ na ludzkie ciało i psychikę mają warunki życia w wielkim mieście: wyścig szczurów, społeczne konwenanse, hipochondria i wywołane przez nią chorobliwe przywiązanie do czystości. W „Tokio Fist” (1995) bohaterowie uciekają od swoich codziennych paranoi w stronę bólu i przemocy. W zainspirowanym transgresyjną „Historią oka” Georgesa Bataille'a „Wężu czerwcowym” (2002) dla zakompleksionej kobiety wyzwoleniem stają się perwersja i seksualne poniżenie. Deszcz zalewający miejski krajobraz Tsukamoto komentował: „Żyjemy w metropoliach i pomału tracimy naszą cielesność. Jednak kiedy woda przedostaje się do tego związku, rośliny rosną w betonowych szczelinach, co przyciąga owady i sprowadza życie do betonowego świata”. Powrót do natury stanowi również główny temat "Vital" (2004). Bohaterem jest tu student medycyny, który w wyniku wypadku traci pamięć. Pewnego dnia podczas zajęć w prosektorium musi dokonać sekcji zwłok swojej byłej dziewczyny. Zagłębiając się w jej gnijące tkanki, odbywa nie tylko podróż w głąb własnych wspomnień, ale i do sedna bycia człowiekiem, istoty skazanej na cielesność, która nawet życie duchowe prowadzi za pośrednictwem mózgu.
Zaskakująco stonowany i delikatny "Vital" to jeden z najwybitniejszych filmów Tsukamoto. Potem przyszły lata kryzysu: "Haze" (2005) stanowił nie do końca udaną próbę trawestacji „Piły” w duchu egzystencjalnym, obie części „Detektywa nocnych koszmarów” (2006-2008) były tylko zabawą popularną konwencją japońskiego horroru, a trzecia odsłona "Tetsuo" okazała się zaledwie komiksem. "Kotoko" jest jednak powrotem do formy. To niezwykły i szalony, który przynosi kolejną porcję typowych dla Tsukamoto obsesji wokół lęku przed własnym ciałem, rozdarcia między naturą a kulturą czy pozycji kobiety w społeczeństwie. Łączy ponadto dwa skrajne bieguny japońskiego kina: ten zakorzeniony w estetyce anime, szybki i nadekspresyjny, oraz ten, w którym cisza potrafi znaczyć więcej niż tysiąc słów.
"Kotoko" przypomina skrzyżowanie „Ki” Leszka Dawida z „Opętaniem” Andrzeja Żuławskiego. Tytułowa bohaterka to młoda kobieta, która samotnie wychowuje dziecko. Ale Kotoko cierpi na poważne zaburzenia psychiczne: rozedrgana, doświadcza ataków paniki i halucynacji; do tego dochodzi jeszcze uzależnienie od samookaleczania – bohaterka tnie się, aby poczuć, że żyje. To radykalny i trudny w odbiorze film. Tym bardziej radykalny i trudny, że nabierający dopiero pełni znaczenia na tle reszty twórczości Tsukamoto. Nazywany „japońskim Cronenbergiem”, ze słynnym Kanadyjczykiem dzieli nie tylko obsesję na punkcie ludzkiej cielesności. Tak, jak i w przypadku twórcy „Cosmopolis”, kolejne jego filmy stanowią cegiełki dokładane do gmachu autorskiej filozofii. Filozofii, w której centrum znajduje się relacja między człowiekiem a współczesną cywilizacją.
Kadr z filmu "Kotoko", fot. Pięć Smaków
Dla Tsukamoto jest to oczywiście cywilizacja Japonii, kraju, dla którego technologia zawsze była obosieczną bronią. W sierpniu 1945 roku to właśnie technologia, a konkretnie – bomby atomowe, sprawiły, że Japonia musiała porzuć mocarstwowe ambicje i skapitulować w obliczu militarnej potęgi Stanów Zjednoczonych. W ciągu kilku następnych dekad nastąpiła jednak rehabilitacja: inwestujący w rozwój przemysłu ogrom pieniędzy i sił naród stał się potęgą, zalewającą świat swoimi produktami. Japonia przeobraziła się na podobieństwo scenografii filmu science-fiction. Tokio, pełne betonu, dymu, prądu, spieszących się dokądś ludzi i supernowoczesnych wynalazków, zaczęło jawić się jako spełnienie snu Tadeusza Peipera, guru Awangardy Krakowskiej, o trzech „M”: Mieście, Masie, Maszynie. Tsukamoto w swoich filmach pokazuje, jak ów sen stopniowo zmienił się w koszmar.
W debiutanckim „Tetsuo – Człowieku z żelaza” (1989) z miejskiego zgiełku rodzi się nowa forma życia: cyborg. Trochę tak, jak w japońskich filmach o potworach, kaiju-eiga, naprzeciwko siebie stają tu dwaj mężczyźni, przeistaczający się w technologiczne bestie. Jeden z nich na własne życzenie inicjuje przemianę – w prologu widzimy, jak na złomowisku wbija sobie w nogę żelazny pręt. Drugi zostaje za sprawą maszynki do golenia „zarażony” metalem, który stopniowo przejmuje jego ciało – w jednej ze scen, kiedy jest prowokowany przez swoją partnerkę, jego penis przeobraża się w gigantyczną wiertarkę. Do starcia między nimi dochodzi pośród ulic, opuszczonych fabryk i wysypisk śmieci, a jego rezultatem jest połączenie antagonistów w jedną istotę, przypominającą skrzyżowanie człowieka z czołgiem i pragnącą „pokryć świat metalem, a potem rozwalić go na kawałki”. Ta szalona historia zostaje opowiedziana w jeszcze bardziej szalonym stylu: wszystko jest nakręcone i zmontowane z amfetaminową szybkością, a do tego doprawione niesamowitymi animacjami, w których druty i kable wiją się niczym robaki w ciele trupa.
Przez kolejne dwie dekady Tsukamoto rozwijał tematykę i styl z "Tetsuo". Nakręcił dwie kontynuacje swojego debiutu, bardziej inteligentne remake'i niż sequele – opowiadające tę samą historię, wzbogaconą o nowe akcenty i wątki, w tym niezdrową fascynację bronią („Tetsuo II: Body Hammer”, 1993) i jeszcze wyraźniejsze odwołania do bombardowania Hiroszimy i Nagasaki („Tetsuo: Bullet Man”, 2009). Tsukamoto z czasem ograniczył nieco elementy fantastyczne, jednak dalej pokazywał, jak zgubny wpływ na ludzkie ciało i psychikę mają warunki życia w wielkim mieście: wyścig szczurów, społeczne konwenanse, hipochondria i wywołane przez nią chorobliwe przywiązanie do czystości. W „Tokio Fist” (1995) bohaterowie uciekają od swoich codziennych paranoi w stronę bólu i przemocy. W zainspirowanym transgresyjną „Historią oka” Georgesa Bataille'a „Wężu czerwcowym” (2002) dla zakompleksionej kobiety wyzwoleniem stają się perwersja i seksualne poniżenie. Deszcz zalewający miejski krajobraz Tsukamoto komentował: „Żyjemy w metropoliach i pomału tracimy naszą cielesność. Jednak kiedy woda przedostaje się do tego związku, rośliny rosną w betonowych szczelinach, co przyciąga owady i sprowadza życie do betonowego świata”. Powrót do natury stanowi również główny temat "Vital" (2004). Bohaterem jest tu student medycyny, który w wyniku wypadku traci pamięć. Pewnego dnia podczas zajęć w prosektorium musi dokonać sekcji zwłok swojej byłej dziewczyny. Zagłębiając się w jej gnijące tkanki, odbywa nie tylko podróż w głąb własnych wspomnień, ale i do sedna bycia człowiekiem, istoty skazanej na cielesność, która nawet życie duchowe prowadzi za pośrednictwem mózgu.
Zaskakująco stonowany i delikatny "Vital" to jeden z najwybitniejszych filmów Tsukamoto. Potem przyszły lata kryzysu: "Haze" (2005) stanowił nie do końca udaną próbę trawestacji „Piły” w duchu egzystencjalnym, obie części „Detektywa nocnych koszmarów” (2006-2008) były tylko zabawą popularną konwencją japońskiego horroru, a trzecia odsłona "Tetsuo" okazała się zaledwie komiksem. "Kotoko" jest jednak powrotem do formy. To niezwykły i szalony, który przynosi kolejną porcję typowych dla Tsukamoto obsesji wokół lęku przed własnym ciałem, rozdarcia między naturą a kulturą czy pozycji kobiety w społeczeństwie. Łączy ponadto dwa skrajne bieguny japońskiego kina: ten zakorzeniony w estetyce anime, szybki i nadekspresyjny, oraz ten, w którym cisza potrafi znaczyć więcej niż tysiąc słów.
Piotr Mirski
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 25.10.2012
Plus Camerimage: Filmy Dawida, Mularuka i Żaka w Konkursie Debiutów
Zagraniczny agent "Obławy"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024