PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Debiut Salmana Rushdiego w roli scenarzysty filmu pełnometrażowego i efekty pięcioletniej pracy doświadczonego reżysera Michaela Winterbottoma nie spełniają oczekiwań. „Dzieci północy” i "Everyday" znalazły się w konkursie głównym Londyńskiego Festiwalu Filmowego.

Rushdie, pisarz o życiorysie, który mógłby posłużyć za scenariusz pełnego napięcia i politycznego dramatu, zadebiutował adaptując własną powieść „Dzieci północy”. Nie poprzestał na przerobieniu tekstu na potrzeby ekranizacji, jest także narratorem. Jego głos wyznacza kolejne rozdziały, obwieszcza zwroty akcji, tłumaczy polityczne tło rodzinnej sagi rozpoczętej jeszcze przed odzyskaniem niepodległości przez Indie, a znaczonej krwawymi narodzinami państwowości w Pakistanie i Bangladeszu. Historia regionu pełna jest konfliktów o wymiarze antycznej tragedii, ale Rushdie opowiada o rzeczywistości, skłaniając się w stronę realizmu magicznego. Kunszt, z jakim uczynił to w powieści, został doceniony 31 lat temu nagrodą Bookera, której najnowszego laureata ogłoszono w Londynie 16 października wieczorem (została nim Hilary Mantel, pierwsza kobieta w historii nagrody doceniona dwukrotnie). W filmie Deepy Mehty duch literackiego arcydzieła daje się odczuć w pierwszej części, gdy główny bohater telepata Saleem Senai opowiada o swoich przodkach – o nosie dziadka, na którym można było zbudować dynastię. Epickie zdjęcia Gillesa Nutgensa urzekają pięknem, a niezwykły romans doktora i pacjentki niewinnością oraz inscenizacyjnymi rozwiązaniami. Gdyby Rushdie nigdy nie napisał „Dzieci północy” i dał tej historii dojść do głosu dopiero teraz, w formie scenariusza, można by porównać początki filmu do udanej adaptacji prozy Gabriela Garcii Marqueza. Z czasem górę biorą ujęcia, które dałoby się prędzej utożsamić z ekranizowaniem Paulo Coelho. Pełna alegorii, fatum, magii, pisana przez historię, politykę i wojnę akcja, tak udanie opisana na kartach powieści, w filmie zbyt często jest sprowadzana do bollywoodzkiej umowności i kiczowatej dosłowności.


Kadr zz filmu "Dzieci Północy", fot. BFI

Blisko ckliwości znajduje się również Michael Winterbottom w swoim najnowszym filmie "Everyday". Angielski twórca, gotowy zaskakiwać w każdym kolejnym dziele (ostatnio „Trishna” i „The Trip”) przez pięć lat pracował nad filmem o wpływie czasu na codzienność rodziny, rozbitej przez wyrok więzienia. Karen (Shirley Henderson) i Ian (John Simm) mają czworo dzieci, on trafia do więzienia, czas odmierzany jest kolejnymi wizytami rodziny w zakładzie karnym. O życiu za kratami dowiadujemy się niewiele – kamera śledzi bohatera jedynie podczas przeszukań, odwiedzin i w momentach powrotu do celi. Raz towarzyszy mu na spacerniaku. Winterbottom skupia uwagę wokół dzieci. Film powstawał tak długo, by uchwycić na taśmie fizyczne i psychiczne zmiany, którymi ulegają dorastający. W stronę kiczu a nie dzieła sztuki, przesuwają "Everyday" swoiste interludia z angielskimi pejzażami, wypełnione sielankową muzyką Michaela Nymana. Wprowadzone elementy dramatyczne – romans, wyjście małego chłopca na polowanie, pozostawienie samotnej czwórki dzieci w parku – nie prowadzą donikąd. Być może oczekiwanie nagłego zwrotu akcji świadczy o zwyrodnieniu współczesnego widza kinowego i konsumenta mediów, przesiąkniętego tragediami i przemocą. Mimo to, w rejestracji zwykłej codzienności, która prowadzi jedynie do zmian w pejzażu, Winterbottom nie osiąga takiego mistrzostwa, do jakiego przyzwyczaił swoją publiczność.


Kadr z filmu "Everyday", fot. BFI

Zarówno „Dzieci północy”, jak i "Everyday" biorą udział w konkursie głównym. Werdykt poznamy 20 października. W ostatni weekend publiczność Londyńskiego Festiwalu Filmowego zobaczy też mojego faworyta konkursu głównego – meksykański film „Después de Lucia”. Michel Franco wygrał nim sekcję Un Certain Regard podczas tegorocznego festiwalu w Cannes. Po śmierci matki nastoletnia Alejandra przeprowadza się z ojcem do innego miasta. Roberto podejmuje pracę jako szef kuchni, dziewczyna idzie do nowej szkoły. Z początku wszystko wydaje się układać, chociaż po stracie oboje zamykają się w sobie. Wystarczy iskra, którą sprowadza okrucieństwo nowych kolegów Alejandry, by życie już okaleczonej rodziny zaczęło ulegać dalszemu rozkładowi. Pożar wybucha szybko, rozprzestrzenia się z pomocą internetu, plotki i sms-ów, ale Alejandra cierpi w tajemnicy. Szybkość i łatwość komunikacji nie wpływa na pogłębienie komunikatu. W „Después de Lucia” kamera niespiesznie rejestruje codzienność, ale atmosfera gęstnieje z ujęcia na ujęcie. Tessa Ia i Herman Mendoza w rolach córki i ojca nie pozwalają usiedzieć spokojnie w fotelu. Młodzieżowe realia oddane są wiarygodnie. Podobno reżyser często pozwalał improwizować na planie. Sceny dręczenia Alejandry przez kolegów i koleżanki z klasy wytrącają z równowagi.



Ian Pelczar
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  17.10.2012
Zobacz również
"Gdyby ryby miały głos" wyróżnione w Grecji
[wideo] WFF: Maciej Stuhr zagrał w "Konfidencie"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll