Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Na konferencji prasowej do filmu "Passion" Brian De Palma nie był zbyt przyjaźnie nastawiony do licznie przybyłych dziennikarzy. Na pytania, które mu się nie podobały, odpowiadał wymijająco lub wcale. Jedno zbył lekceważącym machnięciem ręki i prychnięciem. Z rozmowy z De Palmą, zamieszczonej w rozdawanym przed projekcją press-kicie wyłania się obraz twórcy bardzo zadowolonego ze swojego dzieła, i pewnego jego nadzwyczajnej jakości. Chyba zbyt pewnego.
"Pasja" to remake powstałego dwa lata temu filmu Alaina Corneau „Crime d’amour". Tam w głównych rolach występowały Kristin Scott Thomas i Ludivine Sagnier, które De Palma zastąpił Rachel McAdams i Noomi Rapace. Dwie ogromnie popularne obecnie aktorki oglądamy w historii o zemście, jaką asystentka planuje na swojej szefowej po tym, jak ta ukradła jej pomysł na kampanię reklamową. Równolegle rozwijany jest watek seksualnych obsesji i niespełnionej lesbijskiej miłości. W tym osadzonym w świecie korporacji erotycznym thrillerze reżyser chciał nawiązać do klimatu, znanego m.in. z "W przebraniu mordercy" czy "Nagiego instynktu" – te inspiracje wyraźnie widać na ekranie. De Palma dużo uwagi poświęcił warstwie wizualnej (za zdjęcia odpowiada operator Pedro Almodóvara, José Luis Alcaine). Rzeczywiście, końcowy produkt pełny jest finezyjnych, wysmakowanych wizerunków, które czynią film niezwykle atrakcyjnym, a oglądane na ekranie kobiety - pięknymi. Reżyser chyba za bardzo skupił się jednak na powierzchni, bo w procesie tworzenia nieco uciekła mu treść. To film, który ma do siebie zbyt poważny stosunek, nie zdaje sobie sprawy z własnych słabości, a przede wszystkim nie jest tak tajemniczy, jak myśli, że jest. De Palma zaprojektował "Passion" jak produkt przeznaczony do seryjnej sprzedaży: muzyka Pino Donaggio ma przypominać nam o budowanym napięciu, zredukowane zostały sceny agresji "bo kobiety tego nie lubią", a film kierowany jest głównie do kobiet właśnie... W efekcie końcowym dostajemy bardzo profesjonalny, starannie opakowany prezent, który jednak z pasją nie ma wiele wspólnego.
"Passion", fot. LaBiennale
De Palma zbyt poważnie podszedł do wymogów jakie stawia gatunkowe kino. Równie serio - ale z ogromnym dystansem jednocześnie - realizuje jego założenia Xan Cassavetes, córka Johna Cassavetesa i Geny Rowlands. Na tegorocznym festiwalu w Wenecji swoje filmy pokazują zresztą obie siostry Cassavetes - Zoe, znana z "Broken English", jest jedną z autorek biorących udział w projekcie Miu Miu Women's Tales. Film Xan opowiada romantyczną historię miłosną z wątkiem sensacyjnym w tle. Kilka slów o bohaterach: Ona jest piękna i eteryczna, ale skrywa jakaś tajemnicę. Kiedy On widzi ja po raz pierwszy, wie, że jest mu przeznaczona. Mimo, że początki ich relacji są trudne i wymagają wielu poświęceń, nie straszne im są żadne trudności - być razem to ich przeznaczenie. W pewnym momencie na horyzoncie pojawia się siostra bohaterki - jest młoda, dzika i bardzo lubi przygodny seks... Aha, zapomniałam wspomnieć o pewnej drobnej kwestii. Wszyscy bohaterowie są wampirami. Tak, mają duże, ostre zęby, błękitne oczy z czarną obwódką i łapczywie piją krew.
"Kiss of the damned", fot. LaBiennale
"Kiss of the damned" to kino gatunkowe pełną gębą, film z jednej strony bardzo klasyczny, z drugiej cudownie przekraczający narzucone przez formułę zasady. A także, mimo serio podejścia do tematu, pełen humoru i auto-dystansu, czyli jakości, której De Palmie widocznie brakuje. "Kiss..." nakręcono w gotyckim stylu, fabuła przypomina klasyczne wampirze opowieści. Wnętrza, stylizacje, muzyka - wszystko składa się na niezwykle klimatyczny, świadomie ocierający się niekiedy o kicz, efekt końcowy. W filmie Cassavetes jest przede wszystkim ogromny ładunek punkowej, alternatywnej energii, dzięki czemu, mimo klasycznej linii realizacyjnej, nie popada on w rutynę, jest rozrywkowy i ekscytujący. "Zmierzch" to przy filmie Cassavetes bezjajeczna bajka dla nudziarzy, która może "Kiss.." pocałować w... nos.
"Pasja" to remake powstałego dwa lata temu filmu Alaina Corneau „Crime d’amour". Tam w głównych rolach występowały Kristin Scott Thomas i Ludivine Sagnier, które De Palma zastąpił Rachel McAdams i Noomi Rapace. Dwie ogromnie popularne obecnie aktorki oglądamy w historii o zemście, jaką asystentka planuje na swojej szefowej po tym, jak ta ukradła jej pomysł na kampanię reklamową. Równolegle rozwijany jest watek seksualnych obsesji i niespełnionej lesbijskiej miłości. W tym osadzonym w świecie korporacji erotycznym thrillerze reżyser chciał nawiązać do klimatu, znanego m.in. z "W przebraniu mordercy" czy "Nagiego instynktu" – te inspiracje wyraźnie widać na ekranie. De Palma dużo uwagi poświęcił warstwie wizualnej (za zdjęcia odpowiada operator Pedro Almodóvara, José Luis Alcaine). Rzeczywiście, końcowy produkt pełny jest finezyjnych, wysmakowanych wizerunków, które czynią film niezwykle atrakcyjnym, a oglądane na ekranie kobiety - pięknymi. Reżyser chyba za bardzo skupił się jednak na powierzchni, bo w procesie tworzenia nieco uciekła mu treść. To film, który ma do siebie zbyt poważny stosunek, nie zdaje sobie sprawy z własnych słabości, a przede wszystkim nie jest tak tajemniczy, jak myśli, że jest. De Palma zaprojektował "Passion" jak produkt przeznaczony do seryjnej sprzedaży: muzyka Pino Donaggio ma przypominać nam o budowanym napięciu, zredukowane zostały sceny agresji "bo kobiety tego nie lubią", a film kierowany jest głównie do kobiet właśnie... W efekcie końcowym dostajemy bardzo profesjonalny, starannie opakowany prezent, który jednak z pasją nie ma wiele wspólnego.
"Passion", fot. LaBiennale
De Palma zbyt poważnie podszedł do wymogów jakie stawia gatunkowe kino. Równie serio - ale z ogromnym dystansem jednocześnie - realizuje jego założenia Xan Cassavetes, córka Johna Cassavetesa i Geny Rowlands. Na tegorocznym festiwalu w Wenecji swoje filmy pokazują zresztą obie siostry Cassavetes - Zoe, znana z "Broken English", jest jedną z autorek biorących udział w projekcie Miu Miu Women's Tales. Film Xan opowiada romantyczną historię miłosną z wątkiem sensacyjnym w tle. Kilka slów o bohaterach: Ona jest piękna i eteryczna, ale skrywa jakaś tajemnicę. Kiedy On widzi ja po raz pierwszy, wie, że jest mu przeznaczona. Mimo, że początki ich relacji są trudne i wymagają wielu poświęceń, nie straszne im są żadne trudności - być razem to ich przeznaczenie. W pewnym momencie na horyzoncie pojawia się siostra bohaterki - jest młoda, dzika i bardzo lubi przygodny seks... Aha, zapomniałam wspomnieć o pewnej drobnej kwestii. Wszyscy bohaterowie są wampirami. Tak, mają duże, ostre zęby, błękitne oczy z czarną obwódką i łapczywie piją krew.
"Kiss of the damned", fot. LaBiennale
"Kiss of the damned" to kino gatunkowe pełną gębą, film z jednej strony bardzo klasyczny, z drugiej cudownie przekraczający narzucone przez formułę zasady. A także, mimo serio podejścia do tematu, pełen humoru i auto-dystansu, czyli jakości, której De Palmie widocznie brakuje. "Kiss..." nakręcono w gotyckim stylu, fabuła przypomina klasyczne wampirze opowieści. Wnętrza, stylizacje, muzyka - wszystko składa się na niezwykle klimatyczny, świadomie ocierający się niekiedy o kicz, efekt końcowy. W filmie Cassavetes jest przede wszystkim ogromny ładunek punkowej, alternatywnej energii, dzięki czemu, mimo klasycznej linii realizacyjnej, nie popada on w rutynę, jest rozrywkowy i ekscytujący. "Zmierzch" to przy filmie Cassavetes bezjajeczna bajka dla nudziarzy, która może "Kiss.." pocałować w... nos.
Anna Tatarska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 8.09.2012
Kto dostanie Złotego Lwa?
Producentka "Dzieciaków" na czele jury w San Sebastián
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025