Rok temu po długiej chorobie zmarł jeden z najwybitniejszych polskich aktorów.
Urodzony w 1950 roku w Gdańsku, ukończył warszawską PWST w 1972. Debiutował na deskach Teatru Śląskiego. Następnie zaangażował się w Teatrze Narodowym w Warszawie, gdzie grał m.in. w "Dziadach", "Wacława dziejach" i "Weselu".
Krzysztof Kolberger, fot. Tomek Kamiński
Jako reżyser wystawił "Krakowiaków i górali" (Opera Wrocławska, później Teatr Wielki w Poznaniu), "Nędzę uszczęśliwioną" (również Teatr Wielki w Poznaniu), "Żołnierza królowej Madagaskaru" (Opera Szczecińska) oraz "Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków".
Droga artystyczna Kolbergera nie była prosta. Warunki zewnętrzne przez lata predestynowały go do ról amantów i romantyków, zarówno w teatrze, jak i w kinie. Ale on potrafił dokonywać wyborów, które przełamywały ten schemat. - Pan Krzysztof zgodził się zagrać coś, co nie było przyjemne ani proste, bo podrywało mit romantycznego bohatera. Pokazał romantyzm fałszywy, podszyty słabością, alkoholizmem, trudnymi stosunkami z własnym ojcem - mówił Krzysztof Zanussi o roli Kolbergera w „Kontrakcie”.
„Od moich wielkich romantycznych ról minęło trzydzieści lat! Wykrzyczałem się już dosyć i uspokoiłem się. (…) Coraz częściej gram nie romantyków i amantów, ale postacie charakterystyczne. Na ogół poważnych facetów, choć niekoniecznie sympatycznych” - opowiadał aktor w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
W jego ocenie jednym z najważniejszych zadań aktorskich w jego karierze było powierzenie mu przeczytania testamentu papieża Jana Pawła II w czasie żałoby po jego śmierci w kwietniu 2005. Wystąpił także jako narrator i solista u boku Krystyny Tkacz, Beaty Rybotyckiej i Krzysztofa Gosztyły w "Mszy Polskiej" H.F. Tabęckiego, do słów ks. Twardowskiego. Był jednym z bohaterów książki "Odnaleźć dobro" (autor Marzanna Graff), w której opowiadał w formie pamiętnika o swoim osobistym spotkaniu z prawdziwym dobrem tkwiącym w człowieku. Znany był z m.in. z ról w "Romeo i Julii", "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny", "Kornblumenblau", "Najdłuższej wojnie nowoczesnej Europy" czy "Ostatnim promie".
W ostatnich latach zagrał w filmach: "Mniejsze zło" (2009) Janusza Morgensterna, "Moja krew" (2009) Marcina Wrony, "Popiełuszko. Wolność jest w nas", "Senność" (2008) Magdaleny Piekorz, "Katyń" (2007) Andrzej Wajdy i "Z miłości" (2007) Leszka Wosiewicza.
W 2007 został odznaczony Krzyże Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2009 Nagrodą "Totus" w kategorii: osiągnięcia w dziedzinie kultury chrześcijańskiej.
- Krzysztof był jednym z tych aktorów, którzy unaoczniają określenie "artysta" w pełnym tego słowa znaczeniu. Artysta to człowiek, który stwarza rzeczywistość, a nie tapla się w rzeczywistości zastanej” - mówił wstrząśnięty śmiercią aktora Jan Englert.
Krzysztof Kolberger został pochowany na warszawskich Powązkach. Podczas ceremonii na cmentarzu, przy jego grobie odtworzono nagranie Leonarda Cohena – Dance Me to the End of Love.
Pośmiertnie odznaczony Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za "wybitne zasługi dla kultury polskiej i osiągnięcia w pracy twórczej".