PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
AKTUALNOŚCI
  13.12.2011
Najnowszy autorski film Damiana Nenowa, młodego twórcy związanego z Platige Image, znalazł się na tzw. skróconej liście krótkometrażowych filmów animowanych walczących o nominację do Oscara. Jak powstał obraz "Paths of Hate"? Zapraszamy do lektury wywiadu.

Dagmara Romanowska: Gratuluję znalezienia się na oscarowej short-liście. Jak się z tym czujesz?
Damian Nenow: (Śmiech) Jak inaczej mógłbym się czuć? Fantastycznie! Pierwsza dziesiątka, jakby nie patrzeć.


"Paths of Hate", fot. Platige Image

Innymi słowy rozpoczyna się dla Ciebie teraz okres intensywnej promocji? Czy spokojnie czekasz na ogłoszenie ostatecznej listy "finalistów"?
Muszę mocno ściskać kciuki i ładnie się uśmiechać przez cały czas. Oczywiście jest też przygotowany cały plan promocji, jednak nie jestem w to bezpośrednio zaangażowany. Nie znam się na tym. Z własnego doświadczenia wiem też, że to skrajna ruletka, której wyniku nie da się przewidzieć. Niezależnie od tego jak mocna będzie promocja.

Pracujesz w studiu, które ma spore doświadczenia oscarowe. Jak tam trafiłeś?
Wszystko rozpoczęło się wraz z animacją "Wielka ucieczka", którą zrealizowałem na drugim roku studiów w łódzkiej szkole filmowej. To siedmiominutowa fraszka, również w technice grafiki 3D, która opowiada o przygodach piktogramu słońca z prognozy pogody. Słonko ucieka z telewizora. Pokazałem ten projekt w Platige Image z nadzieją na zainteresowanie nim, pozyskanie wsparcia przy promocji, dystrybucji, ogólnie - licząc na rozpoczęcie współpracy. Spodobało się i zostałem do dziś (śmiech).

"Paths of Hate" czy "Ścieżki nienawiści" - który tytuł jest właściwy?
"Paths of Hate". Na samym początku podjęliśmy decyzję, aby nie używać polskiej wersji. Angielska doskonale pasuje do filmu. Pojawiła się w naturalny sposób i tak już zostało.

Na pomysł tej historii wpadłeś niedługo po zakończeniu "Wielkiej ucieczki". Co było głównym bodźcem?
Najpierw zrobiłem bardzo śmieszny krótki film. Wcześniej zrealizowałem bardzo smutny krótki film, "The Aim". Przyszła więc pora na poważniejszą historię. Miałem straszną ochotę, żeby przygotować dynamiczny film: z akcją, pościgami. Nie od początku miał to być pojedynek myśliwców, ale że latanie fascynowało mnie od dziecka… Sklejałem modele, latałem w symulatorach. Powietrzny pojedynek wydał mi się najlepszym wyborem dla spektakularnej rozrywki. Pewną inspiracją były również zdjęcia z II wojny światowej, a dokładniej z Bitwy o Anglię. Fotografie, które szczególnie utkwiły mi w pamięci, zrobiono nad Londynem. Pokazywały niebo po jednej z potyczek. W powietrzu walczyły dziesiątki maszyn. Wszystkie pozostawiały po sobie ślad, smugi kondensacyjne, czyli takie charakterystyczne białe krechy. Były ich setki, o ile nie tysiące. Przeplatały się. W ten sposób narodziły się tytułowe ścieżki nienawiści.


"Paths of Hate", fot. Platige Image

Pierwsze sceny "Paths of Hate" to niemal klasyczne wojenne kino. Bitwa, strzelanina, krew, tempo. Stopniowo jednak akcja zaczyna ustępować miejsca czemuś ważniejszemu, większemu, a zarazem bardziej abstrakcyjnemu…
Nie chciałem, aby "Paths of Hate" był kolejnym klasycznym shortem, przewrotną, ale prostą anegdotą, w której, objazd kamery odkrywa, że świat dookoła okazuje się paczką prażynek. Chodziło mi też o coś więcej niż pokaz możliwości technicznych, sama zabawa, atrakcyjność wizualna. Stąd rozpoczynam od wrzucenia widza w naturalistyczny wir akcji, a następnie stopniuję surrealizm, przechodząc w kierunku symbolizmu. Nie mówię co działo się wcześniej, co wywołało konflikt. Ta historia, ten film ma coś wykrzyczeć, a nie skomentować, sprowokować do refleksji, zwrócić uwagę, zadać pytanie. Nie analizować.

Twój film nie byłby tak mocny, gdyby nie szczegóły. Rozmach łączysz z dbałością o najdrobniejsze detale.
Prawdopodobnie to wynik mojej fascynacji lotnictwem. Chciało mi się usiąść przy odwzorowywaniu tych wszystkich szczegółów, kokpitów, gwintów, drobiazgów. A inne rekwizyty: zdjęcie, różaniec, to już bardziej akademickie zabiegi. Trudniejsze do okiełznania były góry, a przede wszystkim chmury. Te scenografie wymagały olbrzymich, wielokilometrowych modeli. Ale jakoś się udało (śmiech)! Większość animacji wykonałem sam, ale pod koniec, przy zmorze każdego animatora, pomogli mi koledzy z Platige Image. Wykorzystując trzy farmy renderujące, o łącznej mocy obliczeniowej bliskiej jednego terahertza, skończyliśmy film. W pojedynkę byłoby to… awykonalne.

Bezsensowna, obsesyjna, destruktywna nienawiść. "Paths of Hate" to nie tylko animacja, ale również rewelacyjny, samodzielny kawałek dobrego rocka…
Ta piosenka nie tylko świetnie ilustruje historię, ale wznosi cały film na inny poziom i wciska widza w fotel. Słowa, muzyka i obraz współgrają ze sobą. Za utwór odpowiedzialne jest studio Genetix na czele z Jarosławem Wójcikiem. Skrzyknęli się i nagrali autonomiczny kawałek rockowy. Nigdy nawet nie marzyłem, żeby coś takiego mnie spotkało. W filmie jest trochę inaczej pokrojony niż w oryginale. Będzie singiel. Jest też teledysk, w którym wykorzystano fragmenty "Paths of Hate".

Ron Diamond wybrał "Paths of Hate" do zestawu najlepszych animacji ostatniego roku - "Show of Shows", tuż obok innych oscarowych kandydatów. Jeździliście razem po Stanach prezentując ten zestaw. Jak widzowie odbierali Twój film?
Nie spodziewałem się, że będą reagowali tak żywo i tak dobrze, wręcz fantastycznie. A wśród publiczności byli nie tylko profesjonaliści związani z branżą, ale i zwykli kinomani. Jeden z pokazów odbył się w galerii sztuki przy winiarni. Byłem pod wrażeniem entuzjazmu studentów z San Jose. A po innej projekcji podeszła do mnie para starszych ludzi, którzy znali Bitwę o Anglię z autopsji. Brał w niej udział bliski członek ich rodziny. "Paths of Hate" odebrali bardzo sentymentalnie. Była to fantastyczna podróż.

"Paths of Hate", fot. Platige Image

Do rywalizacji o oscarową nominację stanęły dwie polskie animacje…
Współzawodniczymy, ale pokazuje to, jak silna jest ostatnio polska animacja na światowym rynku.

Teraz pracujesz nad…
Zdecydowanie nie narzekam na brak zajęć. Realizujemy cztery projekty równocześnie. W głowie mam też kilka pomysłów autorskich, ale wpierw muszę odpracować "swoje" w komercyjnych, choć równie ciekawych przedsięwzięciach. Może kiedyś pełny metraż...
Dagmara Romanowska
Portal filmowy
Ostatnia aktualizacja:  13.12.2011
Zobacz również
Leszek Skrzydło - ostatnie pożeganie
Zapiski z podziemia i nadziemia: stan wojenny niefabularny
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll