Po blisko siedmiu latach krakowski duet Bereś&Baron powraca do kin z fabułą. Końca dobiegają prace postprodukcyjne nad "Wszystkimi kobietami Mateusza". Pod koniec lutego filmowcy będą mieli już kopię wzorcową. Portalfilmowy.pl rozmawia o kulisach przedsięwzięcia.
Pewnego dnia, dość niespodziewanie, trochę przypadkowo i banalnie umiera Mateusz. Wydarzenie to rozpoczyna lawinę zdarzeń, które do góry nogami wywrócą życie małego, cichego i spokojnego miasteczka…
- "Wszystkie kobiety Mateusza" opowiadają o niewierności i jej konsekwencjach, o umieraniu, o kobietach i o małym miasteczku - opowiada o filmie jego producent Witold Bereś . - To dowcipne, oryginalne i pełne uroku oswajanie śmierci poprzez miłość.
"Wszystkie kobiety Mateusza" , fot. Fundacja Świat Ma Sens / Piotr Uss Wąsowicz
Za podstawę scenariusza posłużyła książka "Aniołek" pióra Beaty Pawlak, dawnej znajomej Beresia i Artura Więcka "Barona", reporterki "Gazety Wyborczej", która w 2002 roku zginęła w zamachu bombowym na Bali. Przed wyjazdem złożyła w wydawnictwie rękopis.
- Książka nie zrobiła ogromnej furory, a szkoda, bo jest zaskakująco dobra i udowadnia, iż reporterzy mogą przejść na tę drugą, pisarską stronę tworzenia - komentuje Bereś. Pomimo dawnej przyjaźni i fascynacji "Aniołkiem", to nie on wyszedł z pomysłem jej zekranizowania. "Winny" jest Baron, do którego z kolei wcześniej z powieścią Pawlak zapukał reżyser teatralny Marek Fiedor. - Tak to się wszystko splata - śmieje się filmowiec.
Fiedor pierwotnie myślał o scenicznej adaptacji. - Liczba postaci i mnogość wątków okazały się jednak za duże do teatru. I tak się zaczęło - wspomina Baron.
Wbrew pozorom, to nie tytuł powieści skłonił Barona i Beresia do podjęcia tematu, choć, z pewnością do aniołów mają oni szczególną słabość. - To kolejny zbieg okoliczności - podkreśla Bereś. - W książce pojawia się wątek, w którym bohaterka pisze listy do Anioła Stróża. U nas ta historia musiała wypaść - mówi. Pozostały jednak o wiele ważniejsze elementy.
- Po "Aniele w Krakowie" i "Zakochanym aniele" szukałem pomysłu niejednoznacznego, nie do końca powiązanego z prostym przenoszeniem rzeczywistości na taśmę - wyjaśnia reżyser. - Zawsze starałem się znaleźć temat, który, być może, wychodzi z problemów, które nas otaczają, z codzienności, ale nie ilustruje ich wprost. Jest gdzieś złamany, przefiltrowany przez formę, dystans, rodzaj przymrużenia oka. To mnie najbardziej w kinie interesuje. "Aniołek" spełniał wszystkie te założenia. Był odpowiedzią na moje poszukiwania.
- "Aniołek" bardzo odpowiada temu, co myślimy o świecie: takim optymistycznym, z elementami magii - wtóruje Bereś. - Bohater umiera w dziwacznych okolicznościach, krztusząc się ością, ale żyje nadal. W snach nawiedza wszystkie kobiety w miasteczku…
- Forma jest bajkowa, trochę w klimacie powieści iberoamerykańskich: sen, jawa - przerywa Baron. - Doszliśmy do wniosku, że żadnej z tych rzeczywistości nie chcemy wyróżniać. Są równoprawne.
"Wszystkie kobiety Mateusza" , fot. Fundacja Świat Ma Sens / Piotr Uss Wąsowicz
Poruszanie się po świecie realistycznym i onirycznym otworzyło przed twórcami ogromne pole do popisu dla postaci Mateusza i aktora, który go gra, czyli Krzysztofa Globisza. - Bohater "Wszystkich kobiet Mateusza" to 75-letni mężczyzna. To jest gość, który kochał życie i był kochany przez kobiety. Nigdy się nie zatrzymywał, pędził. Teraz nie może odejść. Nawiedza w snach swoje byłe kochanki, kobiety samotne, nieszczęśliwe. Bardzo różne baby, w różnym wieku. W tych wizjach jest taki, jakim go sobie one wyobrażają: raz stary, raz młody, raz w okularach, raz z bokobrodami… Raz jest lekarzem, kiedy indziej śpiewakiem albo piekarzem - opowiada Baron. - Przez jakiś czas chcieliśmy, aby w postać tę wcielił się aktor w wieku zbliżonym do niej. Coś tu jednak nie grało, nie miało sensu. Siedemdziesięciolatek ucharakteryzowany na czterdziestolatka. Nikt z widzów tego nie kupi…
- Jak zrobić scenę rozbieraną, zmysłową z siedemdziesięciolatkiem? Już widzę, jak dwudziestoletnia dziewczyna marzy o namiętnej nocy ze starcem - wtrąca się Bereś. - Co zabawne, w pewnym momencie rolę zaproponowaliśmy nawet jednemu z naszych wielkich aktorów starszego pokolenia, tuż przed tym, gdy okazało się, iż… znalazł dwudziestoletnią miłość swojego życia. Jakoś tak dziwnie odmówił, z przekąsem. Nie wiedzieliśmy o co chodzi - zdradza anegdotę producent.
- Ale to też dało nam do myślenia - kończy Baron. - W końcu olśniła nas oczywistość: w śnie wszystko jest możliwe, a łatwiej, wiarygodniej postarza się aktora, niż go odmładza. Wiedzieliśmy już, że musimy wrócić do Krzysztofa Globisza.
Mistrz "Aniołów" i scen teatralnych gra w towarzystwie koleżanek z Krakowa i Warszawy. W żonę, Karolinę, wciela się Teresa Budzisz-Krzyżanowska. - Ona wiedzie prym wśród wszystkich tych kobiet. Przecież to żona… która przez całe życie była zdradzana. Teraz musi sobie jakoś z tym radzić, na nowo wszystko poukładać. Jest to tym trudniejsze, iż dowody niewierności pojawiają się na każdym kroku: zdjęcie z kobietą z plaży, dwa bilety do kina na romantyczny film, plotki, iż Mateusz zrobił dziecko córce cukiernika - opowiada Baron. Wśród kochanek, przyjaciółek Mateusza zobaczymy Agatę Kuleszę, Katarzynę Galicę, Annę Romantowską, Annę Seniuk, Ewę Kaim…
"Wszystkie kobiety Mateusza" , fot. Fundacja Świat Ma Sens / Piotr Uss Wąsowicz
- Ten film stoi drugoplanowymi rolami kobiecymi. Są obłędne. W kilku scenach występują też amatorki. Tych kobiet jest bardzo dużo. Jedne są znane, inne nie, jedne są seksbombami, inne obdarzone subtelniejszą urodą - dodaje Witold Bereś. - Co prawda w głównej roli jest facet, ale wszyscy patrzą na kobiety!
Dodatkowym atutem produkcji jest muzyka. Zadanie to wziął na swoje barki Leszek Możdżer. Po raz pierwszy w swojej karierze przygotował oprawę do całego filmu.
Zdjęcia do "Wszystkich kobiet Mateusza" zostały zrealizowane w wakacje ubiegłego roku. Poza kilkoma krakowskimi scenami, większość powstała w Cieszynie. - Prześliczne miasto, które doskonale spełniało wszystkie wymogi ciepłej opowieści o prowincji - komentuje producent. - A jak w nim dużo pięknych kobiet! To zagłębie cudownych bab!
- Cieszyn jest fantastyczny. Wybraliśmy to miasto ze względu na jego malowniczość, położenie, architekturę, aurę, energię ludzi. Byliśmy zachwyceni pracą tam. Cała ekipa wyjeżdżała stamtąd zbudowana, pozytywnie napełniona - dodaje Baron.
Kiedy premiera? Decyzja jeszcze nie zapadła. Najpierw twórcy będą chcieli pokazać film na festiwalach. Na pewno zgłoszą go do Gdyni. Na razie zdjęcia i materiały z planu można oglądać na stronie oficjalnej "Wszystkich kobiet Mateusza".
Producentem wiodącym dzieła jest firma Bereś & Baron Media Productions, partnerzy to Polski Instytut Sztuki Filmowej, Fundacja Świat Ma Sens, Miasto Cieszyn, Silesia Film, Kraków Film-Commission i dystrybutor Kino Świat.