PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Na Krakowskim Festiwalu Filmowym trwa konkurs muzyczny. Kolejne projekcje potwierdziły, że nowy pomysł dyrektora Krzysztofa Gierata jest strzałem w dziesiątkę – wszystkie z konkursowych filmów stoją na wysokim poziomie realizacyjnym, a rozpiętość tematyczna jest spora.

Marta i jej dzieci


"Wszystko o mojej matce", reż. Stephanie Argerich, fot. Krakowski Festiwal Filmowy

"Wszystko o mojej matce", pierwszy pełny metraż Stéphanie Argerich, ogląda się ciekawie zestawieniu z "Nie jestem gwiazdą rocka", o którym pisałem w ostatniej relacji. O ile film Hart jest rodzajem portretu dojrzewającej dziewczyny, dokumentującego start kariery, o tyle reżyserka "Wszystko o mojej matce" w pewnym sensie robi bilans życia swojej rodzicielki, światowej sławy pianistki, Marthy Argerich. Mimo sporej ilości archiwaliów (pośród których można zobaczyć fragmenty występu na VII Konkursie Chopinowskim, który Argerich wygrała) na plan pierwszy wybijają się relacje rodzinne.  Bohaterka to postać trochę widmowa, nieodgadniona – filmowana latami przez Stephanie jest oswojona z kamerą, ale rzadko się otwiera i wydaje się żyć w swoim świecie. Mimo to młodszej Argerich udała się rzecz niezwykła – z nagrań archiwalnych, rozmów z matką, ojcem, siostrami i innymi ludźmi wyłania się niezwykła saga rodzinna, której akcja rozgrywa się prawie na całym świecie. Argerich – z dziećmi lub bez – wędruje z Argentyny do Szwajcarii, potem z Belgi trafia do Danii; mamy epizod w Nowym Jorku, Tokio; znalazło się nawet miejsce dla Warszawy. Życie ponad 70-letniej pianistki jest ciągle w biegu – zapytana o to, co uważa za "dom", Marta Argerich nie potrafi odpowiedzieć.

No tresspasing

Podobnie pozamykanym bohaterem jest Ginger Baker, perkusista m.in. Cream i Blind Faith.


"Strzeżcie się Bakera", reż. Jay Bugle, fot. Krakowski Festiwal Filmowy

Legendarnego muzyka przepytuje dwa razy młodszy Jay Bulger, reżyser filmu "Strzeżcie się Bakera". Bugler szkielet opowieści zbudował na popularnej konwencji amerykańskiego dokumentu, która polega na łączeniu scen archiwalnych z gadającymi głowami – wszystko ma być dynamicznie zmontowane, muzyka w tle nie cichnie. To mało oryginalny szablon, ale Bulger uzupełnił go znakomitymi animacjami, dzięki czemu film zyskał sporą dozę humoru. Baker dziś przypomina trochę Walta Kowalskiego, którego w "Gran Torino" gra Clint Eastwood. Siedzi na fotelu, odpala papierosa od papierosa, warczy na reżysera, ale kiedy zaczyna snuć jakąś historię, trudno się nie wciągnąć. Podobnie jak "Wszystko o mojej matce" film jest próbą podsumowania życia i kariery muzyka, ale brak mu owej intymnej perspektywy, która wynosi film Argerich na inny poziom.

Narodziny gwiazdy


"Charles Bradley: dusza Ameryki", reż. Poull Brien, fot. Krakowski Festiwal Filmowy

Wiek po sześćdziesiątce był dla bohaterów poprzednich filmów zazwyczaj schyłkiem kariery. Zupełnie inaczej rzecz się ma w przypadku Charlesa Bradleya. 63-letni, ubogi i prosty czarnoskóry mieszkaniec jednej z biedniejszych dzielnic Nowego Jorku, wcześniej dorabiający imitowaniem Jamesa Browna w klubach, zostaje odkryty przez wytwórnię, która proponuje mu kontrakt płytowy i trasę koncertową. "Charles Bradley: dusza Ameryki” dokumentuje przygotowania do występów i nagrania płyty. Widzimy jak bohater uczy się maniery scenicznej, tworzy kostiumy na występy ze szmat znalezionych w lumpeksie, etc. To pozytywna część filmu. Druga strona medalu jest jednak gorsza – Bradley jest samotnym człowiekiem, opiekuje się swoją schorowaną matką, ma problemy ze spłatą kredytu. Nawet te rzeczy nie mogą jednak wprawić widza w chandrę, bo za każdym razem, kiedy bohater pojawia się w kadrze, z ekranu bije ciepłem, miłością i autentycznością. Zaryzykuję stwierdzenie, że największą wartością dokumentu Poulla Briena – pomijając to, że opowiada absolutnie niezwykłą historię kariery, która rozpoczyna się w momencie, kiedy większość gwiazd woli już przejść na emeryturę – jest właśnie jego bohater. Bradley niechcący kradnie całe show: wzrusza się, dziękuje Bogu za wszystko, fanom powtarza, że ich kocha; niczego nie chce ukrywać – jest po prostu sobą. Ogromną zaletą jest więc fakt, że twórcy udało się w filmie dotrzeć do sedna człowieka – w tym wypadku zajrzeć w duszę Ameryki.

Post-apokalipsa na brytyjskim wzgórzu


"Glastopia", reż. Julien Temple, fot. Krakowski Festiwal Filmowy

Filmem zupełnie osobnym w konkursie muzycznym jest "Glastopia" – w miejsce dominujących biografii muzycznych Julien Temple proponuje portret zbiorowy bywalców festiwalu Glastonbury, ale bywalców szczególnych. Nie oglądamy fanów spod głównej sceny, tylko wraz z kamerą pniemy się na wzgórze, gdzie ma miejsce alternatywna impreza: nowoczesny performance, koncerty muzyki niezależnej, występy drag queens i lucha libres oraz wszechobecny klimat końca świata. Jak mówi jedna z uczestniczek: musieliśmy zamienić utopię na dystopię. Tak jest lepiej. Festiwalowicze zostawiają na parę dni swoje uporządkowane życie, przyjeżdżają do Glastonbury udziwnionymi wozami, na miejscu tworzą osobliwe dzieła sztuki, jak blok mieszkalny z wrakiem vana wbitym w jedną ze ścian czy scena przypominająca pająka. Sceneria Glastopii przypomina kadry z "Mad Maxa" lub włoskich filmów post-apokaliptycznych. W jednym miejscu zbierają się hippisi, punki, anarchiści i inni – wszyscy pod egidą rewolucyjnych haseł, manifestujący antykonsumpcjonizm i antykapitalizm. Zbuntowani, ale szczęśliwi, że przez tydzień będą mogli znaleźć się w innej, wolnej i nieskrępowanej przestrzeni. Jeśli obecny system przetrwa, być może tak będzie wyglądał świat niedalekiej przyszłości – zastanawia się głośno jeden z organizatorów. Dobre pytanie.

Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym 53. KFF.

Jacek Dziduszko
www.portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  31.05.2013
Zobacz również
53. KFF: Paul Driessen zdradza sekrety swojego warsztatu
53. KFF: Podróż do przeszłości
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll