PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  5.08.2013
Przy okazji premiery filmu "Czarodzieje Honoratki" w serwisie Iplex.pl przypominamy wywiad z jego autorem - Leopoldem René Nowakiem.

Swego czasu Olbrychski zajechał tam… na koniu. Polański uwodził Basię Kwiatkowską. W latach 1948-74 mury liczącej zaledwie 36 m kw. kawiarenki Honoratka były świadkami wydarzeń, które zmieniły oblicze polskiego kina. W filmie "Czarodzieje Honoratki" to magiczne miejsce przywraca do życia jeden z jego bywalców, Leopold René Nowak.


Leopold René Nowak, fot. DR/Magazyn Stowarzyszenia Filmowców Polskich

W jego niewielkim bronowickim domu, niedaleko Rydlówki, zalegają filmowe pamiątki i archiwa. Na ścianach wiszą zdjęcia z Wigilii, które spędził razem z Romanem Polańskim, ze spotkań z Jerzym Kosińskim i Wojciechem Jerzym Hasem. Wielkie przyjaźnie. Na kredensie stoją fotografie ekip „Szyfrów”, „Przygody na Mariensztacie”. Leopold René Nowak to spiritus movens polskiego kina: gra, reżyseruje, dokumentuje i inspiruje od pierwszych powojennych lat. Nigdy nie zapuścił korzeni w Łodzi, ale miał tam swój pokój w Grandzie, numer 225. Ma niejedną historię do opowiedzenia, niejedną anegdotę do przytoczenia, a Honoratka to część jego młodości. Z Leopoldem René Nowakiem rozmawia Dagmara Romanowska.

Magazyn Stowarzyszenia Filmowców Polskich: Po raz pierwszy przekroczył pan próg Honoratki jeszcze jako podlotek…
Leopold René Nowak: Miałem 14 lat, gdy zjadłem tam pierwsze ciastko. Sernik! Zaprosili mnie Leonard Buczkowski i Ludwik Starski, u których grałem w filmie „Pierwszy start”. Nie było wtedy jeszcze pani Stefanii (Bruździńskiej - legendarnej gospodyni lokalu), tylko wcześniejsze właścicielki, warszawianki: Kwiatkowska i Pomirska. Widziałem, jak zmienia się to miejsce i jego bywalcy. Pani Stefania bardzo mnie polubiła. Zacząłem sam wprowadzać znajomych, bo do Honoratki nie można było wejść ot tak, z ulicy.

MSFP: Pani Stefania starannie dobierała towarzystwo?
LRN: Miała wielki dar i intuicję. Chciała, by pewni ludzie u niej bywali. Wszystkich znała. Jeżeli nie życzyła sobie kogoś gościć w Honoratce, szybko dawała to do zrozumienia.

MSFP: Czym dla pana była Honoratka?
LRN; W nieustannym gwarze, który tam panował, człowiek skupiał się. Rozglądałem się i na serwetce notowałem myśli. Honoratka stymulowała poczucie, że jest się wśród ludzi, jest się im potrzebnym i oni są potrzebni nam. Bywali tam filmowcy, dziennikarze, prawnicy. W „Przekroju” zapisałem kiedyś myśl: „łatwiej wymienia się z ludźmi ukłony niż myśli”. Tam wymieniało się myśli. W powietrzu unosiły się opary paryskiego egzystencjalizmu. Pamiętam setki rozmów.

MSFP: W „Czarodziejach Honoratki” opowiadają o niej wybrani przez pana mistrzowie.
LRN; Zawsze zastanawiałem się: czy to Honoratka stworzyła ludzi, czy to ludzie stworzyli Honoratkę? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Honoratka posiadała coś, czego nie było nigdzie indziej, nawet w Krakowie. Była czymś nieprawdopodobnym i takie miejsca powinno się celebrować. Długo się zastanawiałem, kogo zaprosić do udziału w filmie. Chciałem, żeby iskrzyło. Każda z postaci „Czarodziejów…” wyciągnęła z tej kawiarni coś innego, ale zarazem… podobnego. To magia.

MSFP: Rzadko widzi się na ekranie tak liczne grono osób, które miały tak duży wpływ na naszą kulturę: Roman Polański, Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi, Daniel Olbrychski, Kazimierz Kutz, Zbigniew Rybczyński, Jerzy Skolimowski…
LRN:  … Jerzy Gruza, Wojciech Marczewski, Janusz Kondratiuk, Marek Piwowski, Janusz Majewski, Jerzy Hoffman, Adam Holender, Daniel Szczechura, Ewa Wiśniewska, Witold Sobociński, Adam Walaciński - w sumie 37 czarodziejów, a ja jestem 38. Pojawiam się w rozmowach, czasem przed kamerą. To fascynujące osobowości. Wspólnie wspominają to miejsce.



MSFP: Że alkoholu nie było, ale za to szarlotka, sernik z bitą śmietaną - pierwsza klasa! Tylko kawa budzi kontrowersje.
- Zanussi mówi, że była koszmarna. Marczewski i Olbrychski, że znakomita (śmiech).

MSFP: Według pana rozmówców nigdzie na świecie nie ma miejsca podobnego do Honoratki.
LRN: To jest kawałek historii naszej kinematografii. Chodzili tam też wykładowcy. Tylko Krzysztof Teodor Toeplitz nie bywał. Profesorowie dyskutowali ze studentami. Mierzejewski z tymi ze starszych lat przechodził na ty. Zawarto tu mnóstwo znajomości i przyjaźni na całe życie. Tworzono filmy. Obsadzano role. W Honoratce się szlachetniało, dojrzewało intelektualnie. Siedziało się, słuchało mądrych ludzi... Kałużyński, Konwicki, Broszkiewicz, Penderecki…

MSFP: To pan zaprowadził braci Kaczyńskich do Honoratki?
LRN: (Śmiech) Z wytwórni na Łąkowej zabierałem pewną wytworną panią z jej dwoma małymi synami. Mieszkaliśmy w sąsiednich pokojach w Grand Hotelu. Prosiła mnie zawsze, żebym zabrał chłopców do Honoratki, bo jej nie wypadało. Jeden z nich wyrósł na prezydenta, drugi na premiera. Często się kłócili - jeden jadł szarlotkę, drugi sernik, wymieniali się, byli nieznośni.  Nie tylko w sercach filmowców zapisało się to miejsce.

MSFP: Osobny rozdział w historii Honoratki to kobiety. „Dzikie małpy siedzą w klatce, oswojone w… Honoratce” - głosi fraszka Jana Sztaudyngera, jednego z bywalców.
LRN: Gdy to opublikował, pani Stefania już nie gościła go tak chętnie. Rozmawiam o tym z jego córką. Kobiety były obecne w życiu Honoratki. Cały czas. Piękne, wspaniałe, czarujące. Tam można było zabłysnąć. Opowiem anegdotę. Ewa Frykowska była bardzo biedną dziewczyną, nosiła używane rzeczy. Raz, gdy była nastolatką, mama kupiła jej nową sukienkę. Gdzie się pokazać? Podpowiedziano jej: „Jest taka kawiarnia na Moniuszki. Do Grandu cię nie wpuszczą, ale idź tam”. Wzbudziła wielką sensację i poznała wielu ludzi. 

MSFP: Czas świetności Honoratki przypada na lata 50. i 60. Władze nie przeszkadzały?
LRN: Jazz też podobno był zakazany i grany w konspiracji. Ale jak? Bez dźwięku? Szpiclom Honoratka była znana, ale liczono się z tym środowiskiem. Goście nie obalali ustroju. Oni widzieli nową koncepcję życia, starali się stworzyć jakąś linię przyszłości. Zwraca na to uwagę Zofia Bnińska-Cybulska, hrabianka i bywalczyni Honoratki.

MSFP: Swoich rozmówców pyta pan, czy był to stracony czas. A dla pana?
LRN: Nigdy w życiu nie traciłem czasu. Czy były to chwile dobre, czy złe, nie były stracone. W Honoratce zyskiwali wszyscy. I wszyscy wyszli na swoje, jak mówi Jurek Skolimowski. Nie znam stamtąd ludzi, którzy by przegrali. Ilu wśród nich laureatów Oscara? Ilu odniosło sukces międzynarodowy? Honoratka była kindersztubą, dawała ogładę intelektualną, sposobu bycia, zachowania. Nawet, jeżeli ktoś wychodził z niej do Halki na wódkę, gdy wracał, trzymał pion. Honoratka zobowiązywała. Noblesse oblige.

MSFP: W przeciwieństwie do SPATiF-ów?
LRN: Nie ma czego porównywać. To tak, jakby zestawiać ze sobą diament ze szkłem. O czym my mówimy? SPATiF-y to były speluny. Honoratka to inna klasa. Czegoś takiego nigdzie nie było. Dla wszystkich Honoratka równa się uśmiech, radość, przyjaźń. Ludzie byli lojalni, sympatyczni. A rozmowy - piękne.

MSFP: Teraz jest tam salka konferencyjna banku…
LRN: Chcę, żeby miasto odzyskało Honoratkę. Dziś są tam marmury, bez ducha. Zainicjowałem wbudowanie tablicy, którą przygotowuje Marian Konieczny.

Pierwotnie rozmowa ukazała się na łamach "Magazynu Stowarzyszenia Filmowców Polskich" (Nr 20 / lato 2012). Całość można znaleźć pod tym adresem >>>>>>>>>>.

W sierpniu w serwisie Iplex pojawią się także wcześniejsze filmy krakowskiego filmowca: "Diaspora.  Historia Żydów polskich 965-1990" (22 sierpnia) i "Oko cyklonu" (28 sierpnia).


Dagmara Romanowska
Magazyn Stowarzyszenia Filmowców Polskich
Ostatnia aktualizacja:  4.08.2013
Zobacz również
Roman Polański w kinie domowym
Serwisy VOD coraz bardziej popularne
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll