PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
W tym wielkim, epickim filmie Hamlet nie jest ani kobietą, ani histerycznym schizofrenikiem, który biega ze sztyletem po królewskim pałacu. Nie ma tu żadnych ekscentrycznych ingerencji w tekst nieśmiertelnego dramatu, bo rosyjski reżyser Grigorij Kozincew rozumie – w przeciwieństwie do wielu współczesnych twórców – że gdzie mu tam do poprawiania Szekspra.


"Hamlet", fot. 35 mm

Zwłaszcza, gdy do pracy nad scenariuszem zaprasza się samego Borysa Pasternaka. W przypadku reżysera pokora to tym bardziej cenna, iż ekranizacją dramatu Szekspira z 1964 dwukrotny laureat Nagrody Stalinowskiej udowodnił nie lada mistrzostwo w swoim fachu.

Filmy zaczął Kozincew kręcić już w 1921 roku, kilka lat po bolszewickim przewrocie. Osiem lat później zrobił kultowy dla sowieckiej szkoły obraz „Nowy Babilon” z muzyką bardzo młodego wówczas Dymitra Szostakowicza Uznawany za jednego z najważniejszych twórców filmowego socrealizmu, reżyser w latach 30. minionego wieku swoje zdolności oddał, niestety, w służbę stalinowskiej propagandy. Powstały między innymi zapomniane dzisiaj filmy o młodym robotniku Maksymie, który marzenia o społecznej sprawiedliwości zdołał zrealizować dopiero w kraju komunistycznej wolności i dobrobytu.

Bez wątpienia długo jeszcze reżyser marnowałby talent na podobne „dzieła”, gdyby nie odwilż pod egidą Nikity Chruszczowa. Po 1956 roku Kozincew skończył z propagandą, za to – z pożytkiem dla historii kina – wziął się za ekranizacje wielkich dzieł klasycznych. Tak powstały kolejno filmy „Don Kichot” (1957), „Hamlet” i „Król Lear” (1970), który jest ostatnim w dorobku urodzonego w Kijowie twórcy.

W „Hamlecie” właściwie wszystko może imponować. Wspaniała scenografia mrocznego zamku położonego nad wzburzonym, bezkresnym morzem. Najwyższych lotów aktorstwo pojawiających się w filmie postaci. Zdjęcia, które wszystkich zmęczonych rozbieganą, „newsową” kamerą mogą co prawda przyprawić o nostalgię za złotą erą kina, ale również pokrzepić świadomością, iż ekran to także arena dla prawdziwej sztuki, a nie tylko jałowych eksperymentów. W dodatku często czynionych na siłę i zastępujących to, co banalnie można by nazwać pomysłem.

Nade wszystko jednak imponujące u Kozincewa są dwie kreacje – aktorska Innokientija Smoktunowskiego i muzyczna kompozytora (wówczas już dojrzałego i sławnego w świecie) Dymitra Szostakowicza. Hamlet w wykonaniu znakomitego aktora, gwiazdy moskiewskiego teatru MChAT, jest europejski i rosyjski zarazem. Smoktunowski stworzył w filmie Kozincewa postać, o której trudno zapomnieć nie tylko dlatego, że „Szekspir wielkim dramaturgiem był”. Że jego Hamlet jest neurastenicznym melancholikiem, szukającym zemsty i coraz to bardziej gardzącym światem – trudno się dziwić. Ale jest także kimś w rodzaju proroka, człowieka dotkniętego boską ręką – któremu wolno o wiele więcej i którego szaleństwo uświadamia ludziom, że „marność nad marnościami i wszystko marność”. Takimi właśnie byli jurodiwi, których zna rosyjska tradycja. Nawet Stalin potrafił cofnąć się przed ich mocą. Jeśli wśród wielkich rosyjskich aktorów drugiej połowy XX wieku krytyka i publiczność wskazywała kogoś jurodiwego właśnie, był nim nikt inny, jak Smoktunowski...

Wydany właśnie we wspólnym boxie przez Fundację 35 mm film Kozincewa bez wątpienia współtworzy też genialna muzyka Szostakowicza. Podążając za zwrotami akcji, jednocześnie jakby tworzyła swój własny, odrębny świat. Tak tylko powstają arcydzieła. Oglądając rosyjskiego „Hamleta” naprawdę warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte.   
Rafał Kotomski
Ostatnia aktualizacja:  23.05.2012
Zobacz również
Kolekcja Tima Burtona już na dvd
Nowości wydawnicze TVP na dvd
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll