PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  2.01.2013
Jest takie powiedzenie, że na podstawie dobrego scenariusza można co prawda nakręcić zły film, ale na podstawie złego tekstu nigdy nie powstanie dobry. Dotyka ono istoty roli, jaką w procesie produkcji spełnia scenarzysta.

To środowisko niezbyt szczęśliwie zniosło transformację. Wiele zespołów filmowych się rozpadło, lub zreorganizowało, co pozbawiło scenarzystów nie tylko opieki literackiej, ale  przede wszystkim możliwości konfrontowania swoich pomysłów z opinią szerszego grona profesjonalistów, zanim pomysł wykrystalizuje się na tyle, by go sprzedać. Profesjonalny script-doctoring na razie raczkuje, a agentów literackich też, jak na lekarstwo.



Na rynek weszły nowe stacje telewizyjne, ale większość polskiego wkładu w produkcję stanowiły tzw. seriale formatowane, czyli pomysły z zagranicy, adaptowane do naszych realiów. O poziomie literackim scenariuszy polskich telenowelnapisano już chyba wszystko, co było do napisania, więc nie będę marnować czasu. Skąpe budżety filmów sprawiają, że za pióro chwyta reżyser, któremu potem, podczas zdjęć, brakuje dystansu do własnego dzieła.

Polskim scenariuszom często zarzuca się, że są zbyt powierzchowne i schematyczne. Pisane szybko, na doraźne zlecenie producenta. Pozbawione są nie tylko pogłębionego reasearchu, ale często nawet nie próbują udawać, że autorzy scenariusza wystawili nos poza własne środowisko. Tekturowe dialogi przyprawiają o ból zębów, a problemy drewnianych bohaterów nie są w stanie zainteresować nawet widza empatycznego, jak Matka Teresa z Kalkuty. To stereotypy, które towarzyszą branży scenopisarskiej od dawna, a szlachetne wyjątki zdawały się potwierdzać regułę.

Od kilku lat sekcja scenarzystów przy SFP, PISF, od kilku lat również Szkoła Wajdy podjęły kroki, prowadzące do naprawy tej sytuacji. Script Forum, to impreza, której organizatorzy (związani z sekcją scenarzystów SFP) od kilku lat próbują zintegrować debiutantów i doświadczonych scenarzystów. Cykle wykładów, konsultacje scenariuszowe, warsztaty i sesje pitchingowe pomagają adeptom scenopisarstwa poprawić warsztat, skonsultować swoje pomysły ze zdaniem ekspertów i wzajemnie się poznać.

Dzięki stypendiom scenariuszowym przyznawanym przez PISF, ich beneficjenci mają szansę na spokojne napisanie tekstu i zweryfikowanie pomysłu, zanim znajdą producenta. Instytut wspiera również organizację konkursu dla debiutujących scenarzystów; Script Pro, odbywającego się w naszym kraju pod patronatem m.in Szkoły Wajdy.

W tym roku odbędzie się dwudziesta druga edycja (po raz trzeci pod obecną nazwą od kiedy w 2010 Ted Hartley, prezes RKO Radio Pictures, i jego żona Dina Merrill zdecydowali się zakończyć misję). W narodowych edycjach konkursu Hartley-Merrill uczestniczyli  scenarzyści z 21 krajów.

Po licznych zmianach organizatorów Script Pro trafił pod skrzydła Szkoły Wajdy. Choć adresowany jest do debiutantów (warunkiem uczestnictwa jest posiadanie nie więcej niż jednego zekranizowanego scenariusza “długometrażowego”), mogą w nim wziąć udział autorzy w każdym wieku.


Kadr z filmu "Moja krew", fot. Hagi Films

Scenariusz, bez względu na walory literackie, nie jest samodzielnym dziełem, tylko jednym z etapów składających się na produkcję filmu. Wygrana, niestety, nie gwarantuje ekranizacji. Są jednak tacy, którym się udało: “Bandyta” (scen. Cezary Harasimowicz), “Komornik” (scen. Grzegorz Łoszewski), a ostanio “Ki” (scen. Paweł Ferdek), “Moja krew” (scen. Marcin Wrona, Grażyna Trela)  i “Jesteś Bogiem” (scen. Maciej Pisuk).

Ten ostatni tytuł jest świetnym przykładem na to, że nie zawsze motorem powstania filmu jest producent, lub reżyser. To determinacja scenarzysty doprowadziła projekt do szczęśliwego końca. Po dziesięciu latach od zdobycia nagrody na Hartley-Merrill i bezowocnym błąkaniem się po potencjalnych producentach, postanowił wydać swoją historię drukiem. I okładka szczęśliwie wpadła w oko Leszkowi Dawidowi. To się nazywa happy end!

Debiutanci, nawet, jeśli nie dostaną się do finału, mają szanse na nawiązanie kontaktu z producentami i zainteresowanie ich swoimi tekstami. Komu się nie powiedzie szukanie środków na przetartych szlakach, może spróbować metodą crowfoundingu. Tą drogą poszli realizatorzy filmu “Małe stłuczki”  i już mają za sobą “pierwszego klapsa”.

W zeszłym roku członkowie komisji selekcyjnej musieli przeczytać  250 scenariuszy. Pewnie tylko ułamek tej liczby stanie się filmowym ciałem, ale, zgodnie ze słynną maksymą - próbować trzeba. Deadline nadsyłania prac mija 10 stycznia. Więcej szczegółów i regulamin na stronie: www.scriptpro.pl


Agnieszka Sadurska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  22.03.2013
Zobacz również
FSE sprzeciwia się oszczędnościom kosztem scenarzystów
Napisz scenariusz dla Muzeum Historii Żydów Polskich
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll