Debiutancka animacja to od dawna czarny koń Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych. Jakie style, techniki, tematy i formuły wybierają młodzi polscy animatorzy?
15 filmów animowanych, od dwu-, trzyminutowych etiud, po imponującą, kilkunastominutową fabułę. Wyszły spod rąk reżyserów-producentów z szacownych szkół filmowych, z profesjonalnych studiów. Wśród nich kilka prawdziwych perełek.
"Drwal", fot. MiF
Tuzy młodej animacji
Dwóch gigantów – jak do tej pory – zbiera żniwo na krajowych festiwalach filmowych: "Drwal" Pawła Dębskiego i "Dróżnik" Piotra Szczepanowicza. "Drwal" to produkcja niezwykle ambitnej firmy „Fumi Studio”, o której na pewno jeszcze wiele razy usłyszymy. Młodzi producenci wybierają projekty ambitne, artystyczne, nie zrażają się gigantycznymi trudnościami, jakie piętrzą się przed środowiskiem polskiej animacji. "Drwal" to piękna formalnie, tradycyjna animacja wykonana techniką malarską, utrzymana w ciepłych, pomarańczowych, brązowych i żółtych tonacjach. W trwającej aż 15 minut opowieści śledzimy dzieje małego chłopca i jego ojca mieszkających w domku w lesie. Wszystko w ich życiu przepełnione jest miłością i pięknem do czasu, kiedy ojca zaczyna ogarniać szaleństwo... Doceniając niezwykły wysiłek twórców i wielkie walory artystyczne filmu, nie sposób nie zauważyć jednak pewnego uproszczenia scenariusza. Piętnastominutowe studium szaleństwa, w tym klasyczne reguły akcji filmowej – to faktycznie wielki wysiłek. Choć takie filmy już w ostatnich latach w Polsce powstawały – wystarczy wspomnieć „Arkę” Grzegorza Jonkajtysa (która nie rejestruje co prawda procesu, a stan) czy „Paths of Hate” Damiana Nenowa – treść tej ostatniej animacji ma jednakże charakter symboliczny.
„Drwalowi” dzielnie dotrzymuje kroku "Dróżnik". To jeden z najważniejszych i najbardziej dojrzałych animowanych debiutów ostatnich lat. Przepiękna (nie waham się użyć tego ekspresyjnego słowa) malarska opowieść o samotnym człowieku, jego marzeniach i wycofaniu. W „Dróżniku” widać związek z tradycją polskiego i czeskiego kina, z literaturą środkowoeuropejską, z tradycją malarstwa europejskiego, w ogóle – z dorobkiem kultury europejskiej. Na piękno i dojrzałość tego filmu trudno reagować obojętnością.
"Dróżnik", fot. MiF
Film Szczepanowicza to jeden z trzech tytułów prezentowanych przez Studio Munka w ramach programu Młoda Animacja. Warto zapamiętać ten fakt. Studio, działające przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich produkuje znacznie mniej animacji niż np. „trzydziestek” czy dokumentów. Ale praktycznie nie popełnia błędów w wyborze projektów. Każda animacja ze Studia Munka, jeśli nawet nie jest wydarzeniem, zwraca uwagę dopracowaniem, wysmakowaniem, dbałością o szczegóły. Nic dziwnego w sytuacji, gdy opiekę nad młodym autorem sprawują tak doświadczeni twórcy, jak Mariusz Wilczyński, Marek Serafiński, Alina Skiba czy Krzysztof Kiwerski.
Jeszcze dwa filmy pokazywane w Koszalinie wyszły ze Studia Munka. „Rondo” Artura Kordasa to krótka historia z „filozofującego” nurtu polskiej animacji. Te opowieści w syntetycznej, kilku-, kilkunastominutowej formie, często wspierane symbolem lub alegorią, charakteryzują się zwięzłą, oszczędną akcją i poruszają tematy śmierci, przemijania, wiary, kondycji duchowej i cywilizacyjnej człowieka. Osobliwością „Ronda” jest piękna, czarno-biała grafika komputerowa, która „udaje” tradycyjną technikę animacji graficznej.
"Rondo", fot. MiF
Eksperyment, rytm, obraz
Druga ze wspomnianych animacji Studia Munka, „Distance” Marcina Wojciechowskiego, jest, moim zdaniem, jednym z najlepszych animowanych debiutów ostatnich lat. Eksperymentalny film kombinowany, z wyraźnymi elementami grafiki i zdjęć filmowych, nawiązuje do najlepszej tradycji polskiej animacji – do mistrzowskich osiągnięć duetu Walerian Borowczyk – Jan Lenica, żeby wspomnieć choćby słynny „Labirynt”. Pozbawiony akcji, ze starannym tłem muzycznym "Dróżnik" także reprezentuje pewien wyraźny nurt w koszalińskim konkursie. Nazwijmy go nurtem eksperymentu i muzyki.
„Danse macabre” jest adaptacją popularnego w średniowieczu motywu tańca śmierci – a rebours, dowcipna, lekka. Czyste wcielenie czarnego humoru. Stosownie do tematyki, oszczędna technika (tradycyjna, czarno-biała grafika lub też rysunek) przyczynia się do poczucia lekkości filmu. Jego autorka Małgorzata Rżanek pracowała pod okiem profesora Hieronima Neumanna w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
"Distance", fot. MiF
"Danse macabre", fot. MiF
„Balanço” to brazylijskie słowo oznacza równowagę, ale też swing i urok muzyki. Jest to też tytuł filmu Anny Koźbiel, również powstałego pod opieką profesora Neumanna i także w warszawskim ośrodku. „Być może rytm jest najprostszym językiem na świecie, czymś, co można tylko albo poczuć, albo pominąć. Tworzymy go i jesteśmy w nim zanurzeni, jest w przestrzeni i w naszych głowach, w żyłach” – tłumaczy swój film autorka. Praca ta zwraca uwagę tradycyjną, malarską animacją i ekspresyjnymi kolorami.
Anita Kwiatkowska-Naqvi zrealizowała ambitny i kontrowersyjny eksperyment „Carnalis” – filmowe studium tkanek, ich przemian, biologicznego rytmu, życia w mikroskali. Ten osobliwy film, znany m.in. z Animatora, dzieli publiczność, ale twórczo nawiązuje do osiągnięć polskiego filmu oświatowego i wyróżnia się na tle aktualnej europejskiej produkcji.
"Balanço", fot. MiF
"Carnalis", fot. MiF
Słownik mitów i tradycji kultury
Wspomniany wcześniej „nurt filozoficzny” widoczny jest we współczesnej animacji, zarówno światowej, jak i polskiej. Reżyserzy chętnie sięgają do mitów i tradycji kultury, zadają odwieczne pytania, poszukują odpowiedzi, badając i eksplorując nasze otoczenie kulturowe. Jak na przykład w znanym już w świecie, zasłużonym festiwalowo filmie Marcina Jańca „The Game”. „To film na podstawie osobistej historii o człowieku, który nie mógł pogodzić się ze śmiercią”, mówi reżyser. Imponująca jest lista inspiracji, do jakich przyznaje się twórca. Jest wśród nich „Siódma pieczęć” Bergmana, „Płonące żyrafy” Salvadora Dalí, „Braveheart” Mela Gibsona i seria obrazów Jacka Malczewskiego „Thanatos”. A nawet fraszka Jana Kochanowskiego. Ten przedziwny konglomerat jest symbolem sztuki XXI wieku, w której nie ma ścisłego podziału na sztukę niską i wysoką i która miesza style, konwencje, tematy, tropy.
Poklatkowa animacja lalkowa „Zgrzyt” Michała Mroza to historia robota, który usiłuje odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. Bezskutecznie. Produkcyjna linia życia wciąga bohatera i niweczy jego wysiłki. Ta jednorodna stylistycznie, drobiazgowa, bardzo realizacyjnie wymagająca animacja zapewne zyskałaby, gdyby jej twórca zdecydował się na zwięźlejszą formę.
"The Game", fot. MiF
"Zgrzyt", fot. MiF
W głąb ludzkiej duszy
Przedmiotem zainteresowania młodych animatorów jest najczęściej człowiek, jego dusza, dylematy, wybory, samotność, poszukiwanie uczuć, oddalenie od bliskich.
W klasycznej rysunkowej animacji „Razem stąd odjedziemy” Paulina Bobrycz-Rogala kreśli obraz utajonych uczuć, marzeń, tęsknot. Wspólna podróż matki i córki w przedziale pociągu staje się dla reżyserki okazją do ukazania skomplikowanych relacji łączących bohaterki. Przesuwający się krajobraz, przypadkowi pasażerowie, oniryczne wizje kobiet tworzą opowieść o zazdrości i tłumionych fantazjach.
"Razem stąd odjedziemy", fot. MiF
„Macica” Anny Kosińskiej – film na podstawie opowiadania Etgara Kereta pod tym samym tytułem – to opis duchowych przeżyć chłopca, który patrzy na swoje życie z perspektywy dorosłego już mężczyzny. Bohater zaczyna rozumieć związki między historią jego ojca, matki oraz ich wpływ na jego życie. „Wydało mi się, że lapidarność prozy, bogactwo obrazów i nie linearność narracji najlepiej uwidoczni się w filmie animowanym za pomocą prostych technik animacyjnych. Ręcznie rysowane, trochę przybrudzone kadry dają możliwość poczucia plastyczności, realności form stwarzanych” – tłumaczy reżyserka. Studentka Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie deklaruje zainteresowanie animacją, filmem, montażem i wykorzystaniem tej wiedzy w procesie nauczania dzieci.
Podobny wątek znajdziemy w przepięknej, zrealizowanej na podstawie doskonałego, subtelnego malarstwa, „Agnieszce”. W bogatej plastycznie polsko-francuskiej koprodukcji Izabela Bartosik-Burkhardt opowiada historię dziewczyny, której dzieciństwo i wczesna młodość zostały naznaczone dramatem odejścia matki. Rzeczywistość pląta się ze wspomnieniami. „Ta misternie utkana podróż w czasoprzestrzeni sprawia, że Agnieszka staje się dojrzała i świadoma”, czytamy w opisie filmu.
"Macica", fot. MiF
"Agnieszka", fot. MiF
Kto mi dał skrzydła
Rozrzut tematów jest ogromny. Młodzi animatorzy nie znają ograniczeń tematów, technik, choć widać, że Koszalin preferuje klasyczną animację. Student łódzkiej Filmówki Krzysztof Szafraniec zaskakuje tematyką w „Skrzydłach 3D”. Bohaterem lalkowego filmu animowanego, który w całości powstał w technice zdjęć stereoskopowych, jest... Nikifor, jego twórcze poszukiwania, wzloty i zwątpienia. Choć tak naprawdę bohaterem tej opowieści może być każdy artysta i jego proces tworzenia.
Rafał Hanzl zrealizował swój film „Ponowne narodziny” w technice 3D, w Studiu Indeks przy łódzkiej Szkole Filmowej. Nader rzadko film animowany zajmuje się tematyką społeczną czy polityczną. Pluszowy miś – wraz ze swoimi właścicielami: chłopcem, a po latach jego córką – staje się świadkiem ważnych momentów historii Polski Ludowej. Dramatyczną historię kraju „zmiękcza” perspektywa dziecięcej zabawki.
"Skrzydła", fot. MiF
"Ponowne narodziny", fot. MiF
Wreszcie miniaturowe „Dowcipy” Pawła Jakubowskiego to seria zabawnych skeczy z gatunku pure-nonsensu, z ostrą puentą. Ciekawa jest droga reżysera do animowanego debiutu. Z wykształcenia muzyk, absolwent Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie w specjalnościach montaż i realizacja dźwięku, od lat zajmuje się postprodukcją filmową i telewizyjną. W serii plastelinowych dowcipów zrealizowanych w warunkach domowych widać stopniowe opanowywanie techniki animacyjnej – modele zwierząt, przedmiotów i rzeczy nabierają subtelności i staranności z odcinka na odcinek.
Animacja najłatwiej odzwierciedla potencjał techniczny współczesnego filmu – możliwości wyboru techniki i konwencji są bardzo szerokie. Nie znaczy to, że trzeba animowanym debiutom „słodzić”– w wielu wypadkach, przy znakomitym poziomie realizacyjnym, ogólny efekt osłabia niedopracowanie scenariusza. Jednakże niezaleznie od tegom poziom konkursowych animacji w Koszalinie jest wysoki i pozwala na niezłą orientację w zainteresowaniach i poszukiwaniach artystycznych młodych animatorów.
"Dowcipy", fot. MiF