Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Od niedzieli jeżdżę po Polsce z hinduską ekipą filmową realizującą dla tamtejszej telewizji dokumentalny serial o EURO 2012.
Hindusi i futbol? zapyta ktoś z niedowierzaniem. Jak najbardziej tak. W liczących ponad miliard mieszkańców Indiach to drugi najbardziej popularny sport po krykiecie. Fascynację piłką nożną deklaruje ponad 83 miliony widzów. Nic więc dziwnego, że tamtejszy przemysł rozrywkowy dostrzegł potencjał tej dyscypliny i piłka coraz częściej gości zarówno w telewizji, jak i na kinowym ekranie.
Na zdjęciu: Ameed Chana i Król Polskich Kibiców Andrzej "Bobo" Bobowski
Zarówno krykietem, jak i piłką nożną Hindusi zarazili się od Anglików, którzy skolonizowali półwysep, a niepodległość zwrócili jgo mieszkańcom dopiero w połowie ostatniego stulecia. W 2010 roku na ekrany indyjskich kin trafił obraz „Egaro the Immortal Eleven” odwołujący się do autentycznej, podszytej politycznym kontekstem, anglo-hinduskiej rywalizacji piłkarskiej z początku drugiej dekady XX wieku. To kolejny z kilku filmów zrealizowanych w ciągu ostatnich lat w Bengalu Zachodnim – regionie Indii, w którym piłka nożna cieszy się największą popularnością. Od futbolu nie stroni jednak także Bollywood. Choć polski boom na tę kinematografię ostatnio nieco osłabł, na nasz rynek zdążyły trafić dwa filmy, których akcja kręci się wokół piłki. „Dhan Dhana Dhan Goal” (2007) to opowieść o przeżywającej piłkarski i finansowy kryzys drużynie Southall United Football Club, która w obliczu groźby utraty stadionu (w jego miejsce powstać ma centrum handlowe) musi wygrać ligę, by zdobyć fundusze na jego wykupienie. Najbardziej znany ekranowy piłkarz z Indii ma jednak (a jakżeby inaczej) twarz Shahrukh Khana. Gwiazdor Bollywood w romantycznym dramacie "Nigdy nie mów żegnaj" (2006) wcielił się w rolę wybitnego futbolisty, którego karierę przerywa kontuzja.
W poniedziałkowy wieczór w słynnym warszawskim lokalu Przekąski Zakąski jeden z klientów rozpoznał prezentera naszej ekipy Ameeta Chanę. Przed Euro postanowił zrobić sobie przegląd filmów o futbolu i kilka dni temu oglądał "Podkręć jak Beckham" (2003), w którym Ameet gra najlepszego przyjaciela głównej bohaterki – mieszkającej w Anglii młodej Hinduski, która wbrew hołdującej tradycyjnym wartościom rodzinie postanawia grać w żeńskiej drużynie piłki nożnej. Znajomość Ameeta z polskim kibicem i miłośnikiem kina przypieczętowana została tradycyjnym kieliszkiem wódki. Na Krakowskim Przedmieściu wyjątkowo byliśmy bez kamery. Ale zamierzamy wrócić tam ze sprzętem. Realizowany przez Vikranta Choprę dokument opowiadać ma bowiem o piłkarskich fanach i tym, jak futbol jako pasja może łączyć ludzi dopingujących kompletnie rożne drużyny oraz o Polsce i jej gościnności. Do wtorku ta koncepcja sprawdzała się świetnie. Ekipa była zachwycona widząc jak w Poznaniu po przegranym przez Irlandię meczu jej fani tańczą i śpiewają wspólnie z kibicami zwycięskiej Chorwacji. Wczoraj byliśmy częścią wielkiego tłumu kibicującego Polsce w starciu z Rosją. Gości z Indii przeraziły zadymy wywołane przez bandytów atakujących spokojnie zmierzających na Stadion Narodowy ludzi. Nie wiem, czy zdjęcia z mostu Poniatowskiego trafią do indyjskiego dokumentu. Jeśli tak, to niestety położą się cieniem na jego całej reszcie. Długo musiałem tłumaczyć, że Ci kipiący testosteronem idioci to ledwie promil, a nie wizytówka naszego kraju. Mam nadzieję, że w sobotę we Wrocławiu (dokąd jedziemy) polscy kibice pokażą się z zupełnie innej strony.
Jeśli chodzi o to, kto wygra Euro, Hindusi bez wahania odpowiadają – England!
Hindusi i futbol? zapyta ktoś z niedowierzaniem. Jak najbardziej tak. W liczących ponad miliard mieszkańców Indiach to drugi najbardziej popularny sport po krykiecie. Fascynację piłką nożną deklaruje ponad 83 miliony widzów. Nic więc dziwnego, że tamtejszy przemysł rozrywkowy dostrzegł potencjał tej dyscypliny i piłka coraz częściej gości zarówno w telewizji, jak i na kinowym ekranie.
Na zdjęciu: Ameed Chana i Król Polskich Kibiców Andrzej "Bobo" Bobowski
Zarówno krykietem, jak i piłką nożną Hindusi zarazili się od Anglików, którzy skolonizowali półwysep, a niepodległość zwrócili jgo mieszkańcom dopiero w połowie ostatniego stulecia. W 2010 roku na ekrany indyjskich kin trafił obraz „Egaro the Immortal Eleven” odwołujący się do autentycznej, podszytej politycznym kontekstem, anglo-hinduskiej rywalizacji piłkarskiej z początku drugiej dekady XX wieku. To kolejny z kilku filmów zrealizowanych w ciągu ostatnich lat w Bengalu Zachodnim – regionie Indii, w którym piłka nożna cieszy się największą popularnością. Od futbolu nie stroni jednak także Bollywood. Choć polski boom na tę kinematografię ostatnio nieco osłabł, na nasz rynek zdążyły trafić dwa filmy, których akcja kręci się wokół piłki. „Dhan Dhana Dhan Goal” (2007) to opowieść o przeżywającej piłkarski i finansowy kryzys drużynie Southall United Football Club, która w obliczu groźby utraty stadionu (w jego miejsce powstać ma centrum handlowe) musi wygrać ligę, by zdobyć fundusze na jego wykupienie. Najbardziej znany ekranowy piłkarz z Indii ma jednak (a jakżeby inaczej) twarz Shahrukh Khana. Gwiazdor Bollywood w romantycznym dramacie "Nigdy nie mów żegnaj" (2006) wcielił się w rolę wybitnego futbolisty, którego karierę przerywa kontuzja.
W poniedziałkowy wieczór w słynnym warszawskim lokalu Przekąski Zakąski jeden z klientów rozpoznał prezentera naszej ekipy Ameeta Chanę. Przed Euro postanowił zrobić sobie przegląd filmów o futbolu i kilka dni temu oglądał "Podkręć jak Beckham" (2003), w którym Ameet gra najlepszego przyjaciela głównej bohaterki – mieszkającej w Anglii młodej Hinduski, która wbrew hołdującej tradycyjnym wartościom rodzinie postanawia grać w żeńskiej drużynie piłki nożnej. Znajomość Ameeta z polskim kibicem i miłośnikiem kina przypieczętowana została tradycyjnym kieliszkiem wódki. Na Krakowskim Przedmieściu wyjątkowo byliśmy bez kamery. Ale zamierzamy wrócić tam ze sprzętem. Realizowany przez Vikranta Choprę dokument opowiadać ma bowiem o piłkarskich fanach i tym, jak futbol jako pasja może łączyć ludzi dopingujących kompletnie rożne drużyny oraz o Polsce i jej gościnności. Do wtorku ta koncepcja sprawdzała się świetnie. Ekipa była zachwycona widząc jak w Poznaniu po przegranym przez Irlandię meczu jej fani tańczą i śpiewają wspólnie z kibicami zwycięskiej Chorwacji. Wczoraj byliśmy częścią wielkiego tłumu kibicującego Polsce w starciu z Rosją. Gości z Indii przeraziły zadymy wywołane przez bandytów atakujących spokojnie zmierzających na Stadion Narodowy ludzi. Nie wiem, czy zdjęcia z mostu Poniatowskiego trafią do indyjskiego dokumentu. Jeśli tak, to niestety położą się cieniem na jego całej reszcie. Długo musiałem tłumaczyć, że Ci kipiący testosteronem idioci to ledwie promil, a nie wizytówka naszego kraju. Mam nadzieję, że w sobotę we Wrocławiu (dokąd jedziemy) polscy kibice pokażą się z zupełnie innej strony.
Jeśli chodzi o to, kto wygra Euro, Hindusi bez wahania odpowiadają – England!
Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 13.06.2012
Koszałka o Euro. Kto będzie legendą?
Pół cudu. Zaorski komentuje Euro
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024