Światowej sławy jazzman, sam będący nowojorczykiem z wyboru, zdecydowanie nie zgadza się z opinią , że - po paśmie sukcesów w kraju - życie zawodowe aktorki za oceanem było porażką. - Ja uważam, że odniosła wielki sukces - normalnie jako amerykańska aktorka grała w teatrach nowojorskich, z tym, że te spektakle nie były u nas w kraju głośne. W Polsce uważa się, że sukces to jest wejść na Mont Everest i zatknąć tam polską flagę, a wejście na mniejszą górę lub chodzenie po górach to już u nas sukcesem nie jest - ironizuje jazzman - Tymczasem zawód artysty polega na tym, żeby się utrzymywać ze swej profesji. A Ela Czyżewska do końca życia utrzymywała się w Stanach Zjednoczonych z aktorstwa - przekonuje Michał Urbaniak.
"Giuseppe w Warszawie", fot. Kino RP
Muzyk wspomina, że Elżbieta Czyżewska dała się poznać jako osoba pomagająca innym, taka która potrzebującemu „odda ostatnią koszulę”. - Potrafiła też pięknie się bawić, i nawet mnie kiedyś nakłoniła do tańca, chociaż nie jestem w tym najlepszy - dodaje Michał Urbaniak. W czerwcu 2010 roku w słynnym Actors Studio w Nowym Jorku przyjaciele i bliscy pożegnali aktorkę. Ma ona też swoje drzewko na Manhattanie. Rok temu w pierwszą rocznicę śmierci na 111 Ulicy, grono pamiętających o Czyżewskiej nowojorczyków odsłoniło obok półrocznego drzewka tablicę z napisem, który w tłumaczeniu brzmi: "Przetransplantowana do Nowego Jorku, zasiliła powietrze tlenem, użyczyła piękna ulicom, które kochała. Jej duch nadal kwitnie". W 1990 roku otrzymała prestiżową nagrodę teatralną Obbie, przyznawaną przez nowojorski tygodnik "Village Voice" za rolę w spektaklu "Crowbar" w reżyserii w reżyserii Maca Wellmana. W Polsce zabłysnęła między innymi w filmach "Mąż swojej żony", "Żona dla Australijczyka", "Małżeństwo z rozsądku", "Giuseppe w Warszawie" i "Gdzie jest generał" a także "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Złoto", "Milczenie", "Pierwszy dzień wolności" , a także w spektaklu „Po upadku”, w którym zagrała Marylin Monroe.