PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
ANITA PIOTROWSKA
  28.07.2012
„To taki brzydki mebel” – mówił kiedyś John Waters, mając na myśli telewizor. Dzisiaj, w czasach internetowych newsów i zasysania filmów pod postacią torrentów, to pewnie także mebel całkowicie bezużyteczny, ale i tak jego staroświeckich posiadaczy cieszy każde odkrycie w ramówce czegoś specjalnego. Jak choćby filmów, które nigdy nie trafiły do polskich kin, choć ze wszech miar powinny. Tak jest z "Blue Valentine" Dereka Cianfrance`a, który od jakiegoś czasu krąży w obiegu nielegalnym, wzbudzając bardzo żywiołowe dyskusje. Teraz można obejrzeć go na kanale Cinemax.

Właściwie trudno zrozumieć ostrożność rodzimych dystrybutorów kinowych, którzy nie włączyli "Blue Valentine" do swojej oferty. Oscarowe nominacje, Ryan Gosling i Michelle Williams w rolach głównych, a historia młodego małżeństwa w kryzysie opowiedziana znakomicie, z psychologiczną intensywnością godną samego Cassavetesa, w dodatku dotykająca wielu czułych punktów w życiu dzisiejszych trzydziestolatków cierpiących na małżeńską fobię. Gosling i Williams, gwiazdy pierwszego sortu, grają tu zwyczajnych ludzi z sąsiedztwa. On jest niechlujnym wąsaczem imającym się dorywczych prac, ona pielęgniarką, która zrezygnowała z lekarskiej kariery uziemiona przez macierzyństwo.  Pospolite twarze, pospolite problemy, nawet Nowy Jork pospolity, odarty z kosmopolitycznej magii. Cianfrance zderza tę skrzeczącą zewsząd pospolitość z obrazami romantycznej przeszłości. Sfrustrowana żona była wtedy gorącą blondynką, pozbawiony ambicji mąż intrygującym chłopakiem z gitarą. Minęło zaledwie kilka lat, odkąd się poznali, a nic nie zostało z tamtych klimatów, podgrzewanych niegdyś przez własną wyobraźnię, przez nadzieje związane ze wspólną przyszłością, przez kiczowate obrazy wyniesione z kina. Szalony, romantyczny związek okazał się trywialnym mezaliansem. Kolejna wyjątkowa zrazu historia miłosna weszła w swoje utarte koleiny. A próba jej ożywienia, wejścia choć na chwilę w wymiar dawnej odświętności, zakończy się dla obojga bohaterów fatalnie.


"Blue Valentine", fot. American Film Festival

Wyjątkowość "Blue Valentine" polega na mówieniu o tematach zgranych i banalnych w sposób całkowicie niebanalny. Anatomia małżeństwa przedstawiona została przez Cianfrance`a i jego aktorów bez prostych „cięć” – z każdą minutą obraz coraz bardziej się komplikuje, wina staje się coraz mniej uchwytna, kolejne zachowania bohaterów i kolejne retrospekcje rzucają ukośne światło na sytuacje pozornie oczywiste. Pełnokrwiste aktorstwo idzie w parze z dosadnością języka. O ludzkiej fizjologii mówi się tutaj wprost, emocje wymykają się spod jakiejkolwiek kontroli, mamy wrażenie, jakby konflikty nakręcały się same. Może właśnie to bezkompromisowe obnażenie żywej ludzkiej tkanki tak bardzo wystraszyło polskich dystrybutorów. "Blue Valentine" jest bowiem zbyt prawdziwy jak na melodramat z gwiazdorską obsadą, choć jednocześnie zbyt bliski życia, by sprzedawać go pod szyldem wyrafinowanego kina arthousowego.  


Anita Piotrowska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  24.07.2012
Zobacz również
Mistrz od castingu
Manifest "Piękna"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll