Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Mirosław Dembiński i Maciej Drygas stworzyli oryginalny projekt: do pięciu miast świata wysłali najznakomitszych polskich dokumentalistów, by podzielili się swymi umiejętnościami ze studentami tamtejszych szkól filmowych.
Efektem warsztatów jest pięć (na razie) średniometrażowych filmów dokumentalnych pod zbiorczym tytułem „Świat od świtu do zmierzchu”, chwytających bez słowa komentarza codzienne życie w Tokio, Pekinie, Kijowie, Moskwie i Mińsku.
kadr z filmu "Kijów od świtu do zmierzchu" / fot. KFF
W gronie mistrzów znaleźli się m.in. Marcel i Paweł Łozińscy, Jacek Bławut, Vita Żelakievciute czy Jacek Petrycki. Ich uczniami, a zarazem realizatorami filmów, są nazwiska obco brzmiące, choć zapewne o niektórych z nich jeszcze kiedyś usłyszmy. Od wtorku cykl będzie pokazywać publiczna „Dwójka”.
Nie są to pełnowartościowe dokumenty – raczej wprawki w sztuce patrzenia. Wszystkie mają luźną, mozaikową strukturę i składają się z epizodów przygotowywanych przez różnych twórców, co czasem daje efekt przypadkowego patchworku. W istotę projektu wpisany jest także pewien dysonans: z jednej strony oglądamy wielkie miasta zobaczone oczami ludzi stamtąd, ale z drugiej jest to spojrzenie przepuszczone przez oczekiwania zewnętrznych (w tym wypadku polskich) tutorów. Stąd wrażenie pewnej egzotyzacji i podwójnego zapośredniczenia, które czasem przeszkadza, choć może też być jakąś artystyczną wartością.
Najciekawsze w cyklu nie jest bynajmniej samo portretowanie miast, bo też nie takie są aspiracje i cele projektu. Oglądając masową gimnastykę poranną na ulicach Tokio, spektakl zmiany warty na pekińskim palcu Tiananmen, retro-dyskotekę dla seniorów w moskiewskim parku, mińskiego fotografa ślubnych par czy zbiór indywiduów odbywających rejs po Dnieprze, mimowolnie szukamy punktów wspólnych, wchodzimy w system naczyń połączonych. I tak film o Tokio zdaje się „rozmawiać” z dokumentem nakręconym w Kijowie, kiedy widzimy, jak Japończycy odreagowują traumę katastrofy w Fukushimie wystawiając spektakl o Czarnobylu. Widok obwieszonych orderami weteranów wojennych z miast poradzieckich rymuje się przewrotnie ze sceną, w której Japończycy celebrują swoją klęskę w drugiej wojnie światowej, oddając cześć duchom poległych.
We wszystkich filmach, z wyjątkiem rzecz jasna nakręconego w Tokio, ożywają na różne sposoby postkomunistyczne klimaty. W Pekinie starsza inwalidka, która zarabia na życie trójkołową taksówką podarowaną jej przez partię komunistyczną, nie może zrozumieć nowych, przepełnionych drapieżnym egoizmem czasów. Tymczasem jej rówieśniczka mieszkająca w białoruskiej stolicy przemierza z rolką papieru toaletowego w dłoni zdezelowane posowieckie osiedle, żeby dotrzeć do postawionego między blokami jaskrawo seledynowego wychodka. Nie trudno się domyślić, że taką marszrutę odbywa od wielu lat po kilka razy dziennie... Właśnie dla takich okruchów życia bezwiednie układających się w zaskakujące, absurdalne czasem desenie warto zobaczyć ten dokumentalny cykl.
Efektem warsztatów jest pięć (na razie) średniometrażowych filmów dokumentalnych pod zbiorczym tytułem „Świat od świtu do zmierzchu”, chwytających bez słowa komentarza codzienne życie w Tokio, Pekinie, Kijowie, Moskwie i Mińsku.
kadr z filmu "Kijów od świtu do zmierzchu" / fot. KFF
Nie są to pełnowartościowe dokumenty – raczej wprawki w sztuce patrzenia. Wszystkie mają luźną, mozaikową strukturę i składają się z epizodów przygotowywanych przez różnych twórców, co czasem daje efekt przypadkowego patchworku. W istotę projektu wpisany jest także pewien dysonans: z jednej strony oglądamy wielkie miasta zobaczone oczami ludzi stamtąd, ale z drugiej jest to spojrzenie przepuszczone przez oczekiwania zewnętrznych (w tym wypadku polskich) tutorów. Stąd wrażenie pewnej egzotyzacji i podwójnego zapośredniczenia, które czasem przeszkadza, choć może też być jakąś artystyczną wartością.
Najciekawsze w cyklu nie jest bynajmniej samo portretowanie miast, bo też nie takie są aspiracje i cele projektu. Oglądając masową gimnastykę poranną na ulicach Tokio, spektakl zmiany warty na pekińskim palcu Tiananmen, retro-dyskotekę dla seniorów w moskiewskim parku, mińskiego fotografa ślubnych par czy zbiór indywiduów odbywających rejs po Dnieprze, mimowolnie szukamy punktów wspólnych, wchodzimy w system naczyń połączonych. I tak film o Tokio zdaje się „rozmawiać” z dokumentem nakręconym w Kijowie, kiedy widzimy, jak Japończycy odreagowują traumę katastrofy w Fukushimie wystawiając spektakl o Czarnobylu. Widok obwieszonych orderami weteranów wojennych z miast poradzieckich rymuje się przewrotnie ze sceną, w której Japończycy celebrują swoją klęskę w drugiej wojnie światowej, oddając cześć duchom poległych.
We wszystkich filmach, z wyjątkiem rzecz jasna nakręconego w Tokio, ożywają na różne sposoby postkomunistyczne klimaty. W Pekinie starsza inwalidka, która zarabia na życie trójkołową taksówką podarowaną jej przez partię komunistyczną, nie może zrozumieć nowych, przepełnionych drapieżnym egoizmem czasów. Tymczasem jej rówieśniczka mieszkająca w białoruskiej stolicy przemierza z rolką papieru toaletowego w dłoni zdezelowane posowieckie osiedle, żeby dotrzeć do postawionego między blokami jaskrawo seledynowego wychodka. Nie trudno się domyślić, że taką marszrutę odbywa od wielu lat po kilka razy dziennie... Właśnie dla takich okruchów życia bezwiednie układających się w zaskakujące, absurdalne czasem desenie warto zobaczyć ten dokumentalny cykl.
Anita Piotrkowska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 2.07.2012
Izraelski Żyd, izraelski Arab
TVP Kultura przypomni Jamesa Ivory`ego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024