Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Ten serial to skrzyżowanie „Brzyduli Betty” z „Biurem”, czyli kiczu nieświadomego swej kiczowatości, z kiczem umysłowym podniesionym do rangi Formy. Już ogłoszono, że to manifest pokolenia, ponieważ młodziutkie dziewczyny zajmują się tylko jednym – seksem. Używają siebie i nieustannie o tym rozmawiają. Lekko, łatwo i dowcipnie o seksie analnym, albo, że bohaterka jest 11 letnią cichodajką, co szczególnie podnieca jej chłopaka. Czekając na kolejne „atrakcje” można umilić sobie czas lekturą powieści „50 twarzy Greya”, globalnego hitu sezonu. W powieści bohaterka oddaje mu się w uniesieniu. Pozwala krępować sobie ręce, zakładać obrożę ze smyczą kiedy klęczy, a batożenie pośladków przyjmuje z wdzięcznością...
De Sade byłby zdumiony – owszem, notował , że zadawanie bólu przynosi przyjemność oprawcy, ale ofierze? W jego powiastkach bito aby odczuwać rozkosz, ale bicie aby sprawiać satysfakcję bitej nie mieściło mu się w głowie. Nie było logiczne, wszak przeczyło zasadzie okrucieństwa. Gwałtownik chce czerpać, a nie obdarowywać. Dla niego sadyzm wykluczał się z masochizmem. Ale jeszcze bardziej zdumiałyby go współczesne nam komentarze, że kobieca twórczość pełna tego typu scen zniewolenia i upokorzenia to dowód na wyzwalanie się kobiet spod męskiej dominacji. Dowód, że to kobiety „wybierają, zaczepiają, inicjują. Są wyzwolone i agresywne – rządzą światem i łóżkiem”.
Ta feministyczna dialektyka budzi mój podziw swoją perwersyjną witalnością. Determinacją aby wszystko wykorzystać jako dowód zwycięstwa „słusznej sprawy”. W tym myśleniu niewolnik tryumfuje nad swoim oprawcą, który posługując się przemocą ujawnia swoje lęki, słabości i oczywiście moralną degrengoladę. Nic nie jest sobą w języku ideologii – rzeczy, stany emocjonalne, relacje między ludźmi, wszystko ma płynną i odwracalną ontologię, ponieważ musi pasować do z góry przyjętych tez i założeń. Wszystko jest dialektyczne. To język „Manifestu komunistycznego”, profetyzm zmieszany z wiarą religijną, a cierpienie z ekstazą. Wreszcie wizja spełnienia, która – mówiąc Freudem – ma oczywistą formę orgazmu, a bunt proletariatu jest jak wytrysk... Ale nie to było najważniejszym odkryciem Marksa, lecz fakt, że sama burżuazja doprowadzi do tego historycznego aktu, zaprogramuje go i sfinansuje. To ewidentny dowód, że prawdziwym odkrywcą sado -masochizmu nie był pewien baron ze Lwowa, ale brodaty mędrzec z Trewiru.
Od tamtej pory popełniono już mnóstwo plagiatów „Manifestu ...”, ale ten feministyczny jest szczególnie wtórny, jakby spisywano słowo w słowo, wszystko się zgadza. Straszny świat patriarchatu legnie w gruzach z powodu szowinistycznego determinizmu – mężczyźni sfinansują bunt kobiet, potem sami sobie założą obrożę, a smycz wręczą nowej rasie dominatorek. Za pełną michę i codzienną porcję razów. Tłumaczenie, że Marks mylił się całkowicie, beznadziejnie, ostatecznie, nic nie pomoże gdyż umysł owładnięty ideologicznym czadem nie przyjmuje żadnych argumentów. Fakty, które nie służą tezie są eliminowane, a ci, którzy się na nie powołują zasługują na medialną eksterminację. Żyjemy bowiem w dekadzie stalinowskiego terroru w wykonaniu, co bardziej bojowych feministek i ich liberalnych męskich pobratymców.
Bohaterkę „Dziewczyn” już obwołano „Portnoy,em naszych czasów”, „wystarczająco narcystycznym” aby mieć prawo „do raczenia nas szczegółami o tym, jak szczytuje”. Uprzedzam, że owo „szczytowanie” ma głównie formę monologów, i mnie kojarzy się ze słynnymi w swoim czasie przemowami Władysława Gomułki. Długo, nudnie i stale o tym samym, ile dzięki wysiłkom PZPR otrzymamy z jednego przeliczeniowego hektara... I zawsze ta sama puenta – że jeżeli podniesiemy wysiłki szczytowanie będzie jeszcze efektywniejsze.
Andrzej Urbański
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 10.10.2012
„Newsroom”
Gwiazdy lombardu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024