PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
3 czerwca zakończył się 52. Krakowski Festiwal Filmowy. Werdykty jurorów niemal na każdym festiwalu wzbudzają kontrowersje. Żadne nie pojawiły się tylko po uhonorowaniu Złotym Lajkonikiem dokumentu "Uwikłani" wyreżyserowanego przez Lidię Dudę. Film to opowieść o pedofilu i jego ofierze – Maćku, który po napadzie na swego oprawcę trafił do zakładu poprawczego jako nieletni przestępca. W rozmowie z serwisem Portalfilmowy.pl autorka zwraca uwagę na społeczną bierność, opowiada o ludzkiej duszy uwikłanej w instytucjonalną machinę i mówi o indywidualnych sposobach na rozgrzeszanie się z win.

Anna Bielak: Bohaterowie filmu o występku chłopaka mówią bez problemu o molestowaniu seksualnym, którego padł ofiarą jako dziecko, ale nie potrafią rozmawiać w seksie ogóle. Czy nie dlatego, że seksualność w społeczeństwie nadal jest tematem tabu? Wciąż brak języka, by mówić o seksie, więc nie można opowiadać o duchowej traumie wywołanej niewłaściwym wykorzystaniem ciała?

Lidia Duda: Nie wydaje mi się, że problem w „Uwikłanych” leży na obszarze naszej seksualnej kultury i braku języka, który potrafiłby dotykać tej sfery w sposób komunikatywny. Dramat jest spowodowany biernością, przyzwalaniem na zło, brakiem reakcji i strachem przed wchodzeniem w konflikt, który wymagałby opowiedzenia się po jednej ze stron.  Zresztą świadomie unikałam wchodzenia w szczegóły molestowania, bo nie o tym chciałam zrobić film. Nie interesowało mnie ciało tylko dusza.


Lidia Duda, fot. KFF

W pani filmie trudno wyznaczyć granicę między dobrem a złem, przylepić bohaterowi  etykietkę. Montuje pani równolegle wyznania pedofila i chłopca, a oni co rusz zamieniają się rolami – ofiara staje się katem, kat  staje się ofiarą.

Tak, bohaterowie kilkakrotnie zamieniają się rolami, ale za każdym razem dochodzi do tego w momencie, kiedy oceniają jakąś sytuację i opowiadają się po stronie pewnych wartości lub znajdują usprawiedliwienie dla swoich czynów. Przykładowo chłopak postanawia zabić pedofila w momencie, kiedy dochodzi do wniosku, że sprawiedliwości nie stało się zadość i postanawia sam ją wymierzyć. Czy to jest dobra i czysta intencja? "Uwikłani"  to historia o tym, gdzie kończy się dobro, gdzie zaczyna zło. Czy dobre intencje rozgrzeszają nas ze złego uczynku? Dlaczego  ofiara staje się katem? Kto pozwolił na to, żeby tak okrutna historia w ogóle miała miejsce i dlaczego ta historia zdaje się nie mieć końca? Bohaterowie dokumentu nie są uwikłani tylko we własne emocje, które nie pozwalają im wyrwać się z tych wyniszczających ich relacji, ale i w pewien mechanizm społeczny, prawny – system, który nie ma mocy, by przerwać bieg wydarzeń, zapobiec zbrodni, pomóc ofierze. Jako reżyserka nie dokonuję oceny wydarzeń. Pozostawiam to widzowi. Chciałabym, żeby ten film był swoistych testem z etyki dla widza. "Uwikłani" to bardzo niejednoznaczna historia.

Pani nie ocenia, ja mam jednak głębokie poczucie, że społeczeństwo rozgrzesza pedofila, potępia Maćka. Nie rozumiem, jak taka sytuacja może mieć miejsce i co ją usprawiedliwia.

Maćkowi nigdy nikt nie pomógł. Ani jako 9-letniemu dziecku, które po jednej wizycie u terapeuty dowiedziało się, że już więcej nie musi przychodzić. Ani po wyroku, kiedy trafił do poprawczaka, ani po wyjściu na zwolnienie warunkowe. Zawsze był i jest pozostawiany sam ze swoimi emocjami. A on już od wielu lat sobie z nimi nie radzi. Jest jak tykająca bomba. To, co mnie najbardziej przeraża w tej historii to fakt, że jeden dzień, jedno złe spotkanie może do tego stopnia zmienić życie w niekończący się koszmar. Chłopak tej historii jeszcze nie uporządkował, nie zamknął jej. Jest w nią uwikłany już od dziewięciu lat. Przeszedł próby samobójcze, jego ciało jest całe w sznytach ale najbardziej ma poranioną psychikę. W filmie mówi: „Ja już sam  sobie pomogłem. Żadnej pomocy nie potrzebuję. Dałem sobie sam rade i tyle”. I to mówi siedemnastoletni chłopak od ponad dziewięciu lat uwikłany w relacje z pedofilem! Pedofil, dla odmiany, nie został odrzucony przez kolegów z pracy, rodzinę, sąsiadów… Trudno uwierzyć, że nie jest problemem dla lokalnej policji, prokuratury,  matek  pokrzywdzonych  kiedyś dzieci, matki chłopca, z którym obecnie  się „koleguje” i którego regularnie odwiedza. Dlaczego nikt nie reaguje?

Skąd bierze się strach?

Niekiedy sami tworzymy potwora. Pozwalamy, żeby rósł w siłę. Oprócz Maćka chyba nikt nie powiedział: „Nie zgadzam się”. Jego sprzeciw, bunt wymknął się spod kontroli. Dzisiaj jest  młodocianym  przestępcą. Ma zniszczone życie, nie nadrobi już straconego czasu.


'Uwikłani", fot. KFF

Przez chwilę widzimy go jednak z jego dziewczyną. Czy to znaczy, że jest szansa, że dzięki uczuciu z jej strony będzie jeszcze mógł wyjść na prostą? Wcześniej nikt nie obdarzał go autentycznymi emocjami. Matka traktuje go z niezwykłą obojętnością.

Między matką a synem nie ma komunikacji, więc mimo miłości z jego strony, nie jest ona dla niego żadnym wsparciem. Ojciec chłopca umarł kiedy Maciek miał kilka lat. Mam nadzieje, że jest jednak dla niego minimalna szansa. On  stara się nie powielać zła, jakiego sam doświadczył. Opowiadając o poprawczaku mówi: „Ja nie nękam innych”. Próbuje bronić w sobie tą resztkę  normalności, która w nim  jeszcze została. Pedofil natomiast powiela zło, którego doznał; ”Ja też tak czułem, że skoro ktoś mnie skrzywdził, to teraz ja skrzywdzę kogoś innego”. On niesie to zło dalej. Jak ułoży się dalej życie Maćka? Nie mam pojęcia. Jesteśmy w kontakcie, ponieważ relacja z bohaterami dokumentu nie kończy się w momencie, kiedy kończymy pracę na planie. Zaufanie ze strony bohatera zobowiązuje.

A co się stało na samym początku? Jak trafiła pani na ślady tej historii? W miasteczku wszyscy o niej wiedzą, nikt jednak nic nie mówi. Pani jednak zdecydowała się rozmawiać.

Proces dokumentacji trwał bardzo długo, ponieważ dane ofiar pedofilii jak i samych pedofilii  są utajnione. Musiałam wykorzystać wszystkie nabyte wcześniej umiejętności dokumentacji tematu, żeby ustalić miasto, nazwiska, adresy bohaterów. Kiedy w końcu zapukałam do ich drzwi musiałam użyć takich argumentów aby przekonać ich do sensowności mojego projektu. Historia jest przecież trudna, z jednej strony nie ma się czym chwalić, z drugiej ten film niewiele już zmieni w ich życiu.

Za kamerą stanął Wojciech Staroń – operator, który w bardzo precyzyjny i wyrafinowany sposób opowiada o świecie za pośrednictwem obrazów.

Wojtek Staroń jest operatorem, który potrafi przyjrzeć się człowiekowi. Od początku wiedziałam, że przy „Uwikłanych” muszę pracować z operatorem, który ma odpowiednią wrażliwość, aby dotknąć tak delikatnego tematu, który nie będzie osądzał, ale będzie próbował zrozumieć. Od początku wiedziałam też, że nie będziemy pokazywać twarzy bohaterów, więc musimy opisać ich w jakiś inny sposób. A nic tak dobrze nie opisuje człowieka jak jego prywatna przestrzeń, w której się porusza. Ona często więcej mówi widzowi niż najlepsza wypowiedź  bohatera. Wojtek po mistrzowsku pokazał bohaterów – z jednej strony uszanował ich anonimowość, z drugiej maksymalnie zbliżył się do ich prywatności. Pięknie opisał ich  obrazem. Jego zdjęcia mają tą dodaną, znaczeniową wartość, która świadczy o wielkiej klasie operatora. Plastyka jego obrazu pozwoliła podnieść tą filmowa opowieść na naprawdę wysoki poziom. W obrazie stworzył właśnie świat  duszy, a nie ciała.
Wspaniały montaż jest dziełem pani Agnieszki Bojanowskiej i Kuby Śladkowskiego. Pani Agnieszka to legenda świata filmu. To niesamowite jak  pracuje. Zawsze  bezbłędnie znajduje  najlepszą montażową formę do opowiedzenia konkretnego filmu. Jej montaż to budowanie znaczeń, szukanie  wartości, które zbudują się na styku dwóch sklejek. Pani Agnieszka czyni moje filmy mądrzejszymi.  Zawdzięczam jej całą moją karierę. Jest moim życiowym mentorem. Tak naprawdę to pani Agnieszka mnie stworzyła. Praca w filmie to praca zespołowa. Ja miałam szczęście pracować przy moim projekcie z mistrzami.  Efekt widać na ekranie.

Oglądając film  byłam pewna, że Maciek jest ogromnie świadomy sytuacji, w jakiej się znalazł. Pedofil wciąż wypiera prawdę i takowej świadomości jest pozbawiony. Czy obejrzenie „Uwikłanych" w jakikolwiek sposób zmieniło jego punkt widzenia i pozwoliło mu zrozumieć coś więcej niż dotychczas?

Jestem pewna, że pedofil ma  świadomość tego, co robi; krzywd, jakie wyrządza i własnej przypadłości. Nieustannie stara się jednak wytłumaczyć, usprawiedliwić, wskazać  okoliczności, które sprawiły, że jest taki, a nie inny. Udział w filmie był  dla niego chyba próbą rozgrzeszenia.

Ja nie wierzę pedofilowi z tego względu, że skoro on sam był molestowany jako dziecko, doskonale wie, co to znaczy. To, co robi dzieciom jest więc rodzajem zemsty, a nie próbą uporania się z własną traumą.

Każdy próbuje oswoić własny świat, nazywając pewne rzeczy inaczej niż inni. Pedofil to robi, chłopak  nie. Maciek nie udaje nikogo, kim nie jest. Mówi: ”Chciałem zabić. Chciałem, żeby umarł.” Nie ucieka od słów jednoznacznych. Wiedział więc, co robi. Wspomina, że kiedy jechał zabić pedofila, miał uśmiech na twarzy.  Podjęcie decyzji  ukoiło jego emocje. Osiągnął spokój.  Pedofil cały czas ucieka od siebie samego, przerzuca winę na innych – rodziców zastępczych, Dom Dziecka, w jakim się wychowywał, psychologa, do którego chodził na terapię… Dręczy go  niespełnienie związane z emocjonalnym aspektem życia. Nigdy nie zaznał miłości, nie miał normalnego domu ani rodziny. Na pewnym poziomie także jest okaleczony. To bardzo trudny do oceny portret wewnętrzny dwóch niejednoznacznych bohaterów.



Anna Bielak
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
Jacek Bławut: Muszę uwolnić się od dokumentu
Kraków: Emocje na koniec Konkursu Polskiego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll