PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Aktorka Liliana Głąbczyńska-Komorowska opowiada o swoim debiucie reżyserskim, dokumencie “Piękne i Bestia”.

W jaki sposób odnalazła Pani tyle nadziei w temacie dotyczącym raka piersi?

Chciałam zdemaskować bestię i pokazać, że ona nie musi być silniejsza od nas. Że można ją pokonać. W Kanadzie, gdzie mieszkam od wielu lat, takie podejście jest całkowicie normalne. Nie chciałam szokować, ale dać nadzieję.

Wyjaśnijmy wiec - nie przeżyła Pani, na szczęście, raka piersi. Skąd więc taka empatia wobec kobiet nim dotkniętych? Niełatwy temat na debiut dokumentalny!

Ten temat sam mnie znalazł. Zdjął opaskę z moich oczu - dlaczego ja, kobieta w średnim wieku, w ogóle się nad tym nie zastanawiam? Dlaczego nie rozmawiałam nigdy z lekarzem, nie przeprowadziłam badań piersi? Temat podsunęła mi znajoma Kanadyjka, która przeżywała tę chorobę. Gdy leżała w szpitalu na chemioterapii, zaczęła nagrywać wywiady z innymi pacjentkami. Wiedziała, że mam firmę, która produkuje filmy, wiec podsunęła mi swoje materiały. To był dla mnie szok.

Ale nie uciekła Pani, tylko przez trzy lata tworzyła dokument.

Zaczęłam się bić z myślami. Miałam świadomość, że nigdy mnie to nie dotknęło, że w ogóle boję się tak poważnej choroby. Zawsze odsuwałam od siebie myśl o niej. Moja znajoma miała jednak tak wiele siły w sobie, że mnie otworzyła i pomogła przełamać lęk. Zobaczyłam, że walka z chorobą dała jej niesamowitą siłę. Otworzyłam drzwi i zaczęłyśmy nawiązywać przyjaźń.

Poszła Pani krok dalej, opowiada historie dziewięciu kobiet walczących z rakiem piersi. W jaki sposób je Pani odkrywała?

Zdecydowałam, że chcę poznać więcej historii i zobaczyć więcej twarzy tej choroby. Kontakt do kolejnych osób dostawałam od bohaterek i lekarzy. Szukałam kobiet, które zajmowały się czymś kreatywnym, a jednocześnie miały w sobie siłę. Takich jak Valerie, która okazała się absolutnie wyjątkowa. Gdy tylko w wieku 50 lat dowiedziała się, że ma malutkiego guza, zdecydowała się wyciąć obie piersi. Powiedziała mi: “Nie chciałam żyć w lęku, że ta bestia może mnie znowu zaatakować”.


Liliana Komorowska, fot. KFF

W szokującej scenie Valerie zdemuje koszulę i widzimy ją nagą.


Namawiałam ją długo. Valerie powiedziała za którymś razem: “Ok, to kręć” i zdjęła nagle ubranie. Nie mieliśmy czasu na przygotowanie się. To było spontaniczne, a my mieliśmy jedyną okazję.

Jak ona czuje się bez piersi? To przecież synonim kobiecości.

Powiedziała mi: “Kobieta to nie tylko piersi”. Podeszła do tego bardzo racjonalnie. Każda z moich bohaterek reagowała jednak inaczej. Jedna z nich, Danuta z Polski, nie wyobrażała sobie życia bez biustu. Gdy dowiedziała się, że jest chora, a byłam wraz z kamerą przy tym wydarzeniu zrezygnowała z udziału w filmie.

Wydaje się, że pokonanie raka to dopiero pierwszy etap. Drugim jest zaakceptowanie siebie po przebyciu tak ciężkiej choroby, zmian we własnej fizyczności.

Jedna z bohaterek obudziła się po operacji. Nie miała piersi, w ciągu kilku następnych dni, gdy zastosowano chemioterapię, straciła wszystkie włosy. Spojrzała do lustra i nie poznała siebie. Musiała zaakceptować zupełnie nową dla siebie osobę. Osobę, której nie znała wcześniej.

Traumatyczne przeżycia...

I tak i nie. Dzięki temu odkryła świat na nowo. Śpiew ptaków, kolor nieba, zapach powietrza. To wszystko jest dla niej kojące. Poczuła, że życie jest najważniejsze. I trzeba cieszyć się każdą chwilą.

Jedna z bohaterek - Amba - nie doczekała premiery filmu. Przegrała z rakiem.

Amba odrzuciła konwencjonalne leczenie - chemioterapię i radioterapię. Wyjechała do Indii, przestawiła się na medycynę naturalną. Mówiła mi nawet, że czuje się zdrowa, że się uwolniła od raka. Cieszyłam się razem z nią. Niestety, po jakimś czasie okazało się, że dostała przerzutów i nie było już dla niej ratunku.

Realizacja takiego filmu musiała Panią wyczerpać emocjonalnie.

Głęboko zżyłam się z moimi bohaterkami. Czułam się jedną z nich, choć nigdy nie doświadczyłam tak poważnej choroby. Ich życie i zwierzenia były niesamowicie autentyczne. Dlatego schowałam się za kamerą i nigdy nie próbowałam wyjść na pierwszy plan. Uważałam, że to nie jest moja historia. A najlepszy dokument na ten temat powstanie wtedy, gdy o chorobie opowiedzą dotknięte nią kobiety. To miał być zapis ich doświadczeń, przeżyć, emocji. Nie wiem dlaczego, ale teraz czuję, że potrzebowałam tego tematu. Moje życie nabrało dzięki niemu większego sensu.

Jest Pani przede wszystkim aktorką. Nie czuła Pani pokusy, by na chwilę wejść w jakąś rolę?

Nie. Miałam potrzebę porozmawiania. Przygotowywałam się długo, zanim rozpoczęłam zdjęcia. W czasie realizacji starałam się, aby kobiety czuły się jak najmniej skrępowane, by nie dostrzegały obecności kamery. Z ogromną delikatnością zdjęcia kręcił Jan Paweł Pełech, znakomity operator, który współtworzył ten film. Bohaterki czuły się jak w domu i mogły się otworzyć.

Czy dzięki temu filmowi dowiedziała się Pani też czegoś o sobie?

Zrozumiałam, że osiągnięcie wieku średniego nie jest wcale początkiem końca. Moje bohaterki mają w sobie tyle siły i energii!

Czy ten debiut reżyserski otworzył Panią na tworzenie filmów?

Tak, za kamerą czułam się jak ryba w wodzie. Chciałbym realizować dokumenty, takie jak ten - intymne, wnikające w psychikę człowieka. Poczułam inspirację. Mam już nowy, bardzo osobisty temat. Tym razem chcę jednak opowiedzieć o kobietach z Polski. Za pół roku będę mogła zdradzić więcej konkretów.

Wyjechała Pani 20 lat temu do Kanady, mieszka w Montrealu. Czuje się Pani teraz bardziej stamtąd czy może jednak stąd?

Nie bywam często w Polsce, gdyż droga jest długa, a nie ma bezpośredniego połączenia lotniczego z Montrealem. Nigdy nie przestanę być Polką. Staram się promować Polskę i naszą kulturę w Kanadzie, założyłam w tym celu specjalną fundację. Staram się być i Kanadyjką, i Polką. Próbuję łączyć te dwa światy.

Rafał Stanowski („Dziennik polski”)
Portlafilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
Kraków, konkurs polski. Dziecko w kadrze
52. Krakowski Festiwal Filmowy: znamy laureatów!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll