Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Jeśli macie jeszcze siłę, to zmobilizujcie się i idźcie 2 czerwca do kina Kijów na 10. zestaw konkursu polskiego – są to tylko i wyłącznie animacje. Dwie godziny twarzą w twarz z niemal wszystkimi dziś stosowanymi w Polsce technikami filmu animowanego.
Co ciekawe, dominują debiutanci, studenci, młodzi twórcy. Choć w konkursowej piętnastce (!) znalazł się także cykl Piotra Dumały – "Dr Charakter przedstawia II". Ta seria charakterystycznych dumałowskich krótkich animacji – ma szanse stać się hitem you-tube’a. To scenki pastiszujące dawne popularnonaukowe lub popularne po prostu programy telewizyjne. Konceptualne, świetne scenariuszowo, znakomicie zrealizowane – na czele z moją ulubioną „Mrówką”. Perfekcyjne po prostu. Ja jednak cały czas czekam na kolejny film Dumały z tych, które, używając określenia wybitnego znawcy animacji Marcina Giżyckiego, wejdą do kanonu „filmów, które wstrząsnęły światem”. Jak na przykład „Franz Kafka” czy „Łagodna”.
"Dr Charakter przedstawia II", fot. KFF
To, co można powiedzieć o młodych adeptach polskiej animacji, to, że nie bez przyczyny nasi animatorzy uważani są za światową czołówkę. Nie przejmując się dominacją łatwo osiągalnej animacji komputerowej, sięgają po tradycyjne techniki – malarstwo, rysunek, grafika, które, ożywając na ekranie, dają dowód doskonałego opanowania warsztatu. Myślę tu o filmach takich jak malarski, oniryczny „Nurek” bardzo zdolnej Agaty Gorządek i o klasycznym rysunkowym obyczajowym obrazie – scence z pociągu - "Razem stąd odjedziemy" Pauliny Bobrycz – Rogali. Oba pochodzą ze Studia Indeks przy szkole filmowej w Łodzi. Myślę też o autotematycznym filmie "Nie dla dzieci" Pauliny Sobczak z ASP Kraków - autorka ironicznie nawiązuje dialog z otoczeniem, które zadaje konkretne pytania, po co ci ta animacja dla dorosłych, czy z tego da się wyżyć, po co robić takie filmy? Także o rozświetlonym, malarskim, skąpanym w ciepłych barwach, nieco gauguinowskim „Słońcu w pełni” Adeli Kaczmarek. Bardzo ciekawym, formalnym, czystym filmem jest "Miraż" Izumi Yoshida – przez kilka minut obserwujemy symetryczne ekrany, na których poruszają się obrazy usypane… czarną solą. Film ten powstał w PWSFTviT w Łodzi, podobnie jak zaskakująca, pozornie prosta, czarno-biała graficzna animacja "Pułapki" Renaty Gąsiorowskiej – surrealistyczna wizja brutalnej i pięknej zarazem przyrody.
Często filmy te cechuje pewna słabość – scenariuszowa. W mniejszym lub większym stopniu. Widać, że autorzy koncentrują się na formie, dopracowują, wysmakowują każdy kadr, ale czasem brak wyraźnie zarysowanej akcji (film to film!), puenty.
"Nurek", fot. KFF
"Nie dla dzieci", fot. KFF
"Pułapki", fot. KFF
"Razem stąd odjedziemy", fot. KFF
"Słońce w pełni", fot. KFF
"Miraż", fot. KFF
Bardzo ciekawym filmem jest perfekcyjny plastycznie obraz „Good News Bad News” Kacpra Shikeli niezastąpionego łódzkiego Se-ma-fora, z tego względu, że jest to film o tematyce społecznej, według określenia z katalogu festiwalowego – „oniryczna wizja społecznej rewolucji”. Brawa za nietypową dla animacji tematykę – ale byłoby genialnie, gdyby scenariusz był bardziej czytelny dla mniej wyrobionego widza.
"Good news, bad news", fot. KFF
Jednym z najciekawszych filmów w tym zestawie jest "Drwal" Pawła Dębskiego z Fumi Studio – niezwykle staranna, wpadająca w pamięć animacja na podstawie malarstwa utrzymanego w konsekwentnych żółto-brązowo-czerwonych barwach. Baśniowa historia drwala i jego synka okazuje się studium szaleństwa. A tam, gdzie mowa o szaleństwie, trzeba niezwykle uważać, żeby nasza opowieść nie była naiwna czy groteskowa. Nie twierdzę, że "Drwal" jest naiwny, ale czuję, że przydałoby się większe wyważenie warstwy emocjonalnej filmu.
"Drwal", fot. KFF
Balbina Bruszewska, autorka słynnego „Miasto płynie”, tym razem pokazała film nawiązujący do klasycznej szkoły polskiej animacji, zainspirowany – moim zdaniem – twórczością mistrzów, jak Lenica, Borowczyk, Szczechura. „Dobro, piękno i prawda” z Se-ma-fora to jeden z najlepszych filmów w tym zestawie. Bezbłędnie skonstruowany, w oszczędny sposób dawkujący eksperyment, jest rodzajem przypowieści o współczesnym mieście (i tym razem!) czy może raczej – o współczesnej cywilizacji.
"Dobro, piękno i prawda", fot. KFF
Interesującym, a jednocześnie prostym technicznie („pikselowa grafika”, według określeń samych twórców) filmem jest "Nie ma to jak w kinie" Urszuli Palusińskiej – wizja końca świata w konwencji, czy ja wiem? Gry komputerowej? Urzekł mnie zupełnie pomysł reżysera i producenta Zbigniewa Czapli. Zainspirowała go rodzinna historia, ukryta w pudełku ze zdjęciami. Pudełko to zniszczone zostało przez (autentyczną, z 2010 roku) powódź. Film "Papierowe pudełko" to próba odtworzenia historii rodziny z naruszonych przez szlam i brudną wodę fotografii. Szram zżera powoli kolejne fotografie… podobnie jak ludzka pamięć.
"Papierowe pudełko", fot. KFF
Przepraszam – ale muszę to zrobić, choć wiem, że mogę zostać posądzona o koniunkturalizm. Chodzi o animacje ze Studia Munka (ono takoż jak portalfilmowy.pl mieści się przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich). Ich siłą jest świetny scenariusz. Ewa Jastrzębska, szefowa produkcji Studia, mówi, że jest to efekt tradycyjnej polskiej szkoły „literacko – filmowej”. Program ma radę artystyczną, debiuty – opiekunów scenariuszowych. I to widać. Takim przykładem jest „Noise” Przemysława Adamskiego, który jako jedyna chyba polska animacja był w ostatnim roku dystrybuowany w kinach. Opowieść o zamkniętym w mieszkaniu nasłuchującym mężczyźnie ma klimat grozy, klaustrofobii przypominający filmy Romana Polańskiego. Komputerowa animacja (łączona z filmem aktorskim) przywodzi na myśl styl Zbigniewa Rybczyńskiego. Ale przede wszystkim jest to dobrze skonstruowana historia.
"Noise", fot. Studio Munka
Zupełnie zdumiewającym tytułem jest pochodząca również ze Studia animacja „Noc św. Wincentego” Stanisława Furmana. Powraca motyw kina, miłość do kina, magia kina. Ale co jest ciekawe, to technika, wydawałoby się, zapomniana w dzisiejszych czasach – noncamerowa, łączona ze zdjęciami wideo i animacją rysunkową. Chapeaux-bas za odwagę formalną i kafkowski klimat.
"Noc św. Wincentego", fot. KFF
I na końcu zostawiam sobie film zrealizowany również w Studiu Munka – w technice komputerowej. "Dróżnik" Piotra Szczepanowicza to jedenastominutowa historia samotnego zawiadowcy stacji, nieśmiało zakochanego w pięknej pannie. Oboje tęsknią do siebie, ale żadne nie zrobi pierwszego kroku… Animacja, która według moich skojarzeń nawiązuje do polskiej szkoły filmowej („Człowiek na torze”!), do kina czeskiego, do motywów znanych z licznych polskich filmów fabularnych. Idealnie wyważona, zachowuje nieśpieszny rytm, trzyma w karbach emocje.
"Dróżnik", fot. KFF
Ile z tych piętnastu animacji odniesie sukces? Zdobędzie nagrody na zagranicznych festiwalach? Na pewno co najmniej jedna trzecia. Ale warto poświęcić uwagę wszystkim. Choćby dla uciechy estetycznej.
Co ciekawe, dominują debiutanci, studenci, młodzi twórcy. Choć w konkursowej piętnastce (!) znalazł się także cykl Piotra Dumały – "Dr Charakter przedstawia II". Ta seria charakterystycznych dumałowskich krótkich animacji – ma szanse stać się hitem you-tube’a. To scenki pastiszujące dawne popularnonaukowe lub popularne po prostu programy telewizyjne. Konceptualne, świetne scenariuszowo, znakomicie zrealizowane – na czele z moją ulubioną „Mrówką”. Perfekcyjne po prostu. Ja jednak cały czas czekam na kolejny film Dumały z tych, które, używając określenia wybitnego znawcy animacji Marcina Giżyckiego, wejdą do kanonu „filmów, które wstrząsnęły światem”. Jak na przykład „Franz Kafka” czy „Łagodna”.
"Dr Charakter przedstawia II", fot. KFF
To, co można powiedzieć o młodych adeptach polskiej animacji, to, że nie bez przyczyny nasi animatorzy uważani są za światową czołówkę. Nie przejmując się dominacją łatwo osiągalnej animacji komputerowej, sięgają po tradycyjne techniki – malarstwo, rysunek, grafika, które, ożywając na ekranie, dają dowód doskonałego opanowania warsztatu. Myślę tu o filmach takich jak malarski, oniryczny „Nurek” bardzo zdolnej Agaty Gorządek i o klasycznym rysunkowym obyczajowym obrazie – scence z pociągu - "Razem stąd odjedziemy" Pauliny Bobrycz – Rogali. Oba pochodzą ze Studia Indeks przy szkole filmowej w Łodzi. Myślę też o autotematycznym filmie "Nie dla dzieci" Pauliny Sobczak z ASP Kraków - autorka ironicznie nawiązuje dialog z otoczeniem, które zadaje konkretne pytania, po co ci ta animacja dla dorosłych, czy z tego da się wyżyć, po co robić takie filmy? Także o rozświetlonym, malarskim, skąpanym w ciepłych barwach, nieco gauguinowskim „Słońcu w pełni” Adeli Kaczmarek. Bardzo ciekawym, formalnym, czystym filmem jest "Miraż" Izumi Yoshida – przez kilka minut obserwujemy symetryczne ekrany, na których poruszają się obrazy usypane… czarną solą. Film ten powstał w PWSFTviT w Łodzi, podobnie jak zaskakująca, pozornie prosta, czarno-biała graficzna animacja "Pułapki" Renaty Gąsiorowskiej – surrealistyczna wizja brutalnej i pięknej zarazem przyrody.
Często filmy te cechuje pewna słabość – scenariuszowa. W mniejszym lub większym stopniu. Widać, że autorzy koncentrują się na formie, dopracowują, wysmakowują każdy kadr, ale czasem brak wyraźnie zarysowanej akcji (film to film!), puenty.
"Nurek", fot. KFF
"Nie dla dzieci", fot. KFF
"Pułapki", fot. KFF
"Razem stąd odjedziemy", fot. KFF
"Słońce w pełni", fot. KFF
"Miraż", fot. KFF
Bardzo ciekawym filmem jest perfekcyjny plastycznie obraz „Good News Bad News” Kacpra Shikeli niezastąpionego łódzkiego Se-ma-fora, z tego względu, że jest to film o tematyce społecznej, według określenia z katalogu festiwalowego – „oniryczna wizja społecznej rewolucji”. Brawa za nietypową dla animacji tematykę – ale byłoby genialnie, gdyby scenariusz był bardziej czytelny dla mniej wyrobionego widza.
"Good news, bad news", fot. KFF
Jednym z najciekawszych filmów w tym zestawie jest "Drwal" Pawła Dębskiego z Fumi Studio – niezwykle staranna, wpadająca w pamięć animacja na podstawie malarstwa utrzymanego w konsekwentnych żółto-brązowo-czerwonych barwach. Baśniowa historia drwala i jego synka okazuje się studium szaleństwa. A tam, gdzie mowa o szaleństwie, trzeba niezwykle uważać, żeby nasza opowieść nie była naiwna czy groteskowa. Nie twierdzę, że "Drwal" jest naiwny, ale czuję, że przydałoby się większe wyważenie warstwy emocjonalnej filmu.
"Drwal", fot. KFF
Balbina Bruszewska, autorka słynnego „Miasto płynie”, tym razem pokazała film nawiązujący do klasycznej szkoły polskiej animacji, zainspirowany – moim zdaniem – twórczością mistrzów, jak Lenica, Borowczyk, Szczechura. „Dobro, piękno i prawda” z Se-ma-fora to jeden z najlepszych filmów w tym zestawie. Bezbłędnie skonstruowany, w oszczędny sposób dawkujący eksperyment, jest rodzajem przypowieści o współczesnym mieście (i tym razem!) czy może raczej – o współczesnej cywilizacji.
"Dobro, piękno i prawda", fot. KFF
Interesującym, a jednocześnie prostym technicznie („pikselowa grafika”, według określeń samych twórców) filmem jest "Nie ma to jak w kinie" Urszuli Palusińskiej – wizja końca świata w konwencji, czy ja wiem? Gry komputerowej? Urzekł mnie zupełnie pomysł reżysera i producenta Zbigniewa Czapli. Zainspirowała go rodzinna historia, ukryta w pudełku ze zdjęciami. Pudełko to zniszczone zostało przez (autentyczną, z 2010 roku) powódź. Film "Papierowe pudełko" to próba odtworzenia historii rodziny z naruszonych przez szlam i brudną wodę fotografii. Szram zżera powoli kolejne fotografie… podobnie jak ludzka pamięć.
"Papierowe pudełko", fot. KFF
Przepraszam – ale muszę to zrobić, choć wiem, że mogę zostać posądzona o koniunkturalizm. Chodzi o animacje ze Studia Munka (ono takoż jak portalfilmowy.pl mieści się przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich). Ich siłą jest świetny scenariusz. Ewa Jastrzębska, szefowa produkcji Studia, mówi, że jest to efekt tradycyjnej polskiej szkoły „literacko – filmowej”. Program ma radę artystyczną, debiuty – opiekunów scenariuszowych. I to widać. Takim przykładem jest „Noise” Przemysława Adamskiego, który jako jedyna chyba polska animacja był w ostatnim roku dystrybuowany w kinach. Opowieść o zamkniętym w mieszkaniu nasłuchującym mężczyźnie ma klimat grozy, klaustrofobii przypominający filmy Romana Polańskiego. Komputerowa animacja (łączona z filmem aktorskim) przywodzi na myśl styl Zbigniewa Rybczyńskiego. Ale przede wszystkim jest to dobrze skonstruowana historia.
"Noise", fot. Studio Munka
Zupełnie zdumiewającym tytułem jest pochodząca również ze Studia animacja „Noc św. Wincentego” Stanisława Furmana. Powraca motyw kina, miłość do kina, magia kina. Ale co jest ciekawe, to technika, wydawałoby się, zapomniana w dzisiejszych czasach – noncamerowa, łączona ze zdjęciami wideo i animacją rysunkową. Chapeaux-bas za odwagę formalną i kafkowski klimat.
"Noc św. Wincentego", fot. KFF
I na końcu zostawiam sobie film zrealizowany również w Studiu Munka – w technice komputerowej. "Dróżnik" Piotra Szczepanowicza to jedenastominutowa historia samotnego zawiadowcy stacji, nieśmiało zakochanego w pięknej pannie. Oboje tęsknią do siebie, ale żadne nie zrobi pierwszego kroku… Animacja, która według moich skojarzeń nawiązuje do polskiej szkoły filmowej („Człowiek na torze”!), do kina czeskiego, do motywów znanych z licznych polskich filmów fabularnych. Idealnie wyważona, zachowuje nieśpieszny rytm, trzyma w karbach emocje.
"Dróżnik", fot. KFF
Ile z tych piętnastu animacji odniesie sukces? Zdobędzie nagrody na zagranicznych festiwalach? Na pewno co najmniej jedna trzecia. Ale warto poświęcić uwagę wszystkim. Choćby dla uciechy estetycznej.
Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym 52. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.
Anna Wróblewska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 14.12.2013
Kraków: kino pod Wawelem przenosi się na Rynek
Kraków: Mission impossible
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024