Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Chcemy odkrywać, pokazywać rzeczy nieznane, dzielić się naszymi fascynacjami - mówi Krzysztof Gierat, dyrektor Krakowskiego Festiwalu Filmowego
Jacek Dziduszko: Zacznijmy od kuluarów, w których mówi się, że tegoroczny konkurs będzie najlepszym od lat. Dementuje pan plotki, czy potwierdza?
Krzysztof Gierat: Jak mogę dementować? (śmiech) Oczywiście, że potwierdzam! Wydaje mi się, że będzie szalenie różnorodny: i dokument, i fabuła, i animacja mogą zaskoczyć. Trudno mieć w głowie wszystkie tytuły, choć wszystkie widziałem. Mam wrażenie, że o ile w animacji więcej jest powagi i wręcz podstawowej, bazowej refleksji, o tyle w fabule – oprócz rzeczy poważnych – znajdzie się sporo tytułów, które eksperymentują z formą, bawią się kinem gatunków. Niesamowite, że za takie krótkie fabuły biorą się często ludzie już bardzo doświadczeni filmowo, jak Danis Tanović. Momentami może być bardzo zaskakująco. Chociaż nie wydaje mi się, żeby konkurs filmów krótkich zdominował resztę. Konkurs dokumentu – moje ukochane moje dziecko, jeśli dzieci można wyróżniać - będzie bardzo różnorodny. Od innych festiwali chcemy się różnić tym, że chcemy odkrywać, pokazywać rzeczy nieznane. Ale często nie jesteśmy w tych odkryciach osamotnieni. Odkryliśmy na przykład ''Czarną robotę'' Johna Macleana z Michaelem Fassbenderem i dzień później film otrzymał nagrodę BAFTA. Odkryliśmy film ''Tuba Atlantic'', później okazuje się, że był nominowany do Oskara. Nie chcemy być festiwalem festiwali, pokazywać samych laureatów. Laureaci mają swój cykl, można ich znaleźć też innych sekcjach, jak na przykład Short Matters!, a nawet w konkursach. Ale najbardziej liczą się odkrycia.
Skoro mówimy o odkryciach, czy możemy się jakichś spodziewać w tym roku? Ten festiwal na przestrzeni lat odkrył przecież ogromne talenty, na przykład Tomasza Wolskiego...
… a jeszcze parę lat wcześniej Marcina Koszałkę. Nie wspominając już o tym, że kiedyś otwierał drzwi do kariery Krzysztofowi Kieślowskiemu czy Marcelowi Łozińskiemu.
Przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekam na to, co pokaże Jacek Piotr Bławut, syn znakomitego dokumentalisty. Czy jeszcze na jakieś mało znane nazwiska warto zwrócić uwagę?
Nie wiem, czy powtórzy się zeszłoroczna sytuacja, kiedy rewelacją okazali się Paweł Kloc ze swoją ''Kołysanką z Phnom Penh'' czy Piotr Bernaś i jego ''Paparazzi'', ale może tak się zdarzyć. Niczego bardziej nie pragnę, niż takich odkryć. ''Młody'' Bławut ma dwa filmy w konkursie: ryzykowne i kontrowersyjne ''Jezioro'', które z pewnością wznieci sporo dyskusji oraz dokument, ''Samotność dźwięku'', do którego zdjęcia zrobił jego ojciec, gdzie odkrywamy niezwykłego i zmarłego tragicznie kompozytora. Zaskoczyć może też Adam Palenta, operator, który debiutuje krótkim dokumentem ''Życie w stylu dowolnym''. Możemy się też spodziewać odkryć pośród nowych filmów tych twórców, którzy wcześniej byli już w Krakowie nagradzani jak Lidia Duda, która w swoich wcześniejszych filmach była bliższa poetyce reportażu telewizyjnego, a teraz, we współpracy z Wojtkiem Staroniem, zrobiła ''Uwikłanych'', film niesamowicie trudny. Dzięki zdjęciom Staronia i zastosowaniu offowych dialogów staje się relacją on nie wprost, osiągając wymiar uniwersalnej przypowieść o złożoności relacji kat – ofiara. Niespodzianką będzie na pewno dojrzała wypowiedź artystyczna doskonale znanego w branży Leo Kantora, czyli jego późny debiut reżyserski filmem „Tam gdzie rosną porzeczki”.
Krzysztof Gierat, fot. FORUM
Dla mnie największym wydarzeniem tegorocznej edycji będzie chyba retrospektywa Heleny Třeštíkovej. Kraków już wcześniej nagradzał Czechów za całokształt twórczości. Kiedy jednak dekadę temu Smoka Smoków odbierał Jan Švankmajer, jego twórczość była w naszym kraju dość popularna. Dlaczego wybór padł na Třeštíkovą, polskiej publice znanej chyba tylko z ''Rene'', pokazywanego w kinach kilka lat temu?
Rokrocznie jest to bardzo trudna decyzja. Staramy się jakoś wyważyć między chęcią ściągnięcia gwiazdy, a misją, żeby pokazywać rzeczy nieznane, ale nie nowe, bo Třeštíkova jest przecież reżyserką niebywale doświadczoną. Parę lat temu miałem okazję być członkiem jury w Lipsku. Wtedy zobaczyłem ''Rene'', którego zresztą nagrodziliśmy, dodam tylko że w innej sekcji zwyciężył wtedy ''Do bólu'' Marcina Koszałki. Kiedyś, w Amsterdamie, zobaczyłem po raz pierwszy filmy Alberta Mayslesa; u Romana Gutka, w Sanoku, na pierwszej edycji Nowych Horyzontów, poznałem szerzej Jonasa Mekasa... A w Lipsku Třeštíkovą. Pomyślałem, że warto przybliżyć jej twórczość naszym widzom. Tak się stanie w tym roku. Nie odbyło się bez licznych wątpliwości, to jednak bardzo mało znana, ale świetna reżyserka, na dodatek z ciekawym życiorysem: przez pewien czas była ministrem kultury. Wierzę w to, że podobnie jak inni wspaniali twórcy, znajdzie ona swoich fanów. Oczywiście nie tylko pokażemy pełną retrospektywę, ale zapraszamy naszego gościa do Krakowa. Třeštíkova spędzi tutaj kilka dni; będzie prowadzić master class, będzie okazja z nią porozmawiać.
Bardzo ciekawą, tegoroczną inicjatywą jest spotkanie Docs to Go!, podczas którego twórcy będą prezentować swoje nieukończone jeszcze projekty. Zobaczymy między innymi jak wyglądają prace nad ''Ojcem i synem'' Marcela i Pawła Łozińskich oraz najbardziej oczekiwanym polskim dokumentem ostatnich lat, czyli ''Fuck For Forest'' Michała Marczaka, który jeszcze nie powstał, a już został sprzedany do kilkunastu krajów na świecie. Jak będzie przebiegało spotkanie? Czy reżyserzy będą opowiadać o swoich filmach, czy będziemy mieli szansę zobaczyć jakieś fragmenty?
Żebym ja to wiedział (śmiech). Dotknął pan szalenie istotnej sprawy. Dla nas ważne jest, żeby z jednej strony myśleć o widzach – to dla nich sprowadzamy wszystkie filmy, i to z nimi chcemy się podzielić naszymi fascynacjami. Z drugiej strony na nasz festiwal przyjeżdża około 600 gości, w tym 130 reżyserów – jestem przerażony, czy my to budżetowo udźwigniemy – i dla nich mamy specjalną ofertę. W gronie Industry Zone mają się uczyć, wymieniać doświadczenia i prezentować swoje projekty na Dragon Forum, w formie pitchingu. Nowy pomysł jest taki, żeby rzeczywiście pokazywać ''work-in-progress'', przedstawić to, co jest już w jakimś stopniu zaawansowane, a być może ma szanse rozwinąć skrzydła, gdy pojawi się propozycja dofinansowania. To jest nasz wspólny projekt z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej. To jest też element misji Krakowskiej Fundacji Filmowej. Festiwal bowiem jest tylko pierwszym etapem promocji filmu polskiego na rynkach zagranicznych. Na co dzień zajmujemy się również innymi projektami promującymi polskie kino za granicą: Polish Shorts, Polish Docs. Ważny jest też oczywiście konkurs polski i panorama filmów polskich, ważne są targi, tutaj twórcy mogą zainteresować swoimi filmami zagranicznych gości. Do prezentacji Docs to Go! każdy twórca podejdzie indywidualnie. Do większości z tych projektów sporo materiałów filmowych jest już zrealizowanych i te materiały będą pokazywane i komentowane; każdy z twórców będzie się chciał jak najlepiej sprzedać, jak panna na wydaniu, która szuka męża. Wierzę, że to będzie interesujące i sam rezerwuje sobie czas na to spotkanie, bo ufam, że sporo z tych projektów znajdzie się w przyszłym roku w programie festiwalu.
Spotkanie odbędzie się 30 maja od 14 do 17 w Międzynarodowym Centrum Kultury.
(śmiech) Dzięki, że mi pan podpowiedział.
Chciałbym jeszcze wrócić do ulubieńców krakowskiej publiczności: Marcina Koszałki i Tomasza Wolskiego. Zaskakujące, że w tym roku nie ma ich filmów w konkursie, chociaż Tomasz ma akurat jeden świeży film na koncie. Będą brać udział w imprezie, ale w nieco innym charakterze.
Świetnie, że pan zauważył, że ich nie ma, a są. Marcin zaangażowany jest w wiele projektów, oprócz fabularnych, przede wszystkim teraz liczy się ten futbolowy [roboczy tytuł filmu Koszałki o polskiej kadrze piłkarskiej przed i w trakcie EURO 2012 brzmi ''Będziesz legendą, człowieku'' – przyp. red.]. W konkursie nie będzie jego nowego filmu, ale mam nadzieję, że urwie się ze zgrupowania kadry, bo wracamy do ''Deklaracji nieśmiertelności'', która zdążyła już powędrować po świecie, ale pierwsze pokazy miały miejsce właśnie u nas. Nie wyobrażamy sobie tego festiwalu bez Marcina i bez Tomka. Tomka ''wypożyczyliśmy'' na chwilę do Warszawy, bo zrobił film warszawski (''Pałac''). Trudno , by premiera nie odbyła się w Kinotece, która mieści się w Pałacu Kultury. Ale wykorzystaliśmy tę sytuację i zrobiliśmy podobnie, jak w zeszłym roku z Marcinem: nie masz filmu w konkursie, to oceń innych. A film Tomka pokażemy w Panoramie.
Czy mógłby pan na koniec polecić coś jeszcze z podocznych sekcji lub wydarzeń towarzyszących?
Kocham muzykę, a szczególnie muzykę w dokumencie. Wiele lat nosiłem się z zamiarem zorganizowania festiwalu muzyki filmowej. Skończyło się na tym, że na KFF pokazujemy cykl Dźwięki muzyki, który tak się rozrósł, że w przyszłym roku planujemy stworzyć nowy konkurs – konkurs dokumentalnego filmu muzycznego. Przymiarką do konkursu jest fakt, że w tym roku mamy aż 11 tytułów, w tym jeden dwuczęściowy, a więc aż 12 pokazów.12 filmów, które w większości będą prezentowane w Polsce premierowo. Jeden z nich, ''Wznosząc się ponad bluesa'', będzie miał premierę światową. Na pokaz we wtorek o godzinie 22:00 do Kina pod Baranami przyjedzie ekipa z Los Angeles i różnych stron świata. Warto jeszcze polecić jedno wydarzenie: w środę o godzinie 21:00 w Alchemii zostanie pokazany film ''Nie ufaj. Nie bój się. Nie proś'' o błatnych pieśniach, czyli o pieśniach kryminalistów rosyjskich. Po projekcji odbędzie się koncert grupy La Minor, która obok Siergieja Szurowa i innych twórców z tego kręgu, pojawia się w tym filmie. Wierzę, że film będzie miał swój żywot kinowy. Na pewno życie pofestiwalowe będzie miał uroczy film ''Najświętsza Panienka, koptowie i ja'', który zakupiliśmy i będziemy dystrybuować w kinach i nie tylko.
Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym 52. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.
Jacek Dziduszko: Zacznijmy od kuluarów, w których mówi się, że tegoroczny konkurs będzie najlepszym od lat. Dementuje pan plotki, czy potwierdza?
Krzysztof Gierat: Jak mogę dementować? (śmiech) Oczywiście, że potwierdzam! Wydaje mi się, że będzie szalenie różnorodny: i dokument, i fabuła, i animacja mogą zaskoczyć. Trudno mieć w głowie wszystkie tytuły, choć wszystkie widziałem. Mam wrażenie, że o ile w animacji więcej jest powagi i wręcz podstawowej, bazowej refleksji, o tyle w fabule – oprócz rzeczy poważnych – znajdzie się sporo tytułów, które eksperymentują z formą, bawią się kinem gatunków. Niesamowite, że za takie krótkie fabuły biorą się często ludzie już bardzo doświadczeni filmowo, jak Danis Tanović. Momentami może być bardzo zaskakująco. Chociaż nie wydaje mi się, żeby konkurs filmów krótkich zdominował resztę. Konkurs dokumentu – moje ukochane moje dziecko, jeśli dzieci można wyróżniać - będzie bardzo różnorodny. Od innych festiwali chcemy się różnić tym, że chcemy odkrywać, pokazywać rzeczy nieznane. Ale często nie jesteśmy w tych odkryciach osamotnieni. Odkryliśmy na przykład ''Czarną robotę'' Johna Macleana z Michaelem Fassbenderem i dzień później film otrzymał nagrodę BAFTA. Odkryliśmy film ''Tuba Atlantic'', później okazuje się, że był nominowany do Oskara. Nie chcemy być festiwalem festiwali, pokazywać samych laureatów. Laureaci mają swój cykl, można ich znaleźć też innych sekcjach, jak na przykład Short Matters!, a nawet w konkursach. Ale najbardziej liczą się odkrycia.
Skoro mówimy o odkryciach, czy możemy się jakichś spodziewać w tym roku? Ten festiwal na przestrzeni lat odkrył przecież ogromne talenty, na przykład Tomasza Wolskiego...
… a jeszcze parę lat wcześniej Marcina Koszałkę. Nie wspominając już o tym, że kiedyś otwierał drzwi do kariery Krzysztofowi Kieślowskiemu czy Marcelowi Łozińskiemu.
Przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekam na to, co pokaże Jacek Piotr Bławut, syn znakomitego dokumentalisty. Czy jeszcze na jakieś mało znane nazwiska warto zwrócić uwagę?
Nie wiem, czy powtórzy się zeszłoroczna sytuacja, kiedy rewelacją okazali się Paweł Kloc ze swoją ''Kołysanką z Phnom Penh'' czy Piotr Bernaś i jego ''Paparazzi'', ale może tak się zdarzyć. Niczego bardziej nie pragnę, niż takich odkryć. ''Młody'' Bławut ma dwa filmy w konkursie: ryzykowne i kontrowersyjne ''Jezioro'', które z pewnością wznieci sporo dyskusji oraz dokument, ''Samotność dźwięku'', do którego zdjęcia zrobił jego ojciec, gdzie odkrywamy niezwykłego i zmarłego tragicznie kompozytora. Zaskoczyć może też Adam Palenta, operator, który debiutuje krótkim dokumentem ''Życie w stylu dowolnym''. Możemy się też spodziewać odkryć pośród nowych filmów tych twórców, którzy wcześniej byli już w Krakowie nagradzani jak Lidia Duda, która w swoich wcześniejszych filmach była bliższa poetyce reportażu telewizyjnego, a teraz, we współpracy z Wojtkiem Staroniem, zrobiła ''Uwikłanych'', film niesamowicie trudny. Dzięki zdjęciom Staronia i zastosowaniu offowych dialogów staje się relacją on nie wprost, osiągając wymiar uniwersalnej przypowieść o złożoności relacji kat – ofiara. Niespodzianką będzie na pewno dojrzała wypowiedź artystyczna doskonale znanego w branży Leo Kantora, czyli jego późny debiut reżyserski filmem „Tam gdzie rosną porzeczki”.
Krzysztof Gierat, fot. FORUM
Dla mnie największym wydarzeniem tegorocznej edycji będzie chyba retrospektywa Heleny Třeštíkovej. Kraków już wcześniej nagradzał Czechów za całokształt twórczości. Kiedy jednak dekadę temu Smoka Smoków odbierał Jan Švankmajer, jego twórczość była w naszym kraju dość popularna. Dlaczego wybór padł na Třeštíkovą, polskiej publice znanej chyba tylko z ''Rene'', pokazywanego w kinach kilka lat temu?
Rokrocznie jest to bardzo trudna decyzja. Staramy się jakoś wyważyć między chęcią ściągnięcia gwiazdy, a misją, żeby pokazywać rzeczy nieznane, ale nie nowe, bo Třeštíkova jest przecież reżyserką niebywale doświadczoną. Parę lat temu miałem okazję być członkiem jury w Lipsku. Wtedy zobaczyłem ''Rene'', którego zresztą nagrodziliśmy, dodam tylko że w innej sekcji zwyciężył wtedy ''Do bólu'' Marcina Koszałki. Kiedyś, w Amsterdamie, zobaczyłem po raz pierwszy filmy Alberta Mayslesa; u Romana Gutka, w Sanoku, na pierwszej edycji Nowych Horyzontów, poznałem szerzej Jonasa Mekasa... A w Lipsku Třeštíkovą. Pomyślałem, że warto przybliżyć jej twórczość naszym widzom. Tak się stanie w tym roku. Nie odbyło się bez licznych wątpliwości, to jednak bardzo mało znana, ale świetna reżyserka, na dodatek z ciekawym życiorysem: przez pewien czas była ministrem kultury. Wierzę w to, że podobnie jak inni wspaniali twórcy, znajdzie ona swoich fanów. Oczywiście nie tylko pokażemy pełną retrospektywę, ale zapraszamy naszego gościa do Krakowa. Třeštíkova spędzi tutaj kilka dni; będzie prowadzić master class, będzie okazja z nią porozmawiać.
Bardzo ciekawą, tegoroczną inicjatywą jest spotkanie Docs to Go!, podczas którego twórcy będą prezentować swoje nieukończone jeszcze projekty. Zobaczymy między innymi jak wyglądają prace nad ''Ojcem i synem'' Marcela i Pawła Łozińskich oraz najbardziej oczekiwanym polskim dokumentem ostatnich lat, czyli ''Fuck For Forest'' Michała Marczaka, który jeszcze nie powstał, a już został sprzedany do kilkunastu krajów na świecie. Jak będzie przebiegało spotkanie? Czy reżyserzy będą opowiadać o swoich filmach, czy będziemy mieli szansę zobaczyć jakieś fragmenty?
Żebym ja to wiedział (śmiech). Dotknął pan szalenie istotnej sprawy. Dla nas ważne jest, żeby z jednej strony myśleć o widzach – to dla nich sprowadzamy wszystkie filmy, i to z nimi chcemy się podzielić naszymi fascynacjami. Z drugiej strony na nasz festiwal przyjeżdża około 600 gości, w tym 130 reżyserów – jestem przerażony, czy my to budżetowo udźwigniemy – i dla nich mamy specjalną ofertę. W gronie Industry Zone mają się uczyć, wymieniać doświadczenia i prezentować swoje projekty na Dragon Forum, w formie pitchingu. Nowy pomysł jest taki, żeby rzeczywiście pokazywać ''work-in-progress'', przedstawić to, co jest już w jakimś stopniu zaawansowane, a być może ma szanse rozwinąć skrzydła, gdy pojawi się propozycja dofinansowania. To jest nasz wspólny projekt z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej. To jest też element misji Krakowskiej Fundacji Filmowej. Festiwal bowiem jest tylko pierwszym etapem promocji filmu polskiego na rynkach zagranicznych. Na co dzień zajmujemy się również innymi projektami promującymi polskie kino za granicą: Polish Shorts, Polish Docs. Ważny jest też oczywiście konkurs polski i panorama filmów polskich, ważne są targi, tutaj twórcy mogą zainteresować swoimi filmami zagranicznych gości. Do prezentacji Docs to Go! każdy twórca podejdzie indywidualnie. Do większości z tych projektów sporo materiałów filmowych jest już zrealizowanych i te materiały będą pokazywane i komentowane; każdy z twórców będzie się chciał jak najlepiej sprzedać, jak panna na wydaniu, która szuka męża. Wierzę, że to będzie interesujące i sam rezerwuje sobie czas na to spotkanie, bo ufam, że sporo z tych projektów znajdzie się w przyszłym roku w programie festiwalu.
Spotkanie odbędzie się 30 maja od 14 do 17 w Międzynarodowym Centrum Kultury.
(śmiech) Dzięki, że mi pan podpowiedział.
Chciałbym jeszcze wrócić do ulubieńców krakowskiej publiczności: Marcina Koszałki i Tomasza Wolskiego. Zaskakujące, że w tym roku nie ma ich filmów w konkursie, chociaż Tomasz ma akurat jeden świeży film na koncie. Będą brać udział w imprezie, ale w nieco innym charakterze.
Świetnie, że pan zauważył, że ich nie ma, a są. Marcin zaangażowany jest w wiele projektów, oprócz fabularnych, przede wszystkim teraz liczy się ten futbolowy [roboczy tytuł filmu Koszałki o polskiej kadrze piłkarskiej przed i w trakcie EURO 2012 brzmi ''Będziesz legendą, człowieku'' – przyp. red.]. W konkursie nie będzie jego nowego filmu, ale mam nadzieję, że urwie się ze zgrupowania kadry, bo wracamy do ''Deklaracji nieśmiertelności'', która zdążyła już powędrować po świecie, ale pierwsze pokazy miały miejsce właśnie u nas. Nie wyobrażamy sobie tego festiwalu bez Marcina i bez Tomka. Tomka ''wypożyczyliśmy'' na chwilę do Warszawy, bo zrobił film warszawski (''Pałac''). Trudno , by premiera nie odbyła się w Kinotece, która mieści się w Pałacu Kultury. Ale wykorzystaliśmy tę sytuację i zrobiliśmy podobnie, jak w zeszłym roku z Marcinem: nie masz filmu w konkursie, to oceń innych. A film Tomka pokażemy w Panoramie.
Czy mógłby pan na koniec polecić coś jeszcze z podocznych sekcji lub wydarzeń towarzyszących?
Kocham muzykę, a szczególnie muzykę w dokumencie. Wiele lat nosiłem się z zamiarem zorganizowania festiwalu muzyki filmowej. Skończyło się na tym, że na KFF pokazujemy cykl Dźwięki muzyki, który tak się rozrósł, że w przyszłym roku planujemy stworzyć nowy konkurs – konkurs dokumentalnego filmu muzycznego. Przymiarką do konkursu jest fakt, że w tym roku mamy aż 11 tytułów, w tym jeden dwuczęściowy, a więc aż 12 pokazów.12 filmów, które w większości będą prezentowane w Polsce premierowo. Jeden z nich, ''Wznosząc się ponad bluesa'', będzie miał premierę światową. Na pokaz we wtorek o godzinie 22:00 do Kina pod Baranami przyjedzie ekipa z Los Angeles i różnych stron świata. Warto jeszcze polecić jedno wydarzenie: w środę o godzinie 21:00 w Alchemii zostanie pokazany film ''Nie ufaj. Nie bój się. Nie proś'' o błatnych pieśniach, czyli o pieśniach kryminalistów rosyjskich. Po projekcji odbędzie się koncert grupy La Minor, która obok Siergieja Szurowa i innych twórców z tego kręgu, pojawia się w tym filmie. Wierzę, że film będzie miał swój żywot kinowy. Na pewno życie pofestiwalowe będzie miał uroczy film ''Najświętsza Panienka, koptowie i ja'', który zakupiliśmy i będziemy dystrybuować w kinach i nie tylko.
Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym 52. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.
Jacek Dziduszko
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 8.08.2013
"Political Dress" na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Krakowski Festiwal Filmowy: w kinach, w TV, w sieci
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024