Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Jakkolwiek kuriozalnie to brzmi, tegoroczny Krakowski Festiwal Filmowy zdominowały… krowy.
To one figurowały na plakatach i ulotkach, to wreszcie film o krowach – „Mleczne siostry” Petera Gerdehaga ze Szwecji – zgarnął najważniejszą nagrodę festiwalu, czyli Złoty Róg dla najlepszego dokumentu pełnometrażowego. Również w sekcji „Gdzieś w Europie” można było obejrzeć niezwykły francuski dokument Emmanuela Grasa „Bydło” – pozornie suchą obserwację pasącego się stada, z której powoli wyziera ponury dramat.
Jury Międzynarodowego Konkursu Dokumentalnego na czele z Jackiem Bławutem sprawiedliwie, moim zdaniem, rozdało festiwalowe trofea, choć tonacja nagrodzonych filmów była dosyć zbliżona. Skomplikowany, intymny związek dwóch sędziwych sióstr w zwycięskim dokumencie Gerdehaga, mozolne odkopywanie rodzinnej historii w izraelskim "Sześć milionów i on" Davida Fishera (Srebrny Róg w kategorii długiego metrażu), niezwykła, bolesna przyjaźń w duńskim filmie "Dziecko i klaun" Idy Grøn (Srebrny Róg dla średniego metrażu), wreszcie „Mój tata ciacho”, czyli niepoprawny portret rodzinny Patricii Mortagne (wyróżnienie) – największą uwagę jurorów zwróciły tytuły intymne w swoim brzmieniu, wskazujące na fakt, że bliskość między ludźmi może być wartością bardzo problematyczną.
Jeśli czegoś w tym werdykcie zabrakło, to z pewnością szeroko dyskutowanego filmu "Mieszkanie" Arnona Goldfingera. Na szczęście jury FIPRESCI doceniło tę wielowarstwową opowieść o gotowości trzeciego pokolenia Izraelczyków do zmierzenia się z niewygodnymi fragmentami rodzinnej i narodowej pamięci. Intymny ton pobrzmiewał także w filmie Lidii Dudy "Uwikłani", któremu jurorzy konkursu polskiego kierowani przez Michała Kwiecińskiego przyznali Złotego Lajkonika dla najlepszego rodzimego dokumentu. Dzięki emocjonalnej intensywności i przemyślanej koncepcji zdjęciowej (nagrodzony Wojciech Staroń) film stał się czymś więcej niż zapisem szokujący wyznań pedofila i jego ofiary.
"Mleczne siostry”, fot. KFF
Znaczące, że w międzynarodowym konkursie dokumentów zupełnie przepadły tytuły polskie (obok „Uwikłanych” reprezentowała nas "Wiera Gran" Marii Zmarz-Koczanowicz i "Tato poszedł na ryby" Grzegorza Packa). Zapewne nie był to najlepszy rok dla rodzimych filmów dokumentalnych. Szczególnie dla tych krótszych, które nie tylko w Polsce są obecnie w defensywie, ustępując miejsca bardziej rozbudowanym formom dokumentalnym, coraz częściej aspirującym do dużego ekranu. Swoją drogą, szkoda - jeśli czegoś brakuje współczesnemu dokumentowi najbardziej, to właśnie umiejętności syntezy i twórczej dyscypliny, które narzuca praca przy krótkim metrażu. Właśnie o tę dyscyplinę apelował ze sceny kina Kijów.centrum juror Jacek Bławut podczas gali zamknięcia festiwalu. Kilka dni wcześniej Ove Rishøj Jensen z European Documentary Network prowadził warsztaty na temat modeli i struktury narracji w dokumencie, a tegoroczna laureatka Smoka Smoków, Helena Třeštiková, podczas swoich warsztatów mistrzowskich wprowadzała w tajniki swojego opowiadania filmowego, opartego na materiale rejestrowanym przez wiele lat. Oby tegoroczni uczestnicy pitchingów czy prezentacji projektów filmowych w ramach Doc to Go! wynieśli z festiwalu te wszystkie cenne lekcje i pochwalili się efektami już za rok.
To one figurowały na plakatach i ulotkach, to wreszcie film o krowach – „Mleczne siostry” Petera Gerdehaga ze Szwecji – zgarnął najważniejszą nagrodę festiwalu, czyli Złoty Róg dla najlepszego dokumentu pełnometrażowego. Również w sekcji „Gdzieś w Europie” można było obejrzeć niezwykły francuski dokument Emmanuela Grasa „Bydło” – pozornie suchą obserwację pasącego się stada, z której powoli wyziera ponury dramat.
Jury Międzynarodowego Konkursu Dokumentalnego na czele z Jackiem Bławutem sprawiedliwie, moim zdaniem, rozdało festiwalowe trofea, choć tonacja nagrodzonych filmów była dosyć zbliżona. Skomplikowany, intymny związek dwóch sędziwych sióstr w zwycięskim dokumencie Gerdehaga, mozolne odkopywanie rodzinnej historii w izraelskim "Sześć milionów i on" Davida Fishera (Srebrny Róg w kategorii długiego metrażu), niezwykła, bolesna przyjaźń w duńskim filmie "Dziecko i klaun" Idy Grøn (Srebrny Róg dla średniego metrażu), wreszcie „Mój tata ciacho”, czyli niepoprawny portret rodzinny Patricii Mortagne (wyróżnienie) – największą uwagę jurorów zwróciły tytuły intymne w swoim brzmieniu, wskazujące na fakt, że bliskość między ludźmi może być wartością bardzo problematyczną.
Jeśli czegoś w tym werdykcie zabrakło, to z pewnością szeroko dyskutowanego filmu "Mieszkanie" Arnona Goldfingera. Na szczęście jury FIPRESCI doceniło tę wielowarstwową opowieść o gotowości trzeciego pokolenia Izraelczyków do zmierzenia się z niewygodnymi fragmentami rodzinnej i narodowej pamięci. Intymny ton pobrzmiewał także w filmie Lidii Dudy "Uwikłani", któremu jurorzy konkursu polskiego kierowani przez Michała Kwiecińskiego przyznali Złotego Lajkonika dla najlepszego rodzimego dokumentu. Dzięki emocjonalnej intensywności i przemyślanej koncepcji zdjęciowej (nagrodzony Wojciech Staroń) film stał się czymś więcej niż zapisem szokujący wyznań pedofila i jego ofiary.
"Mleczne siostry”, fot. KFF
Znaczące, że w międzynarodowym konkursie dokumentów zupełnie przepadły tytuły polskie (obok „Uwikłanych” reprezentowała nas "Wiera Gran" Marii Zmarz-Koczanowicz i "Tato poszedł na ryby" Grzegorza Packa). Zapewne nie był to najlepszy rok dla rodzimych filmów dokumentalnych. Szczególnie dla tych krótszych, które nie tylko w Polsce są obecnie w defensywie, ustępując miejsca bardziej rozbudowanym formom dokumentalnym, coraz częściej aspirującym do dużego ekranu. Swoją drogą, szkoda - jeśli czegoś brakuje współczesnemu dokumentowi najbardziej, to właśnie umiejętności syntezy i twórczej dyscypliny, które narzuca praca przy krótkim metrażu. Właśnie o tę dyscyplinę apelował ze sceny kina Kijów.centrum juror Jacek Bławut podczas gali zamknięcia festiwalu. Kilka dni wcześniej Ove Rishøj Jensen z European Documentary Network prowadził warsztaty na temat modeli i struktury narracji w dokumencie, a tegoroczna laureatka Smoka Smoków, Helena Třeštiková, podczas swoich warsztatów mistrzowskich wprowadzała w tajniki swojego opowiadania filmowego, opartego na materiale rejestrowanym przez wiele lat. Oby tegoroczni uczestnicy pitchingów czy prezentacji projektów filmowych w ramach Doc to Go! wynieśli z festiwalu te wszystkie cenne lekcje i pochwalili się efektami już za rok.
Anita Piotrowska („Tygodnik powszechny")
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 4.06.2012
ARS żegna nas i... zaprasza
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024