Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Próba ułożenia zasad idealnej współpracy między reżyserem a producentem oraz określenia kim jest producent kreatywny po raz kolejny pokazała jak ciężko uchwycić ten zawód w jakiekolwiek definicje.
Prowadzona przed wypełnioną po brzegi salą dyskusja bazowała na przykładach trzech konkretnych filmów: "Listy do M." Mitji Okorna powstałego we współpracy z Izabelą Łopuch i Dariuszem Gąsiorowskim, „Wymyku” Grega Zglińskiego wyprodukowanego przez Łukasza Dzięcioła oraz "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida zrealizowanego pod producenckim okiem Jerzego Kapuścińskiego. Każdy to film z innej bajki i z innym procesem dochodzenia do realizacji.
Sukces artystyczny i komercyjny „Listów do M.” zaskoczył także twórców. Nie mieli jednak oni wątpliwości, że w dużej mierze zawdzięczają go znakomitemu tekstowi będącego jego podstawą. Aby doprowadzić go do formy według której przenoszono go na ekran, poddano go nawet szlifom amerykańskiego script doctora, Sama Akina, co wciąż jeszcze jest nieczęstą praktyką w polskim przemyśle filmowym.
Uczestnicy panelu dyskusyjnego, fot. Marysia Gąsecka
Do współpracy Zglińskiego i Dzięcioła nad „Wymykiem” doszło dzięki poprzedniemu filmowi reżysera, „Całej zimie bez ognia”. Producentowi spodobał się debiut twórcy i po licznych rozmowach udało się obu panom wejść we współpracę. – Producent był dla mnie szczególnie ważny jako siła motywująca mnie do pracy i ciągłego doskonalenia scenariusza – tłumaczył Zgliński.
Z kolei "Jesteś Bogiem" zrealizowano wreszcie po wielu latach niepomyślnych doświadczeń scenarzysty Macieja Pisuka z polskimi producentami. – Wielu producentów nie rozumiało, że opowiadamy intymne losy prawdziwych ludzi. Nie brali oni pod uwagę, że praca nad tym projektem wymaga delikatności i wpisywali w umowę różne dziwnego punkty – mówił Pisuk. Dopiero kiedy projekt trafił w ręce Leszka Dawida, a dalej pod producenckie skrzydła Kapuścińskiego, "Jesteś Bogiem" zyskało przychylne warunki do powstania świetnego filmu. – Otrzymałem od Jerzego dużo swobody i wsparcia, co było dla mnie niezwykle ważne. To był trudny projekt. Potrzebuję producenta wyrozumiałego, bo prowadzę długi casting i miesiącami montuję – mówił Leszek Dawid. Jerzy Kapuściński dodawał, że bardzo ceni bliską współpracę reżysera, scenarzysty i producenta. Ten model sprawdził się już przy „Rewersie” i został powtórzony teraz przy "Jesteś Bogiem".
– Producent powinien wybierać projekty, za które byłby w stanie dać się zabić – tylko wtedy może powstać coś znakomitego – przekonywał Dariusz Gąsiorowski. Podobnego zdania była Izabela Łopuch dodając, że tym, co kieruje producentem jest chęć opowiedzenia danej historii – taka sama jak u reżysera. Gąsiorowski uznał, że tak naprawdę każdy producent może produkować zarówno filmy komercyjne jak i artystyczne. W opozycji stanął jednak Jerzy Kapuściński, który uznał, że nigdy nie podjąłby się takiego przedsięwzięcia jakim jest np. „1920 Bitwa Warszawska”. – Nie interesują mnie projekty, które zaczynają się od biznes planu. Robienie filmu ma być przygodą – podtrzymywał. Łukasz Dzięcioł dodawał, że producent to nie zawód, tylko stan ducha. Nie można się go nauczyć w szkole, trzeba być wyposażonym w liczne talenty i latami wypracowywać sieć niezbędnych kontaktów. Tylko tak można osiągnąć sukces i stanąć za filmami wybitnymi. – Mój producent powinien być człowiekiem, który zawsze jest jeden krok przede mną –podsumował Mitja Okorn, chyba nieświadomie eksponując być może najważniejszą cechę producenta kreatywnego.
Prowadzona przed wypełnioną po brzegi salą dyskusja bazowała na przykładach trzech konkretnych filmów: "Listy do M." Mitji Okorna powstałego we współpracy z Izabelą Łopuch i Dariuszem Gąsiorowskim, „Wymyku” Grega Zglińskiego wyprodukowanego przez Łukasza Dzięcioła oraz "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida zrealizowanego pod producenckim okiem Jerzego Kapuścińskiego. Każdy to film z innej bajki i z innym procesem dochodzenia do realizacji.
Sukces artystyczny i komercyjny „Listów do M.” zaskoczył także twórców. Nie mieli jednak oni wątpliwości, że w dużej mierze zawdzięczają go znakomitemu tekstowi będącego jego podstawą. Aby doprowadzić go do formy według której przenoszono go na ekran, poddano go nawet szlifom amerykańskiego script doctora, Sama Akina, co wciąż jeszcze jest nieczęstą praktyką w polskim przemyśle filmowym.
Uczestnicy panelu dyskusyjnego, fot. Marysia Gąsecka
Do współpracy Zglińskiego i Dzięcioła nad „Wymykiem” doszło dzięki poprzedniemu filmowi reżysera, „Całej zimie bez ognia”. Producentowi spodobał się debiut twórcy i po licznych rozmowach udało się obu panom wejść we współpracę. – Producent był dla mnie szczególnie ważny jako siła motywująca mnie do pracy i ciągłego doskonalenia scenariusza – tłumaczył Zgliński.
Z kolei "Jesteś Bogiem" zrealizowano wreszcie po wielu latach niepomyślnych doświadczeń scenarzysty Macieja Pisuka z polskimi producentami. – Wielu producentów nie rozumiało, że opowiadamy intymne losy prawdziwych ludzi. Nie brali oni pod uwagę, że praca nad tym projektem wymaga delikatności i wpisywali w umowę różne dziwnego punkty – mówił Pisuk. Dopiero kiedy projekt trafił w ręce Leszka Dawida, a dalej pod producenckie skrzydła Kapuścińskiego, "Jesteś Bogiem" zyskało przychylne warunki do powstania świetnego filmu. – Otrzymałem od Jerzego dużo swobody i wsparcia, co było dla mnie niezwykle ważne. To był trudny projekt. Potrzebuję producenta wyrozumiałego, bo prowadzę długi casting i miesiącami montuję – mówił Leszek Dawid. Jerzy Kapuściński dodawał, że bardzo ceni bliską współpracę reżysera, scenarzysty i producenta. Ten model sprawdził się już przy „Rewersie” i został powtórzony teraz przy "Jesteś Bogiem".
– Producent powinien wybierać projekty, za które byłby w stanie dać się zabić – tylko wtedy może powstać coś znakomitego – przekonywał Dariusz Gąsiorowski. Podobnego zdania była Izabela Łopuch dodając, że tym, co kieruje producentem jest chęć opowiedzenia danej historii – taka sama jak u reżysera. Gąsiorowski uznał, że tak naprawdę każdy producent może produkować zarówno filmy komercyjne jak i artystyczne. W opozycji stanął jednak Jerzy Kapuściński, który uznał, że nigdy nie podjąłby się takiego przedsięwzięcia jakim jest np. „1920 Bitwa Warszawska”. – Nie interesują mnie projekty, które zaczynają się od biznes planu. Robienie filmu ma być przygodą – podtrzymywał. Łukasz Dzięcioł dodawał, że producent to nie zawód, tylko stan ducha. Nie można się go nauczyć w szkole, trzeba być wyposażonym w liczne talenty i latami wypracowywać sieć niezbędnych kontaktów. Tylko tak można osiągnąć sukces i stanąć za filmami wybitnymi. – Mój producent powinien być człowiekiem, który zawsze jest jeden krok przede mną –podsumował Mitja Okorn, chyba nieświadomie eksponując być może najważniejszą cechę producenta kreatywnego.
Urszula Lipińska
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 20.06.2012
Morgenstern - wielki poszkodowany polskiego kina (wideo)
Gdynia Dzieciom: Kaskaderskie i ratownicze popisy
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025