PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  11.05.2012
W sekcji Czysta klasyka pokazano 10 maja podczas 37.Gdynia Film Festival rekonstrukcję cyfrową „Szwadronu” Juliusza Machulskiego.  Dwadzieścia lat temu ten dramat historyczny o powstaniu styczniowym został odrzucony przez publiczność i większość krytyki. Z nieprzychylnym przyjęciem spotkał się wtedy też na festiwalu w Gdyni. Teraz "Szwadron" nagrodzono gromkimi brawami, w czym zasługa nie tylko odświeżonego obrazu i dźwięku. Sam film też okazał się świetny.

- Już myślałem, że Studio Filmowe Zebra, w którym powstał "Szwadron", będzie ostatnią ofiarą powstania styczniowego – żartował Juliusz Machulski przed pokazem rekonstrukcji filmu. Reżyserowi towarzyszył autor zdjęć do filmu, Witold Adamek.


Na zdjęciu Juliusz Machulski, fot. Maria Gąsecka

Faktycznie, kosztująca około miliona dolarów, co u progu lat 90. poprzedniego wieku było dla kinematografii polskiej sumą zawrotną, epicka, widowiskowa adaptacja dwóch opowiadań Stanisława Rembeka – „Przekazana sztafeta” i „Igła wojewody” – sprowadziła na Zebrę poważne kłopoty finansowe. - Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, mimo to miałem wtedy wrażenie, że chciano utrzeć nosa Studiu – mówi dziś reżyser „Szwadronu”.

Wyboista droga do celu

Zanim zaczęły się kłopoty tego filmu, przebył on długą drogę do realizacji. Machulski myślał o nim już w 1977 roku, ale w PRL odtworzenie kamerą brutalności carskich wojsk rosyjskich nie wchodziło w grę. Władza żywiła obawy, że publiczność będzie uważać te wojska za metaforę armii radzieckiej.  Półtoraroczny okres „Karnawału Solidarności” okazał się za krótki na powstanie superprodukcji.  Projekt można było wreszcie zrealizować dopiero po czerwcu 1989 roku. Wtedy jednak znowu zaczęto powątpiewać w jego sens: po co wydawać miliony złotych na film o obecności wojsk rosyjskich w naszym kraju w przeszłości, skoro te, z którymi jakoby publiczność wciąż będzie je kojarzyć – sowieckie – właśnie z Polski wymaszerowały.

W końcu produkcja „Szwadronu” ruszyła. - Od strony realizacyjnej był to najtrudniejszy film w mojej karierze – powiedział przed projekcją Machulski. - Zdjęcia, wliczając przerzuty ekipy, trwały czternaście tygodni.  Zaczęliśmy je w lutym, w którym jak na złość nie padał śnieg, co wywołało niepokój, że z odtworzenia powstania styczniowego w naszym filmie niewiele wyjdzie.

Byliśmy też w dużej mierze uzależnieni od koni. Zdarzało się, że kiedy chcieliśmy robić ujęcie, konie musiały akurat zjeść – wspominał reżyser. - Niemal cały film nakręciliśmy jedną kamerą, tylko przez dwa dni mieliśmy do dyspozycji drugą kamerę i Steadycam – dodał Witold Adamek, podkreślając też, że w „Szwadronie” nie ma komputerowych efektów wizualnych.


Na zdjęciu Witold Adamek oraz Juliusz Machulski, fot. Maria Gąsecka

Dramat na planie i na festiwalu

I tak już duże koszty produkcji filmu powiększył wypadek, który zdarzył się na planie: supernowoczesna kamera Panaflex marki Panavision, sprowadzona z Francji (nie było jeszcze firmy Panavision Polska) spadła z kranu, powodując czterodniowy przestój w zdjęciach. Ucierpiał też sam Witold Adamek, ale mimo kontuzji dzielnie kontynuował pracę. - Nikt z ówczesnych decydentów naszej kinematografii nie podjął wtedy decyzji o wsparciu nas finansowo – żalił przed cyfrową projekcją „Szwadronu” Machulski.  - Może łatwiej byłoby ich przekonać, gdyby "Szwadron" został lepiej przyjęty na festiwalu w Gdyni.  Głównie dzięki poparciu, jakiego udzielili filmowi ksiądz Józef Tischner i Adam Michnik, otrzymał nagrodę za rolę męską dla Janusza Gajosa i Nagrodę Prezydenta Miasta Gdyni. Wydawało mi się, że zasłużył na więcej  – skarżył się reżyser. Zapamiętał, że spośród krytyków jedynie Krzysztof Mętrak i Zdzisław Pietrasik napisali pozytywne recenzje. Uważa, że nasza krytyka i publiczność chyba nie była dostatecznie przygotowana na poważny film reżysera, który wcześniej realizował komedie. Po festiwalu przemontował film – rekonstrukcji cyfrowej została poddana ta druga, poprawiona wersja.

Łyk optymizmu

Były też i jasne strony.  - Robiąc filmy przywiązuję wielką wagę do szczegółów – mówił Machulski. - Dla mnie przy realizacji „Szwadronu” nie było obojętne, w jakie mundury ubrani są żołnierze, jak noszą szable itp. Tu z ogromną pomocą pospieszyła mi rosyjska ekipa filmu, która 
dysponowała odpowiednimi mundurami i rekwizytami, znała realia epoki. Skutek był taki, 
że przynajmniej historycy, którzy konsultowali "Szwadron", uznali go za najlepszy film o powstaniu styczniowym. Był wśród nich profesor Stefan Kieniewicz; nie dożył premiery filmu, ale scenariusz mu się podobał” – powiedział z satysfakcją w głosie reżyser.

Specjalnie dla serwisu Portalfilmowy.pl dodał: - Wytypowaliśmy szereg filmów Zebry 
do zrekonstruowania cyfrowego. Znalazł się wśród nich "Szwadron", ale to nie ja zdecydowałem, żeby jego nową wersję zrobić właśnie teraz. Cieszy mnie jednak, że powstała, bo obejrzałem ten film niedawno i jestem z niego dumny.

"Szwadron" jak "Wrota niebios"?

Juliusz Machulski może mieć powody do dumy. Burzliwe dzieje „Szwadronu” przypominają podobną historię „Wrót niebios” Michaela Cimino . Bardzo drogi western twórcy „Łowcy jeleni” poniósł klęskę finansową, ale po kilku latach został słusznie uznany za arcydzieło.

Dzisiaj "Szwadron" zapewne na aż tak wysoką ocenę nie zasługuje, niemniej czas zadziałał na korzyść filmu.  Okrutny, naturalistyczny obraz wojny, jaką było powstanie styczniowe, wywiera silne wrażenie, mimo wciąż dostrzegalnych szwów dramaturgicznych. Nadal broni się sugestywna kreacja Gajosa w roli carskiego oficera-Polaka (ukazanie w filmie takich „zaplątanych” historycznych relacji polsko-rosyjskich przed dwudziestoma laty też mogło szokować). Chłodno wówczas przyjęte aktorstwo Radosława Pazury w głównej roli – młodego rosyjskiego dragona, który przeciwstawia się terrorowi rozpętanemu przez swoich dowódców i zakochuje się w polskiej szlachciance – zyskało po dwóch dekadach na wartości.

Szerokoekranowe zdjęcia Adamka od początku były znakomite, a teraz, na nośniku cyfrowym, nabrały jeszcze większej plastyczności, dzięki czemu widzowie mają chwilami wrażenie,  że znajdują się w centrum akcji.

Witold Adamek i operator dźwięku pierwotnej wersji „Szwadronu” Nikodem Wołk-Łaniewski nadzorowali rekonstrukcję cyfrową filmu od strony artystycznej. Warto dodać, że jest to pierwsza rekonstrukcja powstała w ramach projektu KinoRP z dźwiękiem stereofonicznym (Dolby), gdyż takowy był już w oryginale. Rekonstrukcję obrazu przeprowadziło Studio Orka, dźwięku –  ProSoundStudio.



Andrzej Bukowiecki
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
Gdynia: Stowarzyszenie Filmowców Polskich zaprasza na Forum
Gdynia Dzieciom: w stylu Bollywood
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll