Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Na 37. Gdynia Film Festival odbył się pokaz krótkometrażowych filmów realizowanych w ramach 10. Pomorskich Warsztatów Filmowych.
Pomysłodawcą i organizatorem warsztatów jest Jerzy Rados (zastępca dyrektora Gdyńskiej Szkoły Filmowej). Impreza odbywa się pod szyldem Pomorskiej Fundacji Filmowej i jest produkowana przez dyrektora GSF, Leszka Kopcia. W warsztatach mógł wziąć udział każdy, kto ma pasję, ideę i cztery miesiące wolnego czasu. Efektywna praca podczas zajęć zaowocowała realizacją etiud zróżnicowanych pod względem formalnym i gatunkowym.
Publiczność licząca pięćdziesiąt jeden osób zobaczyła najpierw dwie wersje jednej opowieści. Film „Wizyta” został dwukrotnie zmontowany przez dwie różne grupy. Powstały dzięki temu interesujące, osobne historie. Organizatorzy zaprezentowali także dwa dokumenty – drastyczny w wymowie „Ab ovo” Piotra Janiszewskiego śledzący proces produkcyjny w fabryce kurczaków i subtelny, skupiony na obserwacji „Spacer” Filipa Jacobsona nakręcony pod opieką artystyczną Marcela Łozińskiego. Niespodzianką dla widzów były projekcje dwóch animacji zrealizowanych w technologii 3D – „Małego Listonosza” Doroty Kobieli i (fantastycznego!) „Stracha na wróble” Przemka Anusiewicza – inspirowanego obrazami Jerzego Dudy-Gracza składającego malarski hołd twórczości Fryderyka Chopina.
Gościem specjalnym popołudniowego seansu był opiekun warsztatów, Wojciech Marczewski (reżyser m.in „Weisera” i „Zmór”). Doświadczony twórca przekonywał znajdujących się na sali uczestników warsztatów, że ich istotą było sprawdzenie samych siebie. - Każde nowe doświadczenie jest ważne dla przyszłych, artystycznych dokonań – mówił reżyser „Dreszczy”. – Na warsztatach pojawili się ludzie, którzy chcieli sprawdzić, czy umieją opowiadać i za pośrednictwem opowieści komunikować się z widzami. Musieli jednak pamiętać o tym, że film jest sztuką, w której panuje dyktatura reżysera. Sztuką, która nie toleruje demokracji. Mądrość twórcy to umiejętność przekonywania współpracowników – oszukiwania ich nawet – że są oni niezbędną częścią całego produkcyjnego procesu, choć tak nie jest. Reżyseria jest sztuką manipulacji. Tylko krytycy filmowi się przeciw temu buntują i mówią o twórczych działaniach zespołu. To jednak reżyser planuje, w którym miejscu widz będzie się śmiał i kiedy uroni łzę.
Wojciech Marczewski dodał też, że zwycięzcą nigdy nie jest ten, kto
najlepiej wykonał zadane mu ćwiczenie, ale ten, kto wyciągnął najwięcej
wniosków z pracy na planie: – Jeśli chcecie być reżyserami, musicie
pamiętać, że edukacja nigdy się nie kończy! Reżyser, który twierdzi, że
„już wie” jak robić filmy, to twórca pozbawiony wyobraźni. - podkreślał.
Powiedział też, że niewiedza to jedyna postawa, która może doprowadzić
do realizacji znaczącego, poruszającego filmu, jakiego widz nie zapomni
tuż po opuszczeniu sali kinowej. Przypomniał też, że wszystkie
artystyczne zawody są jak długodystansowa gra, która ciągnie się przez
całe życie i w której non stop się przegrywa. Jeśli ma się jednak upór,
siłę i wewnętrzne przekonanie o słuszności swoich działań, znieść można
wszystko. Chwile satysfakcji przychodzą rzadko – powiedział na koniec
autor „Zmór” – Ale to ich właśnie wam życzę!
Autentyczną satysfakcję przyniósł widzom „Strach na wróble”. Jego autor pracował niedawno jako konsultant przy projekcie „Latająca maszyna Chopina 3D”, jego autorski film nosi jednak znamiona autentycznej fascynacji malarstwem Dudy-Gracza. Reżyser ożywia upiory i przygląda się dziewczętom, które w białych, zwiewnych spódnicach tańczą na tle pomarańczowego, zachmurzonego nieba. Anusiewicz poszedł odrobinę na łatwiznę robiąc w 3D to, co Lech Majewski stworzył w przestrzeni bez nadwyżki technologii w „Młynie i krzyżu”. „Stracha na wróble” ogląda się jednak z równie zapartym tchem, co niedawne dzieło mistrza.
Pomysłodawcą i organizatorem warsztatów jest Jerzy Rados (zastępca dyrektora Gdyńskiej Szkoły Filmowej). Impreza odbywa się pod szyldem Pomorskiej Fundacji Filmowej i jest produkowana przez dyrektora GSF, Leszka Kopcia. W warsztatach mógł wziąć udział każdy, kto ma pasję, ideę i cztery miesiące wolnego czasu. Efektywna praca podczas zajęć zaowocowała realizacją etiud zróżnicowanych pod względem formalnym i gatunkowym.
Publiczność licząca pięćdziesiąt jeden osób zobaczyła najpierw dwie wersje jednej opowieści. Film „Wizyta” został dwukrotnie zmontowany przez dwie różne grupy. Powstały dzięki temu interesujące, osobne historie. Organizatorzy zaprezentowali także dwa dokumenty – drastyczny w wymowie „Ab ovo” Piotra Janiszewskiego śledzący proces produkcyjny w fabryce kurczaków i subtelny, skupiony na obserwacji „Spacer” Filipa Jacobsona nakręcony pod opieką artystyczną Marcela Łozińskiego. Niespodzianką dla widzów były projekcje dwóch animacji zrealizowanych w technologii 3D – „Małego Listonosza” Doroty Kobieli i (fantastycznego!) „Stracha na wróble” Przemka Anusiewicza – inspirowanego obrazami Jerzego Dudy-Gracza składającego malarski hołd twórczości Fryderyka Chopina.
Gościem specjalnym popołudniowego seansu był opiekun warsztatów, Wojciech Marczewski (reżyser m.in „Weisera” i „Zmór”). Doświadczony twórca przekonywał znajdujących się na sali uczestników warsztatów, że ich istotą było sprawdzenie samych siebie. - Każde nowe doświadczenie jest ważne dla przyszłych, artystycznych dokonań – mówił reżyser „Dreszczy”. – Na warsztatach pojawili się ludzie, którzy chcieli sprawdzić, czy umieją opowiadać i za pośrednictwem opowieści komunikować się z widzami. Musieli jednak pamiętać o tym, że film jest sztuką, w której panuje dyktatura reżysera. Sztuką, która nie toleruje demokracji. Mądrość twórcy to umiejętność przekonywania współpracowników – oszukiwania ich nawet – że są oni niezbędną częścią całego produkcyjnego procesu, choć tak nie jest. Reżyseria jest sztuką manipulacji. Tylko krytycy filmowi się przeciw temu buntują i mówią o twórczych działaniach zespołu. To jednak reżyser planuje, w którym miejscu widz będzie się śmiał i kiedy uroni łzę.
Autentyczną satysfakcję przyniósł widzom „Strach na wróble”. Jego autor pracował niedawno jako konsultant przy projekcie „Latająca maszyna Chopina 3D”, jego autorski film nosi jednak znamiona autentycznej fascynacji malarstwem Dudy-Gracza. Reżyser ożywia upiory i przygląda się dziewczętom, które w białych, zwiewnych spódnicach tańczą na tle pomarańczowego, zachmurzonego nieba. Anusiewicz poszedł odrobinę na łatwiznę robiąc w 3D to, co Lech Majewski stworzył w przestrzeni bez nadwyżki technologii w „Młynie i krzyżu”. „Stracha na wróble” ogląda się jednak z równie zapartym tchem, co niedawne dzieło mistrza.
Anna Bielak
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 20.06.2012
Gdynia. Dylewska: Po każdym filmie widzę inaczej
Gdynia. Dylewska: Chciałam pokazać bezradność światła
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024