Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Zdecydowana większość filmów w konkursie to prace studentów szkół filmowych - etiudy dyplomowe, które oceniane są już nie przez wykładowców ale przez jury. Obok etiud - filmy z programu „30 minut“ Studia Munka działającego przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich, czyli filmy bardziej doświadczonych w sztuce, dyplomowanych reżyserów. - Szukam filmów, które starają się coś pokazać w szczery sposób, czasem ryzykownie, interesuje mnie proces psychologiczny, to jak reżyser za pomocą bohatera pozwala wejść w opisywany świat - mówił serwisowi portalfilmowy.pl Marcin Wrona, przewodniczący jury. Podzielił filmy na dwie grupy: w jednej są ćwiczenia - pierwsze zetknięcie z warsztatem, zrobione poprawnie, w drugiej - te które szukają czegoś więcej niż tylko historii, czasami wbrew kanonom. Te krótkie filmy to paszporty do dalszej kariery - zapowiedź możliwości reżyserów, próba wyobraźni, może obietnica pełnometrażowego filmu.
"Szwedzka robota"
Choć filmy debiutantów z programu „30 minut“ zrealizowane w profesjonalnych warunkach, i z najlepszymi aktorami, stanowią mocną konkurencję dla etiud studenckich, to jest wśród tych ostatnich kilka perełek, chociażby moja ulubiona „Szwedzka robota“ Pawła Ziemilskiego. Historię kradzieży słynnego hasła z bramy Oświęcimia reżyser podaje z dobrym wyczuciem krótkiej formy (jego film ma 18 minut oraz początek, środek i koniec). Akt, który wstrząsnął całym światem, ogłoszony w mediach jako wyraz antysemityzmu, jest dziełem maluczkich. Jeden z przestępców – olbrzym o zagadkowej inteligencji – nagle zaczyna odróżniać dobro od zła. W nagrodę doświadcza łaski, zostaje przyjęty w poczet sprawiedliwych. Portret bohatera zbudowany jest jak w nowym kinie skandynawskim - z dozą ironii, niepozbawiony ciepła. Ziemilski to przykład reżysera, który opowiada o rzeczywistości z dystansem, balansując między osobistą refleksją i uniwersalnym wymiarem w opowiadanej historii.
"Chomik"
Osobno ocenia filmy publiczność. Jeden z najdłuższych aplauzów w Klubie Filmowym gdzie odbywa się Konkurs Młodego Kina otrzymał film Bartłomieja Ignaciuka "Chomik". Podczas projekcji publiczność falowała śmiechem, to znów zamierała w momentach grozy. Bo film jest tak samo smutny jak i śmieszny. W nocy z okna kamienicy spada chomik-spadochroniarz o imieniu Przemek, wywołując lawinę drobnych katastrof. Do akcji wkracza Policjant-frustrat (Marcin Perchuć) i Weterynarz-abnegat (Paweł Wilczak). Społeczeństwo w miniaturze nie ma wspólnej skali wartości, a karę ponosi niewinny. Historia opowiedziana jest stylowo – nasuwają mi się różne skojarzenia: jest bajkowo-groteskowo jak w filmach Jeuneta i Caro, jest duszno i z policyjną pałą jak u Smarzowskiego, który zresztą jest opiekunem artystycznym projektu. Ale Ignaciuk radzi sobie po swojemu, a w podejściu do kadru filmowego przypomina zdolnego rysownika komiksów. Od strony muzycznej także toczy się gra: piosenka Gawędy „Hej, hej, hej, dobry dzień“ na zakończenie filmu dostaję nowe, ironiczne znaczenie.
"Łaska"
Frapująca jest inna trzydziestka - "Łaska" Elizy Subotowicz, której wcześniejszy film, "Ben" nagrodziła Amerykańska Gildia Reżyserów. Młoda kobieta, niegdyś wyklęta przez rodzinę (Maria Czykwin) przybywa do małego miasta. Ma plan - chce zostawić swoją dziewięcioletnią córkę pod opieką dawno nie widzianej osoby - księdza w miejscowej parafii. Duchowny (Łukasz Simlat) pyta bohaterkę: "Czego ode mnie chcesz? Pieniędzy? Nie mam nic dla Ciebie", ona odpowiada pytaniem " Może odrobinę miłosierdzia?". Kobieta odważnie stawia czoła życiu, ksiądz ma swój bezpieczny azyl - konflikt dwóch postaw życiowych wyrażony jest bez oddania racji żadnej z nich, a schemat fabularny przełamany jest tajemnicą - sugestia ojcostwa nigdy nie wychodzi ponad domysły. Tytułowa „łaska“ też może być rozumiana dwuznacznie – jako ochrześcijańska wartość albo wymuszona przysługa. Film zrealizowały kobiety – prawą ręką reżyserki autorka zdjęć Monika Lenczewska, na codzień pracująca w Stanach Zjednoczonych.
"Jezioro"
Najmocniejszym kandydatem do nagrody głównej jest dla mnie dojrzałe i świadome artystycznie „Jezioro“ Jacka Piotra Bławuta. Młody reżyser stworzył urzekający film o tajemnicy, której pozwala spokojnie wybrzmiewać, doświadcza widza pięknem, które ją otacza i pozostawia nieodkrytą. Spodobała mi się konsekwentna rezygnacja z dialogów między głównymi bohaterami na rzecz znaczącej ciszy. Stare małżeństwo porozumiewa się bez słów, dopiero pojawienie się córki (Magdalena Cielecka) przynosi nerwowe, urwane pytania. Po zniknięciu żony mężczyzna (Witold Dębicki) pogrąża się w żalu ale stawia też sobie coraz to nowe wyzwania by poznać prawdę. Kluczem do relacji filmowych bohaterów jest ukraińskie przysłowie „Cudza dusza – ciemny las“. Niezwykły nastrój filmu, na który pracują zdjęcia Adama Palenty i muzyka Jacaszka, odsyła do „Pikniku pod wiszącą skałą“ Petera Weira – inspirującej Bławuta opowieści o nadnaturalnym zjawisku. Widać w filmie bardzo wrażliwego twórcę, który nie boi się przetapiać myśli w autorski obraz.
Konkurs ma bardzo wysoki poziom, w szranki stają studenci i nagradzani reżyserzy. To zestawienie wypada na korzyść dla ... talentu, który w krótkiej formie przejawia się nie tyle warsztatowej sprawności co w przebłysku przyszłej postawy artystycznej.
"Szwedzka robota"
Choć filmy debiutantów z programu „30 minut“ zrealizowane w profesjonalnych warunkach, i z najlepszymi aktorami, stanowią mocną konkurencję dla etiud studenckich, to jest wśród tych ostatnich kilka perełek, chociażby moja ulubiona „Szwedzka robota“ Pawła Ziemilskiego. Historię kradzieży słynnego hasła z bramy Oświęcimia reżyser podaje z dobrym wyczuciem krótkiej formy (jego film ma 18 minut oraz początek, środek i koniec). Akt, który wstrząsnął całym światem, ogłoszony w mediach jako wyraz antysemityzmu, jest dziełem maluczkich. Jeden z przestępców – olbrzym o zagadkowej inteligencji – nagle zaczyna odróżniać dobro od zła. W nagrodę doświadcza łaski, zostaje przyjęty w poczet sprawiedliwych. Portret bohatera zbudowany jest jak w nowym kinie skandynawskim - z dozą ironii, niepozbawiony ciepła. Ziemilski to przykład reżysera, który opowiada o rzeczywistości z dystansem, balansując między osobistą refleksją i uniwersalnym wymiarem w opowiadanej historii.
"Chomik"
Osobno ocenia filmy publiczność. Jeden z najdłuższych aplauzów w Klubie Filmowym gdzie odbywa się Konkurs Młodego Kina otrzymał film Bartłomieja Ignaciuka "Chomik". Podczas projekcji publiczność falowała śmiechem, to znów zamierała w momentach grozy. Bo film jest tak samo smutny jak i śmieszny. W nocy z okna kamienicy spada chomik-spadochroniarz o imieniu Przemek, wywołując lawinę drobnych katastrof. Do akcji wkracza Policjant-frustrat (Marcin Perchuć) i Weterynarz-abnegat (Paweł Wilczak). Społeczeństwo w miniaturze nie ma wspólnej skali wartości, a karę ponosi niewinny. Historia opowiedziana jest stylowo – nasuwają mi się różne skojarzenia: jest bajkowo-groteskowo jak w filmach Jeuneta i Caro, jest duszno i z policyjną pałą jak u Smarzowskiego, który zresztą jest opiekunem artystycznym projektu. Ale Ignaciuk radzi sobie po swojemu, a w podejściu do kadru filmowego przypomina zdolnego rysownika komiksów. Od strony muzycznej także toczy się gra: piosenka Gawędy „Hej, hej, hej, dobry dzień“ na zakończenie filmu dostaję nowe, ironiczne znaczenie.
"Łaska"
Frapująca jest inna trzydziestka - "Łaska" Elizy Subotowicz, której wcześniejszy film, "Ben" nagrodziła Amerykańska Gildia Reżyserów. Młoda kobieta, niegdyś wyklęta przez rodzinę (Maria Czykwin) przybywa do małego miasta. Ma plan - chce zostawić swoją dziewięcioletnią córkę pod opieką dawno nie widzianej osoby - księdza w miejscowej parafii. Duchowny (Łukasz Simlat) pyta bohaterkę: "Czego ode mnie chcesz? Pieniędzy? Nie mam nic dla Ciebie", ona odpowiada pytaniem " Może odrobinę miłosierdzia?". Kobieta odważnie stawia czoła życiu, ksiądz ma swój bezpieczny azyl - konflikt dwóch postaw życiowych wyrażony jest bez oddania racji żadnej z nich, a schemat fabularny przełamany jest tajemnicą - sugestia ojcostwa nigdy nie wychodzi ponad domysły. Tytułowa „łaska“ też może być rozumiana dwuznacznie – jako ochrześcijańska wartość albo wymuszona przysługa. Film zrealizowały kobiety – prawą ręką reżyserki autorka zdjęć Monika Lenczewska, na codzień pracująca w Stanach Zjednoczonych.
"Jezioro"
Najmocniejszym kandydatem do nagrody głównej jest dla mnie dojrzałe i świadome artystycznie „Jezioro“ Jacka Piotra Bławuta. Młody reżyser stworzył urzekający film o tajemnicy, której pozwala spokojnie wybrzmiewać, doświadcza widza pięknem, które ją otacza i pozostawia nieodkrytą. Spodobała mi się konsekwentna rezygnacja z dialogów między głównymi bohaterami na rzecz znaczącej ciszy. Stare małżeństwo porozumiewa się bez słów, dopiero pojawienie się córki (Magdalena Cielecka) przynosi nerwowe, urwane pytania. Po zniknięciu żony mężczyzna (Witold Dębicki) pogrąża się w żalu ale stawia też sobie coraz to nowe wyzwania by poznać prawdę. Kluczem do relacji filmowych bohaterów jest ukraińskie przysłowie „Cudza dusza – ciemny las“. Niezwykły nastrój filmu, na który pracują zdjęcia Adama Palenty i muzyka Jacaszka, odsyła do „Pikniku pod wiszącą skałą“ Petera Weira – inspirującej Bławuta opowieści o nadnaturalnym zjawisku. Widać w filmie bardzo wrażliwego twórcę, który nie boi się przetapiać myśli w autorski obraz.
Konkurs ma bardzo wysoki poziom, w szranki stają studenci i nagradzani reżyserzy. To zestawienie wypada na korzyść dla ... talentu, który w krótkiej formie przejawia się nie tyle warsztatowej sprawności co w przebłysku przyszłej postawy artystycznej.
EJ
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 10.07.2012
[wideo] Reżyser "Obławy": lubię, kiedy kino dotyka sytuacji ekstremalnych
[wideo]"Obława": Maciej Stuhr woli grać słabych bohaterów
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024