PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
KOMENTARZ
  12.05.2012
Gdzie bije serce polskiego, wciąż mocno koślawego kapitalizmu? Wystarczy wyjść w sobotnie, dajmy na to, przedpołudnie do miasta A, B albo Z. Gdzie? Wszystko jasne – do galerii handlowej.

Ostatnio byłem w takiej w Wałbrzychu. Otoczenie nie jest bynajmniej scenerią ze snu. Galeria stanowi namiastkę luksusu, można go sobie obejrzeć. Przez wystawową szybę. Dobrze, że kino reaguje szybko na społeczne problemy i próbuje je nazywać. Symptomatyczne, że z pokazywanych w Gdyni filmów wynika, że zło polskiego kapitalizmu rodzi się między półkami supermarketów. W „Dniu kobiet” Marii Sadowskiej mamy sklep Motylek – sieciowy, ponoć najtańszy. Skojarzenia z inną prawdziwą siecią jak najbardziej uprawnione. Bohaterka awansuje z kasjerki na szefową Motylka. Z początku jest wciąż jedną z personelu, ale zmuszona do posłuszeństwa, chcąc ratować siebie, posuwa się do coraz większych bezeceństw. Na koniec jednak jak samotny jeździec albo jak Erin Brockovich wystąpi sama przeciw bezdusznej korporacji. Sadowska nie ukrywa, że tworzy interwencyjny plakat, a jednak jej film działa. Dzięki niej polskie kino ukazuje patologię opisywaną do tej pory jedynie w prasowych reportażach. Motylek zaś staje się miejscem symbolicznym. W zakładzie, gdzie normą jest brak norm, łatwo pokazać zarówno łamanie człowieczeństwa bohaterski, jak i jej walkę o odkupienie win i przywrócenie godności.


Kadr z filmu "Dzień Kobiet", fot. Jacek Drygała


W „Supermarkiecie” Macieja Żaka ów gigantyczny sklep jest miejscem jak z koszmaru. Za kolorowymi półkami można szukać kozłów ofiarnych, którzy w stresie dnia zwyczajnie zapomną zapłacić za batonika – kradzież na złotówkę. Potem wkraczamy na zaplecze supermarketu, przypominające terytorium, gdzie niepodzielnie rządzi przemoc. Ucieleśniają ją ochroniarze – raz mniej, raz bardziej ludzcy. Żak pokazuje, biorąc pod lupę supermarket, polską rzeczywistość od nieznanej powszechnie, zdecydowanie gorszej strony. Jego film, w odróżnieniu do dzieła Sadowskiej, nie bazował na prawdziwych wydarzeniach, jest czystą fikcją. A jednak może otworzyć widzom oczy, choć trudno liczyć, że rzadziej będą odwiedzać handlowe galerie.
Supermarket stał się odbiciem obecnej Polski. Wciąż jest błyskotką i trucizną w jednym. Tak jak dla Magika i jego menedżera z "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida. Wszyscy zostaliśmy zainfekowani.



Jacek Wakar
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  12.05.2012
Zobacz również
Młode Kino: Ryzyko nagrodzone
Z „Magicznego drzewa” nie wyrósł las


Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll