Rozdanie Nagród PISF to nie jest gala typu glamour. Nagród tych nie otrzymują gwiazdy, ale ci, którzy pracują na to, by twórcy z ich dziełami trafiali do odbiorów i by ich dokonania były odpowiednio nagłośnione.
Z perspektywy Warszawy nie widać, jak wielkie znaczenie mają te nagrody – dla animatorów kultury, dziennikarzy, publicystów, organizatorów imprez kulturalnych. Warszawski Festiwal Filmowy - z nagrodą PISF czy bez - pozostanie jednym z najważniejszych światowych festiwali europejskich. Gdy tymczasem nominacja dla jednoosobowo właściwie organizowanych „Prowincjonaliów” oznacza ważną kartę przetargową w rozmowie z władzami samorządowymi i lokalnymi sponsorami.
Wręczenie nominacji do Nagród PISF, 9 maja 2012, fot. Marcin Kułakowski / PISF
W tym roku jako członkowie Kapituły Nagród PISF mieliśmy sytuację komfortową. Mogliśmy postawić na przedsięwzięcia o mniejszym rozmachu, skromniejsze, takie, które naszego wsparcia po prostu potrzebują. Myślę tu przede wszystkim o nagrodzie dla kina ARS w Krakowie, która stanowi część akcji w obronie zagrożonego kina. 2 dni przed galą Nagród PISF szef kina Andrzej Kucharczyk ogłosił, że kino zostaje, okrojone, pozbawione największej sali, ale jednak.
Staraliśmy się nominować i nagradzać przedsięwzięcia ważne, które wypełniają luki, które są nieoczywiste, trudniejsze w realizacji. Stąd też nagroda dla Polski Światłoczułej, niezwykłej inicjatywy dystrybucyjnej, dzięki której dobre polskie filmy docierają tam, gdzie nie ma kin. Nie zasięg i rozmach się liczy, ale pomysł i energia, jakie wkładają w to Dorota Kędzierzawska i Artur Reinhart. Także świetna książka Jerzego Armaty „Z Armatą na Wilka. Animowany blues Mariusza Wilczyńskiego” – książka wydana w niewielkim nakładzie, przy okazji festiwalu Nowe Horyzonty, poświęcona jednemu z najsłynniejszych polskich reżyserów animacji. I gdzieś tutaj też sytuuje się nagroda dla Nowych Horyzontów (skądinąd wydawcy książki Armaty) za dystrybucję trójwymiarowej „Piny” Wima Wendersa, którą obejrzało kilkadziesiąt tysięcy widzów oraz dla Jerzego Moszkowicza za jego Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza „Ale Kino!” – od wielu lat konsekwentnie promujący kino dla dzieci i upominający się o polską obecność w tej dziedzinie twórczości. Podobna intencja przyświecała uhonorowaniu firmy Kino Świat, której udało się przyciągnąć kilkaset tysięcy widzów na "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" .
Siła tych skromnych nagród jest ogromna. Radość i duma, gdy się trzyma w ręce statuetkę - ogromna. I choć z każdym werdyktem można dyskutować, nie sposób nie docenić pomysłu Instytutu i konsekwencji w budowaniu prestiżu Nagród.