Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Choć adaptacje baśni czy też produkcje w jawny i oczywisty sposób wykorzystujące baśniowe motywy zawsze są w modzie, ostatnimi czasy przeżywają prawdziwe apogeum popularności. Ugładzone i wierne adaptacje idą jednak w odstawkę, zaczęła się prawdziwa zabawa konwencjami.
Już od kilku lat ważnym staje się zaskoczenie widza, przekonanie go, że znana wersja baśniowej historii wcale nie jest tą prawdziwą. W nadchodzącym roku filmowcy kuszą więc nowym „Jasiem i łodygą fasoli” („Jack pogromca olbrzymów”), opowieścią o dręczonym traumą z dzieciństwa rodzeństwie – „Jaś i Małgosia: Łowcy czarownic” i dwiema nowymi wersjami baśni o królewnie Śnieżce – „Mirror Mirror” i „Królewna Śnieżka i Łowca”.
"Mirror, mirror", fot. Jan Thijs. © 2011 Relativity Media, LLC
Z pewnym odwróceniem konwencji baśniowej widz mógł się spotkać chociażby w „Ostatnim smoku” z 1996 roku, produkcji fantasy, w której tytułowy bohater przemawiał głosem Seana Connery’ego. Tutaj mężny rycerz nie zabija potwornego rywala, ale wchodzi z nim w spółkę, zarabiając na życie oszukiwaniem wieśniaków. Szybko jednak obaj zostaną zmuszeni do szlachetności (drzemiącej stale w ich sercach) i stawią czoła złemu księciu, by baśniowa opowieść mogła toczyć się znanym torem. Mimo że twórcy nieco uwspółcześnionej adaptacji baśni o Kopciuszku, „Długo i szczęśliwie”, trzon fabularny również oparli na popularnej historii, to jednak ich bohaterce daleko do posłusznego i pokornego dziewczątka. Danielle (w tej roli Drew Barrymore) nie czeka cierpliwie na to, co ześle jej los, ale sama bierze sprawy w swoje ręce, nawiąże też znajomość z... Leonardem da Vinci. Próbę zerwania z familijną cukierkowatością, której „Długo i szczęśliwie” nie było pozbawione, podjęto w „Śnieżce dla dorosłych”, adaptując baśń w odmienny, tym razem mroczny i dojrzalszy sposób. Większy nacisk postawiono na początkowe relacje macochy (Sigourney Weaver) i pasierbicy, tym samym dotychczasowa „zła królowa” postawiona zostaje w nieco lepszym świetle, a nawet, popadając w szaleństwo, budzi współczucie. Atmosfera tajemniczej grozy miała otaczać także trawestację baśni o Czerwonym Kapturku, „Dziewczynę w czerwonej pelerynie” Catherine Hardwicke, reżyserki odpowiedzialnej za „Zmierzch”. Z samej baśni jednak zostało tu niewiele więcej niż kolor pelerynki – wilka zamieniono w wilkołaka, a z opowieści o dojrzewaniu (z morałem!) zrobiono ckliwą opowiastkę o miłosnym trójkącie. Zaś odpowiedź na przewijające się co jakiś czas pytanie: „Kto jest wilkiem?”, wziąwszy pod uwagę teorię Bruna Bettelheima, raczej nikogo nie zaskoczy.
"Dziewczyna w czerwonej pelerynie" , fot. Warner Bros
O wiele bardziej klimatyczne wydają się „Czerwone pantofelki”, koreański horror czerpiący inspirację z baśni Andersena opowiadającej o Karusi, która – ukarana za niegodziwe zachowanie – nie mogła przestać tańczyć, więc poprosiła kata, by odciął jej nogi (odcięte stopy obute w trzewiczki tanecznym krokiem pobiegły dalej). Da się nawet odnaleźć film, w którym postać syreny wreszcie nie przypomina tej z disney’owskiej animacji, a pozostaje znanym z dawnych podań krwiożerczym potworem, pragnącym ludzkiej krwi („Syrena” z 2001 roku).
Prawdziwą zabawę baśniowymi motywami i wątkami zafundowali swoim widzom twórcy czterech części „Shreka”. Tutaj w wyprawę po księżniczkę zaangażuje się ogr, strzegący zamku smok okaże się smoczycą gotową obdarzyć swym uczuciem osła, a dobra wróżka (będąca matką niegodziwego Księcia z Bajki) zaprezentuje się ze swej mało przyjaznej strony. Wszystko to przeplata się z parodystycznymi przeróbkami scen z różnych filmów, a zwłaszcza produkcji Disneya, baśniowe postacie pokazują swe inne, mocno wyolbrzymione oblicza, a znane historie stają się coraz bardziej zagmatwane. Okazuje się, że to doskonały przepis na sukces, więc można się spodziewać, że tym tropem zapewne podąży też opowieść o Kocie w butach, który wreszcie doczekał się swojej osobnej historii.
"Kot w butach", fot. UIP
Już od kilku lat ważnym staje się zaskoczenie widza, przekonanie go, że znana wersja baśniowej historii wcale nie jest tą prawdziwą. W nadchodzącym roku filmowcy kuszą więc nowym „Jasiem i łodygą fasoli” („Jack pogromca olbrzymów”), opowieścią o dręczonym traumą z dzieciństwa rodzeństwie – „Jaś i Małgosia: Łowcy czarownic” i dwiema nowymi wersjami baśni o królewnie Śnieżce – „Mirror Mirror” i „Królewna Śnieżka i Łowca”.
"Mirror, mirror", fot. Jan Thijs. © 2011 Relativity Media, LLC
Z pewnym odwróceniem konwencji baśniowej widz mógł się spotkać chociażby w „Ostatnim smoku” z 1996 roku, produkcji fantasy, w której tytułowy bohater przemawiał głosem Seana Connery’ego. Tutaj mężny rycerz nie zabija potwornego rywala, ale wchodzi z nim w spółkę, zarabiając na życie oszukiwaniem wieśniaków. Szybko jednak obaj zostaną zmuszeni do szlachetności (drzemiącej stale w ich sercach) i stawią czoła złemu księciu, by baśniowa opowieść mogła toczyć się znanym torem. Mimo że twórcy nieco uwspółcześnionej adaptacji baśni o Kopciuszku, „Długo i szczęśliwie”, trzon fabularny również oparli na popularnej historii, to jednak ich bohaterce daleko do posłusznego i pokornego dziewczątka. Danielle (w tej roli Drew Barrymore) nie czeka cierpliwie na to, co ześle jej los, ale sama bierze sprawy w swoje ręce, nawiąże też znajomość z... Leonardem da Vinci. Próbę zerwania z familijną cukierkowatością, której „Długo i szczęśliwie” nie było pozbawione, podjęto w „Śnieżce dla dorosłych”, adaptując baśń w odmienny, tym razem mroczny i dojrzalszy sposób. Większy nacisk postawiono na początkowe relacje macochy (Sigourney Weaver) i pasierbicy, tym samym dotychczasowa „zła królowa” postawiona zostaje w nieco lepszym świetle, a nawet, popadając w szaleństwo, budzi współczucie. Atmosfera tajemniczej grozy miała otaczać także trawestację baśni o Czerwonym Kapturku, „Dziewczynę w czerwonej pelerynie” Catherine Hardwicke, reżyserki odpowiedzialnej za „Zmierzch”. Z samej baśni jednak zostało tu niewiele więcej niż kolor pelerynki – wilka zamieniono w wilkołaka, a z opowieści o dojrzewaniu (z morałem!) zrobiono ckliwą opowiastkę o miłosnym trójkącie. Zaś odpowiedź na przewijające się co jakiś czas pytanie: „Kto jest wilkiem?”, wziąwszy pod uwagę teorię Bruna Bettelheima, raczej nikogo nie zaskoczy.
"Dziewczyna w czerwonej pelerynie" , fot. Warner Bros
O wiele bardziej klimatyczne wydają się „Czerwone pantofelki”, koreański horror czerpiący inspirację z baśni Andersena opowiadającej o Karusi, która – ukarana za niegodziwe zachowanie – nie mogła przestać tańczyć, więc poprosiła kata, by odciął jej nogi (odcięte stopy obute w trzewiczki tanecznym krokiem pobiegły dalej). Da się nawet odnaleźć film, w którym postać syreny wreszcie nie przypomina tej z disney’owskiej animacji, a pozostaje znanym z dawnych podań krwiożerczym potworem, pragnącym ludzkiej krwi („Syrena” z 2001 roku).
Prawdziwą zabawę baśniowymi motywami i wątkami zafundowali swoim widzom twórcy czterech części „Shreka”. Tutaj w wyprawę po księżniczkę zaangażuje się ogr, strzegący zamku smok okaże się smoczycą gotową obdarzyć swym uczuciem osła, a dobra wróżka (będąca matką niegodziwego Księcia z Bajki) zaprezentuje się ze swej mało przyjaznej strony. Wszystko to przeplata się z parodystycznymi przeróbkami scen z różnych filmów, a zwłaszcza produkcji Disneya, baśniowe postacie pokazują swe inne, mocno wyolbrzymione oblicza, a znane historie stają się coraz bardziej zagmatwane. Okazuje się, że to doskonały przepis na sukces, więc można się spodziewać, że tym tropem zapewne podąży też opowieść o Kocie w butach, który wreszcie doczekał się swojej osobnej historii.
"Kot w butach", fot. UIP
Sonia Miniewicz
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 23.04.2012
Tilda Swinton – ikona stylu i kobiecości XXI wieku
Rok 2011 – podsumowanie wydarzeń filmowych
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024