PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
O FILMIE NA ŚWIECIE
  31.12.2011
W świadomości sporej części wielbicieli prozy Arthura Conana Doyle’a najdoskonalszym i często jedynym prawdziwym Sherlockiem Holmesem na zawsze pozostanie Jeremy Brett. Mimo że aktor nie wcielił się w genialnego detektywa jako pierwszy, chyba najmocniej wrył się w pamięć widzów.

Brett przyjął rolę z mocnym postanowieniem – chciał być najlepszym Sherlockiem Holmesem, jakiego widział świat. Co więcej, nie było to tylko czcze gadanie, aktor pilnie zajął się studiowaniem życiorysu Doyle’a i jego prozy, pragnął, by ekranizacje były wierne literackiemu pierwowzorowi. Uważał, że między nim a Holmesem istnieje wiele podobieństw i nadał granej przez siebie postaci wyraźny, indywidualny rys. Jego występy w kilkudziesięciu odcinkach serialu telewizyjnego "Przygody Sherlocka Holmesa" i paru filmach fabularnych w latach 1984-1994 przyniosły mu uznanie, a wykreowany przez niego Holmes na długo stał się kanonicznym wyobrażeniem pogromcy przestępców z Baker Street.


Jeremy Brett w telewizyjnym serialu "Przygody Sherlocka Holmesa", fot. Akpa

Dla porządku przypomnijmy, że historia adaptacji Conan-Doyle'a jest długa. Już w 1939 roku Basil Rathbone zawojował publiczność w „Psie Baskerville'ów”, a potem kolejnymi kilkunastoma sequelami

Skoro powstały produkcje opowiadające o przygodach nastoletniego Indiany Jonesa czy  Herculesa, nie trzeba było długo czekać na film, w którym twórcy pokusili się o zgłębienie losów młodego detektywa (co ciekawe, za produkcję odpowiedzialny był między innymi Steven Spielberg, a za scenariusz Chris Columbus). „Młody Sherlock Holmes” z 1985 roku z kanonem niewiele ma wspólnego – Holmes i Watson jako nastoletni chłopcy spotykają się w londyńskiej szkole średniej – ale krytyka przyjęła film dość łaskawie. To jednak nic w porównaniu z próbami zaadaptowania historii Holmesa na potrzeby jeszcze młodszych widzów. Twórcy serialu „Przygody Shirley Holmes” zagalopowali się nieco, a ich bohater tym razem nosi spódnicę – schedę po sławnym detektywie przejmuje jego krewna, rezolutna dziewczynka, ścierająca się często ze swym super-wrogiem Molly Hardy (żeńskim odpowiednikiem profesora Moriarty'ego).


Rober Downey Junior w filmie "Sherlock Holmes. Gra cieni", fot. Warner Bros

By nie powielać istniejących już licznych adaptacji, filmowcy musieli wykazać się coraz większą pomysłowością. Prawdziwą perełką jest produkcja „Po kłębku do nitki” z 1988 roku, w której wykorzystano prosty i ograny, a jednocześnie wciąż interesujący pomysł odwrócenia schematów. Doktor Watson (Ben Kingsley), w rzeczywistości genialny detektyw i twórca książek o Sherlocku Holmesie (w których opisuje rozwiązane przez siebie sprawy), wynajmuje aktora-pijaczynę (Michael Caine), by – ku uciesze czytelników – odgrywał rolę nieistniejącego detektywa. Jest zabawnie, ale i z klasą, a proza Doyle’a staje się doskonałym punktem wyjścia dla ironicznej komedii.

Przenoszenie Sherlocka w czasie i osadzanie jego przygód w rozmaitych latach to w zasadzie nic nowego. Detektyw mierzył się z przestępcami w latach czterdziestych, osiemdziesiątych czy – odmrożony po latach snu – w XXII wieku (animacja „Sherlock Holmes in 22nd Century”). Ostatnio na dłużej przystanął we współczesnym Londynie w „Sherlocku”, serialu BBC, gdzie – pod postacią doskonałego Benedicta Cumberbatcha – przy pomocy dobrodziejstw technologicznych rozwiązuje sprawy prosto z kart prozy Doyle’a.


"Sherlock", serial BBC, fot. BBC

Jednak obecnie wielu gotowych jest uznać, że Sherlock Holmes ma twarz Roberta Downey’a Juniora i wcale nie jest dystyngowanym, sztywnym angielskim dżentelmenem, który, co prawda, nie stroni od narkotyków, potrafi się boksować i grywa z przejęciem na skrzypcach, ale jednocześnie wydaje się nieco staroświecki. Nowy Holmes skacze, kopie, wychodzi bez szwanku z płonących budynków i nie unika nieustannych bijatyk. Takie nowe, świeże podejście wydaje się w tym przypadku interesujące, ma być dostosowane do szerszej, niekoniecznie zorientowanej w historii detektywa publiczności, ale równocześnie jest puszczeniem oka w stronę zatwardziałych wyznawców Doyle’a. A tymczasem już od stycznia w polskich kinach zagości kontynuacja – „Sherlock Holmes: Gra cieni” Guya Ritchiego


"Sherlock Holmes. Gra cieni", fot. Warner Bros
Sonia Miniewicz
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  31.12.2011
Zobacz również
Rok 2011 – podsumowanie wydarzeń filmowych
Sherlock Holmes. Nowe kino wielkiej przygody
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll