Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Sancho Pansa odchodzi do lamusa. Współczesne kino pozostawia coraz mniej miejsca dla zadomowionego w kulturze wzorca lojalnego służącego, który doskonale zna swoje miejsce w szeregu. Skomplikowany, napędzany sprzecznymi emocjami charakter relacji między panem a sługą doczekał się różnych ujęć ze strony kolejnych mistrzów kina.
Według wielu z nich na pograniczu dwóch światów pozory służbowego dystansu maskują najczęściej mieszankę pogardy i fascynacji. Echa tych obserwacji można odnaleźć w dorobku twórców tak różnych jak Joseph Losey, Luis Bunuel czy Roman Polański. Za sprawą świetnie ocenianych „Służących” swój głos w sprawie zabrał ostatnio także Amerykanin Tate Taylor.
"Służące", reż. Tate Taylor, materiały dystrybutora
Filmy, które czynią głównymi bohaterami postacie wywodzące się z służby często przemycają na sztandarach postulaty równości społecznej i konieczności złagodzenia podziału klasowego. W takich przypadkach sympatyczni lokaje, szoferzy czy guwernantki stykają się początkowo z niezasłużoną niechęcią przełożonych. Ze względu na cnotę pracowitości i nabytą przez lata mądrość życiową stopniowo zwiększają swoją pozycję, a z czasem nawet łączą się z pracodawcami więzią przyjaźni. Za klasyczny przykład filmu z sukcesem wykorzystującego powyższy wzorzec może służyć „Wożąc panią Daisy” Bruce'a Berseforda. Delikatnie przetwarzany schemat wciąż zachowuje swoją świeżość i daje się zastosować w zupełnie odmiennych realiach. Całkiem aktualny dowód w tej sprawie przynoszą francuskie „Kobiety z 6. piętra”. W filmie Philippe'a Le Guaya gromada hiszpańskich służących wprowadza ożywczy zamęt w życie zblazowanego burżuja brawurowo odegranego przez Fabrice'a Luchiniego.
Pogodne komediodramaty o szansie porozumienia między służbą a przełożonymi wprowadzają do kina głównego nurtu odrobinę społecznej wrażliwości. Znacznie bardziej bezkompromisowe wizje można jednak dostrzec w filmach wskazujących na niemożliwe do przezwyciężenia antagonizmy. Groteskowy obraz wzajemnych zależności między panem a sługą stał się tematem etiudy Romana Polańskiego pod tytułem „Gruby i chudy”. Relacja, w której najgorsze instynkty stopniowo wyzierają spod osłony konwenansów, naznaczyła później twórczość reżysera od „Noża w wodzie” aż po najnowszą „Rzeź”. Z właściwym sobie sarkazmem postacie służących zatracających się w dążeniu do awansu społecznego ukazali Luis Bunuel w „Dzienniku panny służącej” i Robert Altman w „Gosford Park”. Jedna z najbardziej wstrząsających wizji relacji między służbą a burżuazją wyszła spod ręki Claude'a Chabrola w znakomitej „Ceremonii”. Francuski reżyser opowiedział historię nieśmiałej dziewczyny, której lęki i frustracje kumulują się w żądzy krwawego odwetu na rodzinie pracodawców.
"Służące", materiały dystrybutora
Nie wszyscy twórcy portretujący na ekranie postacie służących mają w sobie Chabrolowskie zamiłowanie do prowokacji. Niektórzy z nich wybierają strategię nienachalnej sympatii do postaci, w których potrafią dostrzec kogoś więcej niż zakładników swoich zawodowych ról. Bolesny proces uzyskiwania samoświadomości przez traktowaną przedmiotowo tytułową bohaterkę staje się głównym tematem chilijskiej „La Nany”. W bardzo podobne tony uderza wchodzący właśnie na nasze ekrany film Tate'a Taylora. Sukces „Służących” dowodzi, że kino reprezentujące interesy niższych warstw społecznych ma się coraz lepiej. Czy w lutym przyszłego roku bohaterkom w charakterystycznych uniformach uda się triumfalnie wkroczyć na oscarową galę?
Według wielu z nich na pograniczu dwóch światów pozory służbowego dystansu maskują najczęściej mieszankę pogardy i fascynacji. Echa tych obserwacji można odnaleźć w dorobku twórców tak różnych jak Joseph Losey, Luis Bunuel czy Roman Polański. Za sprawą świetnie ocenianych „Służących” swój głos w sprawie zabrał ostatnio także Amerykanin Tate Taylor.
"Służące", reż. Tate Taylor, materiały dystrybutora
Filmy, które czynią głównymi bohaterami postacie wywodzące się z służby często przemycają na sztandarach postulaty równości społecznej i konieczności złagodzenia podziału klasowego. W takich przypadkach sympatyczni lokaje, szoferzy czy guwernantki stykają się początkowo z niezasłużoną niechęcią przełożonych. Ze względu na cnotę pracowitości i nabytą przez lata mądrość życiową stopniowo zwiększają swoją pozycję, a z czasem nawet łączą się z pracodawcami więzią przyjaźni. Za klasyczny przykład filmu z sukcesem wykorzystującego powyższy wzorzec może służyć „Wożąc panią Daisy” Bruce'a Berseforda. Delikatnie przetwarzany schemat wciąż zachowuje swoją świeżość i daje się zastosować w zupełnie odmiennych realiach. Całkiem aktualny dowód w tej sprawie przynoszą francuskie „Kobiety z 6. piętra”. W filmie Philippe'a Le Guaya gromada hiszpańskich służących wprowadza ożywczy zamęt w życie zblazowanego burżuja brawurowo odegranego przez Fabrice'a Luchiniego.
Pogodne komediodramaty o szansie porozumienia między służbą a przełożonymi wprowadzają do kina głównego nurtu odrobinę społecznej wrażliwości. Znacznie bardziej bezkompromisowe wizje można jednak dostrzec w filmach wskazujących na niemożliwe do przezwyciężenia antagonizmy. Groteskowy obraz wzajemnych zależności między panem a sługą stał się tematem etiudy Romana Polańskiego pod tytułem „Gruby i chudy”. Relacja, w której najgorsze instynkty stopniowo wyzierają spod osłony konwenansów, naznaczyła później twórczość reżysera od „Noża w wodzie” aż po najnowszą „Rzeź”. Z właściwym sobie sarkazmem postacie służących zatracających się w dążeniu do awansu społecznego ukazali Luis Bunuel w „Dzienniku panny służącej” i Robert Altman w „Gosford Park”. Jedna z najbardziej wstrząsających wizji relacji między służbą a burżuazją wyszła spod ręki Claude'a Chabrola w znakomitej „Ceremonii”. Francuski reżyser opowiedział historię nieśmiałej dziewczyny, której lęki i frustracje kumulują się w żądzy krwawego odwetu na rodzinie pracodawców.
"Służące", materiały dystrybutora
Nie wszyscy twórcy portretujący na ekranie postacie służących mają w sobie Chabrolowskie zamiłowanie do prowokacji. Niektórzy z nich wybierają strategię nienachalnej sympatii do postaci, w których potrafią dostrzec kogoś więcej niż zakładników swoich zawodowych ról. Bolesny proces uzyskiwania samoświadomości przez traktowaną przedmiotowo tytułową bohaterkę staje się głównym tematem chilijskiej „La Nany”. W bardzo podobne tony uderza wchodzący właśnie na nasze ekrany film Tate'a Taylora. Sukces „Służących” dowodzi, że kino reprezentujące interesy niższych warstw społecznych ma się coraz lepiej. Czy w lutym przyszłego roku bohaterkom w charakterystycznych uniformach uda się triumfalnie wkroczyć na oscarową galę?
Piotr Czerkawski
informacja własna
Ostatnia aktualizacja: 6.11.2011
Gwiazda tygodnia - Keira Knightley
Nieposkromiona muza Antonioniego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024