Narzekać na wszystko dokoła czy łapać każdą chwilę? Film "Brzezina" Andrzeja Wajdy ukazuje obie te opcje: jak cieszyć się życiem na granicy śmierci i jak marnować najlepsze lata, mając wszystko.
Stanisław, młody hulaka, przyjeżdża do brata Bolesława. Po co? Zamierza umrzeć, jest w ostatniej fazie gruźlicy, lekarze już mu nie pomogą. Blady, cierpiący i wychudzony, chłopak ma jednak uśmiechniętą twarz i nie poddaje się rozpaczy. Oczywiście, bardzo chciałby żyć, ale skoro ma być inaczej... Kupuje fortepian, tańczy, gra, odsłania okna w pokoju, podrywa lokalną dziewczynę ze wsi - Malinę. Zaprzyjaźnia się też z córeczką swego brata. Dziewczynka od razu zaczyna lubić wujka, bo mamy tu paradoks: oto umierający człowiek wnosi życie i radość do rodzinnego domu, gdzie ma spędzić ostatnie dni.
"Brzezina", reż. A. Wajda, fot. Filmoteka Szkolna
Bolesław patrzy na to krzywo: jest dumnym ponurakiem pogrążonym w przesadnej żałobie po śmierci swojej żony. Za jej życia zdradzał ją, jednocześnie zamęczając zazdrością. Ma za złe bratu jego wesołość i tylko wizja rychłej śmierci Stanisława powstrzymuje go przed wykopaniem chłopaka z domu. Dwaj bracia są kompletnie od siebie różni. Stanisławowi niewiele pozostało, a jednak łapie wszystkie uroki życia, uszczęśliwiając ludzi wokół siebie. Natomiast Bolesław - zdrowy bysio w pełni sił, mógłby robić co chce - ale uparł się zadręczyć siebie i innych.
Dopiero śmierć Stanisława odmienia Bolesława i przywraca go do świata żywych: zrzuca żałobę, podrywa Malinę, zabiera córkę z ponurej wsi i rusza w świat. Ta przemiana odzwierciedla sytuację, w której w gruncie rzeczy stoi każdy człowiek. Można zadręczać się nieszczęściami, trudnościami - lub cieszyć tymi możliwościami, które jednak posiadamy. I tak dajmy na to - w szkole czy na studiach: można jęczeć że uczelnia beznadziejna, koledzy głupi, a potem nie ma pracy... albo czerpać przyjemność z odkrywania swoich pasji, z poznawania ludzi. To wyłącznie nasz wybór i w gruncie rzeczy nie zależy on od tego, jakie obiektywnie mamy możliwości. To dlatego władca podwórka Bolesław żyje w duchowej nędzy, a Stanisław, nieposiadający niczego, nawet zdrowia i władzy nad swym ciałem, żyje jak król świata. Pozazdrościć!
Poza tym, niezwykle piękny to film, pełen malarskich symboli. Polecam.
Ten film znajdziesz w swojej bibliotece szkolnej.