Jak wyglądałby don Vito Corleone, gdyby żył w Związku Radzieckim? Karykaturalna wizja mafii odmalowana w filmie Juliusza Machulskiego pomaga zrozumieć, czym była epokowa zmiana ustroju naszego dawnego Wielkiego Brata. Do tego Jerzy Stuhr jako super-zabójca. Perełka.
Chicago, rok 1925, mafia planuje zemstę. Nierzetelny bandzior Niczyporuk wykiwał "rodzinę" i uciekł do swego rodzinnego kraju, do Odessy. Chicago i Odessę w owym czasie łączy co najmniej jedno: zakaz sprzedaży i picia alkoholu. Oficjalny, oczywiście - bo w cieniu tego zakazu prosperuje świetnie nielegalny obrót wódeczką. Mafijni bossowie w Chicago decydują, że należy upodlić i zabić zdrajcę - egzekucji może dokonać tylko jeden spec, najlepszy z likwidatorów: Johnny Pollack. Czyli Jerzy Sthur. Czyli przez 108 minut filmu umieramy ze śmiechu.
"Deja vu", reż. Juliusz Machulski, fot. Filmoteka Szkolna
Pollack zabiera się do roboty na poważnie: przypływa do ZSRR jako profesor entomologii, ma zamiar doręczyć zdrajcy rybę, a potem go zastrzelić ze składanej broni, przemyconej jako rączka walizki. W walizce są też kule ukryte w czekoladkach i zapasowy rewolwer schowany w książce. Profesjonalny ekwipunek i sława najlepszego wśród najlepszych to jednak za mało wobec rzeczywistości Kraju Rad.
W porcie okazuje się, że Pollock jest pierwszym pasażerem statku, dlatego wita go specjalna delegacja pod komendą Agłaji Głuszko. Ta krzykliwa, uszminkowana i bezkompromisowa twarz ZSRR wręcza Pollockowi gipsowe odlewy statku oraz kwiaty, porywa go do najlepszego hotelu w mieście i ma zamiar zaplanować mu najbliższe dni co do minuty wśród pionierów i komsomołców. I to jest początek końca.
Rączka walilzy Pollocka wygina się podczas transportu, a lokalny kowal przekuwa ją na sierp i młot. W luksusowym apartamencie Pollockowi domeldowują dodatkowych lokatorów. Mistrz likwidacji traci broń i przytomność umysłu, lecz usiłuje mimo wszystko dokonać egzekucji. Odnajduje siedzibę mafii Niczyporuka, który planuje zaopatrywać chicagowskie bary w chleb, wypiekany z butelkami samogonu w środku. Okazuje się jednak, że radziecka milicja jest bardziej przebiegła niż wszyscy mafiozi świata i ostatecznie Niczyporuk ląduje w więzieniu, a Pollock w szpitalu psychiatrycznym.
Warto obejrzeć ten film choćby po to, żeby zobaczyć Jerzego Sthura w roli superłotra, a także Cezarego Pazurę jako niemieckiego kolarza. To jeden z tych filmów, którym upływ lat dodaje smaku.
Ten film znajdziesz w swojej bibliotece szkolnej.