Alicja w Krainie Czarów

Kolejne z pozoru leniwe popołudnie spędzane na nudnej lekcji historii w jednej chwili zamienia się dla Alicji w wielką, niespodziewaną przygodę. Udając się w pogoń za Białym Królikiem, dziewczynka wpada do jego nory, a w efekcie trafia do zupełnie innego świata. Zasady panujące w nowej rzeczywistości są zgoła odmienne od tych, do których jest przyzwyczajona. To miejsce, gdzie wszystko, co ją otacza, wydaje się być żywym organizmem, a bohaterowie, jakich spotyka na swoje drodze – Kot z Cheshire, Marcowy Zając, Szalony Kapelusznik czy palący fajkę Pan Dżdżownica, noszą znamiona niesamowitości. W tej krainie w jednej chwili Alicja może mieć ledwie 10 centymetrów, by za moment stać się prawdziwym gigantem, wywołując tym samym u innych prawdziwe przerażenie, to właśnie tu obchodzi się nieurodziny. Dziewczynkę, z jednej strony oszołomioną, ale z drugiej zafascynowaną nową rzeczywistością, niechybnie czeka konfrontacja ze sprawującą władzę w tej krainie Królową Kier. To właśnie od niej zależy, czy Alicji dane będzie jeszcze wrócić do domu…

Napisany pod pseudonimem (Lewis Carroll) oryginalny utwór angielskiego matematyka Charlesa Lutwidge’a Dodgsona przez długi czas fascynował Walta Disneya. Szczególnie atrakcyjne wydawały się kreacyjne możliwości, jakie wiązały się z ekranizacją rozgrywającej się w fantazyjnej rzeczywistości historii. Na lata dwudzieste przypada pierwsze podejście amerykańskiego rysownika do dzieła Carrolla. „Alice in Cartoonland” było serią krótkich filmów, gdzie animowane tło korespondowało z wcielającą się w tytułową postać żywą aktorką. Realizacja późniejszej, właściwej adaptacji początkowo również planowana była według tej właśnie metody. Ostatecznie Disney odstąpił od tego zamiaru, stawiając na klasyczną animację przeplataną musicalowymi sekwencjami. Siła filmu w dużej mierze tkwi w samej książce, stanowiącej wyjątkowo wdzięczny materiał dla X Muzy. Epizodyczny charakter, surrealistyczna atmosfera, niesamowici bohaterowie – wszystko to sprawiło, że kinowa wersja „Alicji w krainie czarów” znalazła sporą rzeszę fanów, a halucynogenna sekwencja z Kotem z Cheshire należała do ulubionych scen… hipisów. W 2010 roku swoją wersję przygód Alicji zrealizował kolejny wizjoner kina – Tim Burton.