Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Aktorzy Polscy
Filmowcy Polscy
2001
Hilary z budki Canolda
film o sztuce, Biograficzny, Dokumentalny, Polska, 23 min
Reżyseria: Stanisław Kubiak
Scenariusz: Stanisław Kubiak
Ekipa
pokaż wszystkich (9)
zwiń listę
Opis filmu
Film z cyklu MAŁE OJCZYZNY.
To było w latach 30. minionego wieku, na Śląsku. Jednego z kolegów nazywali Canold, bo zawsze przynosił do szkoły cukierki tej firmy. Jego dom nazywali więc domem Canolda. Budkę, która stała obok niego, również opatrzyli taką nazwą. Zbierali się w niej i konspirowali. W tej grupie chłopców był Kazimierz Kutz i Hilary Krzysztofiak - zawadiacki i ognisty, być może przez argentyńską krew, płynącą w jego żyłach. Po wojnie Hilary został malarzem. Pewnego dnia skazano go na zapomnienie. Dziadek Hilarego ze strony matki był Niemcem, który prawie nie mówił po polsku, prababka zaś - Polką, która prawie nie znała niemieckiego. Helwigowie dochowali się szesnaściorga dzieci (żartowano, że to dlatego, iż nie mogli się ze sobą porozumieć). Jedna z córek, Maria, w 1923 roku poślubiła Jana Krzysztofiaka. Urodził się w Buenos Aires z matki Polki i ojca Argentyńczyka. Kiedy miał 7 lat, matka przywiozła go na Śląsk, ze sporą sumką przeznaczoną na jego wykształcenie. Maria i Jan mieli dwóch synów. Młodszy, Hilary, był niemowlęciem, kiedy w 1927 roku ojciec wraz ze swoją matką wyjechał do Agentyny. Napierw przysyłał żonie listy pełne zapewnień o miłości i pieniądze. Potem jednak jego kontakt z rodziną się urwał. Dziesieć lat później został uznany za zaginionego. W 1939 roku Kazimierz Kutz, Hilary Krzysztofiak i inni polscy chłopcy chodzili do niemieckiej szkoły w centrum Szopienic. Kiedy wybuchła wojna, zakazano im mówić po polsku. Oni jednak spotykali się na skraju miasta, w budce Canolda, i w oczekiwaniu na Polskę - w której nastanie święcie wierzyli - przygotowywali się do niepodległości, ucząc się i pracując dla wymarzonej ojczyzny. Hilary także, choć miał cudem załatwiony argentyński paszport, chroniący go - smagłego i ciemnowłosego - przed represjami. Po wojnie Hilary narysował plakat informujący o imprezie sportowej. Jego praca zwróciła uwagę pracownika propagandy z Katowic. Zaproponował młodzieńcowi kształcenie się w kierunku plastycznym. Tak Krzysztofiak trafił do Warszawy. Jednocześnie podjął pracę w propagandzie i studia w odradzającej się Akadamii Sztuk Pięknych. Nauki nie zakończył dyplomem. Miał namalować Waryńskiego przed sądem, zrezygnował. Dusił się w kanonach socrealizmu. Wraz z przyjaciółmi założył grupę artystyczną ST 53. Na wystawie jej prac zaprezentował obraz, na którym uwiecznił fragment końskiej szczęki, co odczytano jako prowokację. W 1968 roku Krzysztofiak wyjechał za granicę na otwarcie wystawy swoich prac i już nie powrócił do kraju. Jego warszawska pracownia została najpierw zaplombowana, potem zniszczono wszystkie znajdujące się w niej dzieła. Artystę w Polsce skazano na nieistnienie. On zaś, po krótkim pobycie w Niemczech, osiadł w Stanach Zjednoczonych. W 1976 roku uhonorowano go Nagrodą Fundacji Jurzykowskiego. Zmarł trzy lata później. W filmie o małej ojczyźnie grupy chłopców z Siemianowic, jaką było miejsce ich konspiracyjnych spotkań - budka Canolda - i losach jednego z kolegów opowiada Kazimierz Kutz. Na skraju Szopienic nie ma już ani domu Canolda, ani budki. Okolica jest równie zaniedbana, jak kilkadziesiąt lat temu. To jednak, co działo się w budce - gorące dyskusje i wytężona nauka dla ojczyzny - zdecydowało o losach członków tej jedynej w swoim rodzaju nieformalnej organizacji: wielu zdobyło wykształcenie, odniosło sukces w różnych dziedzinach. Kutz i Krzysztofiak są tego najdobitniejszym dowodem.
To było w latach 30. minionego wieku, na Śląsku. Jednego z kolegów nazywali Canold, bo zawsze przynosił do szkoły cukierki tej firmy. Jego dom nazywali więc domem Canolda. Budkę, która stała obok niego, również opatrzyli taką nazwą. Zbierali się w niej i konspirowali. W tej grupie chłopców był Kazimierz Kutz i Hilary Krzysztofiak - zawadiacki i ognisty, być może przez argentyńską krew, płynącą w jego żyłach. Po wojnie Hilary został malarzem. Pewnego dnia skazano go na zapomnienie. Dziadek Hilarego ze strony matki był Niemcem, który prawie nie mówił po polsku, prababka zaś - Polką, która prawie nie znała niemieckiego. Helwigowie dochowali się szesnaściorga dzieci (żartowano, że to dlatego, iż nie mogli się ze sobą porozumieć). Jedna z córek, Maria, w 1923 roku poślubiła Jana Krzysztofiaka. Urodził się w Buenos Aires z matki Polki i ojca Argentyńczyka. Kiedy miał 7 lat, matka przywiozła go na Śląsk, ze sporą sumką przeznaczoną na jego wykształcenie. Maria i Jan mieli dwóch synów. Młodszy, Hilary, był niemowlęciem, kiedy w 1927 roku ojciec wraz ze swoją matką wyjechał do Agentyny. Napierw przysyłał żonie listy pełne zapewnień o miłości i pieniądze. Potem jednak jego kontakt z rodziną się urwał. Dziesieć lat później został uznany za zaginionego. W 1939 roku Kazimierz Kutz, Hilary Krzysztofiak i inni polscy chłopcy chodzili do niemieckiej szkoły w centrum Szopienic. Kiedy wybuchła wojna, zakazano im mówić po polsku. Oni jednak spotykali się na skraju miasta, w budce Canolda, i w oczekiwaniu na Polskę - w której nastanie święcie wierzyli - przygotowywali się do niepodległości, ucząc się i pracując dla wymarzonej ojczyzny. Hilary także, choć miał cudem załatwiony argentyński paszport, chroniący go - smagłego i ciemnowłosego - przed represjami. Po wojnie Hilary narysował plakat informujący o imprezie sportowej. Jego praca zwróciła uwagę pracownika propagandy z Katowic. Zaproponował młodzieńcowi kształcenie się w kierunku plastycznym. Tak Krzysztofiak trafił do Warszawy. Jednocześnie podjął pracę w propagandzie i studia w odradzającej się Akadamii Sztuk Pięknych. Nauki nie zakończył dyplomem. Miał namalować Waryńskiego przed sądem, zrezygnował. Dusił się w kanonach socrealizmu. Wraz z przyjaciółmi założył grupę artystyczną ST 53. Na wystawie jej prac zaprezentował obraz, na którym uwiecznił fragment końskiej szczęki, co odczytano jako prowokację. W 1968 roku Krzysztofiak wyjechał za granicę na otwarcie wystawy swoich prac i już nie powrócił do kraju. Jego warszawska pracownia została najpierw zaplombowana, potem zniszczono wszystkie znajdujące się w niej dzieła. Artystę w Polsce skazano na nieistnienie. On zaś, po krótkim pobycie w Niemczech, osiadł w Stanach Zjednoczonych. W 1976 roku uhonorowano go Nagrodą Fundacji Jurzykowskiego. Zmarł trzy lata później. W filmie o małej ojczyźnie grupy chłopców z Siemianowic, jaką było miejsce ich konspiracyjnych spotkań - budka Canolda - i losach jednego z kolegów opowiada Kazimierz Kutz. Na skraju Szopienic nie ma już ani domu Canolda, ani budki. Okolica jest równie zaniedbana, jak kilkadziesiąt lat temu. To jednak, co działo się w budce - gorące dyskusje i wytężona nauka dla ojczyzny - zdecydowało o losach członków tej jedynej w swoim rodzaju nieformalnej organizacji: wielu zdobyło wykształcenie, odniosło sukces w różnych dziedzinach. Kutz i Krzysztofiak są tego najdobitniejszym dowodem.
www.tvp.com.pl]
opis redakcji
Dane produkcji
ROK PRODUKCJI:
2001
KRAJ PRODUKCJI:
Polska
JĘZYK PRODUKCJI:
polski
RODZAJ / GATUNEK:
film o sztuce, Biograficzny, Dokumentalny
TYTUŁ ORYGINALNY:
Hilary z budki Canolda
PRODUKCJA:
Telewizja Polska - II Program, Telewizja Polska (Wrocław)
Dane techniczne
CZAS:
23 min
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2021