Odlot

Młody Carl Fredricksen był fanem sławnego podróżnika Charlesa F. Muntza, badacza Ameryki Południowej, podobnie jak jego rówieśnica Ellie. Ta pasja zbliża ich do tego stopnia, że pobrali się i przez całe życie marzyli o przeprowadzce w okolice Paradise Falls w Ameryce Łacińskiej. Niestety, Ellie nie doczekała chwili, kiedy Carl zebrał środki na ich podróż życia. Jakiś czas później Carl obwiesza swój dom balonami, by przenieść go w wymarzone miejsce i w ten sposób uciec od nakazu przeprowadzki do domu starców. Kiedy dom unosi się w powietrze, Carlk odkrywa pasażera na gapę – skauta o imieniu Russell. Ich podróż obfituje w liczne przygody, razem docierają do Paradise Falls, gdzie czeka ich spotkanie z Charlesem F. Muntzem. Spełnienie marzeń Ellie jest na wyciagnięcie ręki.

Pierwszy film z wytwórni Disneya, a właściwie zrealizowany we współpracy ze studiem Pixar, który otwierał festiwal w Cannes, co dowodzi z jednej strony wzrostu znaczenia animacji w rozwoju kina, z drugiej zaś rosnącego znaczenia samej wytwórni. W jakim stopniu film Pete’a Doctera zasługuje na takie wyróżnienie? Wbrew pozorom – w ogromnym. Nie tylko dlatego, że „Odlot” jest laureatem dwóch Oscarów – za pełnometrażową animację i za muzykę. Przede wszystkim dlatego, że Docter znacząco rozszerzył granice tradycyjnie adresowanego do młodego widza filmu rysunkowego. Odważył się bowiem uczynić głównym bohaterem swej opowieści stetryczałego staruszka, podtrzymując przy tym tradycyjny motyw kina Disneya – miłość jako uniwersalne antidotum na samotność. Przy tak poważnym założeniu nie mogło być w „Odlocie” – i nie ma – miejsca na jakiekolwiek techniczne fajerwerki, które nie miałyby artystycznego uzasadnienia.