PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Anna Wróblewska
  9.02.2015
Ostatnio ogłoszone nominacje do Orłów wywołały burzliwą dyskusję... wśród animatorów. Dlaczego Polskie Nagrody Filmowe nie mogą trafić do filmów animowanych? Dyskusja na Facebooku jak zwykle zainteresowała tylko zainteresowanych, dlatego, korzystając z prawa blogera, postanowiłam wyprowadzić ją na zewnątrz.
„Polska niezmiennie, i wręcz z niezmordowaną konsekwencją, ignoruje film animowany. No bo w końcu jest to tak mało znaczący wycinek polskiej kinematografii...” - napisał z goryczą  propagator polskiej animacji Piotr Kardas. - „Przykładowo, hiszpańska Goya ma nie tylko osobna kategorię na animowany pełny i krótki metraż, ale też animacje mogą (i są) nominowane razem z aktorskimi filmami w innych kategoriach, w tym za najlepszy film roku!”. - „Generalnie uważam taką sytuację za skandal, tylko pytanie - jakie kategorie animacji, bo w tej chwili co roku powstają tylko filmy krótkometrażowe i serie, natomiast pełny metraż raz na parę lat”, zwrócił uwagę szef Studia Miniatur Filmowych Włodzimierz Matuszewski. - „(...) Jest czas, żeby zawalczyć o obie kategorie, o większy udział animacji w Akademii, a ew. pełne metraże, by miały prawo startować w kategorii fabularnych (bo szybko nie dorobimy się 5-10 pełnych metraży animowanych rocznie jak np. we Francji czy Hiszpanii)”. Producent zapowiedział, że poruszy tę sprawę na zebraniu Sekcji Filmu Animowanego SFP.


"Jeż Jerzy" (reż. Wojciech Wawszczyk Jakub Tarkowski Tomasz Leśniak), jedna z nielicznych pełnometrażowych polskich animacji nie mogła walczyć o Orły. Fot. materiały promocyjne

„O filmie animowanym nie mówi się wiele, jest go mało w kinach i telewizji, więc myślę, że po prostu ci ludzie nawet nie wiedzieliby które konkretnie filmy miałyby być nominowane - czy wszystkie, które zostały w danym roku ukończone? czy te, które dostały jakąś nagrodę na festiwalu? miały emisję w tv? Jak to jest z serialami - może trzeba przyjąć analogiczną metodę w stosunku do animacji? Wierzę w to, że to nie wyraz złej woli, ale raczej niewiedzy i bezradności”, dodał z otuchą Wojtek Wawszczyk. Reżyser i publicystka Hanna Margolis, która korespondowała już z władzami Polskiej Akademii Filmowej na temat animacji dodała ad vocem: „Popieram Wojtka - dowolny metraż na początek - po prostu dobre filmy. Ja już nie będę się powtarzać ale ostatni raz - na świecie dawno stare kategorie gatunkowe odłożono do lamusa, albo ten proces się dzieje”.


"Lato 2014" Piotra Sobczyka, nominacja do Europejskiej Nagrody Filmowej, fot. KFF

Myślę, że jest o czym mówić. Należy zwrócić uwagę, że Orły przyznawane są filmom, które zaistniały w minionym sezonie w profesjonalnej, choćby nawet bardzo ograniczonej dystrybucji. Może tu jest animowany pies pogrzebany. Bo te Wasze, Koledzy, naprawdę świetne filmy, sale kinowe widzą tylko podczas (licznych co prawda) festiwali. Pytanie jednak, co jest priorytetem. A jest nim PROMOCJA POLSKIEGO KINA. Inaczej wygląda regulamin dla dokumentu, inaczej dla fabuł, inaczej więc wyglądałby dla animacji. Może konieczne byłoby wprowadzenie, środowiskowym wysiłkiem, tych filmów do obiegu? A że to sztuczny zabieg? OK, w takim razie Oscary też są sztuczne, bo też, aby się załapać, trzeba wprowadzić swój film do kina tu czy ówdzie na kilka dni bądź tydzień. Cała ta akcja może skończyć się z korzyścią dla polskiej animacji i dla jej  potencjalnego widza. A dodam, że gdy ostatnio pokazałam kilka nowych filmów studentom pierwszego roku kulturoznawstwa, wielu z nich powiedziało mi, że nigdy do tej pory nie zetknęli się  z takimi filmami i chcieliby poznać ich więcej.

Uważam, że taka dyskusja (byle spokojna i merytoryczna) jest potrzebna, jest uzasadniona, a nasi twórcy mają do zaoferowania Akademii kawał porządnego kina, które dzięki Orłom miałoby szansę na realny kontakt z publicznością.

Anna Wróblewska
Zobacz również
fot. switez.eu
"Pingwiny" o krok od miliona
"Pingwiny z Madagaskaru" podbiły kina
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll