PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Anna Wróblewska
  8.03.2014
Od stycznia do grudnia 2013 roku polskie filmy krótkometrażowe gościły na zagranicznych festiwalach ponad 950 razy. Zdobyły aż 110 nagród, poinformowała Krakowska Fundacja Filmowa. Dlaczego wciąż nie doceniamy siły polskiego krótkiego metrażu?
„Tango” Zbigniewa Rybczyńskiego to jedyny w całości polski film, który dostał Oscara. Statuetkę Akademii otrzymał także wybitny, polsko-brytyjski "Piotruś i wilk". Marcel Łoziński kilka lat temu zdobył Europejską Nagrodę Filmową za rewelacyjny dokument „Poste Restante” a Kasia Klimkiewicz za debiut „Hanoi – Warszawa”.


"Poste restante", materiały promocyjne, Arkana Studio

Poziom krótkiego metrażu zaczyna się od szkół filmowych. Przodują, co nie jest niczym dziwnym, szkoły w Łodzi, Katowicach i Szkoła Wajdy.  Ale od roku po piętach depcze im także Gdyńska Szkoła Filmowa, która może pochwalić się udziałem „Oleny” Elżbiety Benkowskiejw konkursie w Cannes. Od kilku lat  regularnie juroruję w konkursach młodego kina czy właśnie filmów krótkich. Przeprowadzam też selekcję debiutów na Kameralne Lato w  Radomiu i co roku, obowiązkowo, spędzam weekend na Łodzią po Wiśle. Co roku siły rozkładają się nieco inaczej, tylko Szkoła Wajdy, jako kurs mistrzowski, zawsze trzyma różny poziom. Są lata bardziej przychylne dla Łodzi i są też mocne okresy WRiTV. Rok 2013 był w moim przekonaniu rewelacyjny dla fabularzystów z Katowic – filmy takie jak "Magma" Pawła Maślony czy „Zabicie ciotki” miłośnika oldskulu Mateusza Głowackiego zostały mi w głowie jako najbardziej dopracowane etiudy fabularne. Był to udany rok dla operatorów i animatorów z Łodzi, co widać było dokładnie na zeszłorocznej edycji „Łodzią po Wiśle”. Jednym z największych sukcesów ostatnich lat była główna nagroda za film studencki dla zjawiskowego „Ab ovo” Anity Kwiatkowskiej-Naqvi. W pamięć wrył mi się także rewelacyjny „Self(less) portrait” Mateja Bobrika, zwycięzcy Łodzią po Wiśle.


"Ab ovo", fot. PWSFTviT

Znakomite krótkie metraże powstają w Studiu Munka. Nie piszę tego dlatego, że Munk działa przy Stowarzyszeniu i że mam w tym jakiś interes promocyjny. Czy proces selekcji projektów jest udany, czy system opieki nad debiutantami słuszny, dość, że co najmniej raz w roku oglądamy kilka świetnych filmów z tego źródła, które stanowią pomost między bezpieczną nauką w szkole a profesjonalnym debiutem. O „Mazurku” biegłej obserwatorki życia Julii Kolberger napisano już wszystko. „Ojcze masz” Kacpra Lisowskiego otrzymał nagrodę w Clermont-Ferrand. Jednym z najpiękniejszych dokumentów, jakie kiedykolwiek obejrzałam w życiu, są „Odwiedziny” wspomnianego Mateja Bobrika – 10 minut spojrzeń rezydentów domu opieki, wyczekujących na swoich bliskich - wielkich nieobecnych. Zapamiętajcie nazwisko tego młodego dokumentalisty.

A to dopiero szkoły i programy szkoleniowe. Oprócz nich jest cała masa świetnych dokumentów i  animacji tworzonych przez doświadczonych twórców różnych pokoleń. Ewa Borysewicz pokazała swoją grubą kreską malowaną litanię "Do serca twego" w konkursie w Berlinie. Wielki mistrz Witold Giersz zrobił jeden ze swoich najbardziej nowoczesnych filmów - "Signum". Ożywiając malarstwo jaskiniowe, lejąc życie w byka z Altamiry, jednocześnie zadał ważne pytanie o tradycję sztuki i jej dzisiejszy kontekst. To film, który będzie towarzyszył mi całe życie, mój osobisty talizman. Mój osobisty Oscar.

Szanuję krótkie metraże. Szanuję ich twórców. Nie tylko za ich pasję twórczą i wielki talent, ale za rolę, jaką odgrywają w promocji polskiej kultury za granicą i za to, w jaki sposób wpływają na poziom polskiego kina.

Proszę, koledzy dziennikarze, poświęćcie im uwagę, na jaką zasługują.

Anna Wróblewska
Zobacz również
fot. materiały producenta
Grecy pokonali „Kamienie na szaniec”
„Jack Strong” o krok od miliona
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll