Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Marek Wilczyński będzie jednym z bohaterów tegorocznej edycji poznańskiego Animatora. To jeden z najciekawszych polskich kompozytorów piszących muzykę do animacji, a zarazem chyba jeden z najbardziej zapracowanych artystów. Ma na swym koncie około 300 tytułów filmów animowanych, od czasu do czasu komponuje także dla teatru oraz na potrzeby kina fabularnego czy dokumentalnego.
Z urodzenia jest szczecinianinem, z wyboru – krakowianinem, od kilkunastu lat mieszka w Nowym Jorku. Jest absolwentem Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej w Krakowie w klasie fortepianu i perkusji (1970), muzykologii na Uniwersytecie Jagiellońskim (1974), gdzie uzyskał stopień magistra na podstawie pracy „Percussione batteria w twórczości Henryka Mikołaja Góreckiego”, oraz podyplomowego seminarium muzyki elektronicznej w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej (1976), prowadzonym przez Józefa Patkowskiego.
Jako muzyk zaczynał w legendarnym Zdroju Jana, działającym w Krakowie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W 1974 zespół nagrał ścieżkę dźwiękową do debiutanckiego filmu Ryszarda Antoniszczaka "Żegnaj paro!", nawiązującego poetyką i plastyką do słynnej „Żółtej łodzi podwodnej” (1968) George’a Dunninga. I od tego momentu rozpoczęła się filmowa przygoda Marka Wilczyńskiego. Jeszcze w tym samym roku napisał muzykę do trzech animacji Krzysztofa Raynocha („Kwalifikacje”, „Hasło”, „Dzwon”), szybko stając się nadwornym kompozytorem krakowskiego Studia Filmów Animowanych. Z jego usług korzystali m.in. Ryszard Antoniszczak ("Miki Mol", 1975; „Fantomobil”, 1976; "Sexi Lola automatic", 1978), Krzysztof Kiwerski ("Awaria", 1975; „Przypadek?”, 1977; „Opcja zerowa”, 1983), Jerzy Kucia ("Szlaban", 1976; "Krąg", 1978; "Źródło", 1982; "Odpryski", 1984), Agnieszka Niżegorodcew („Wycieczka”, 1977), Aleksander Sroczyński („2013 Odyseja kosmiczna”, 1985; "With a Light", 1986; „Meduza”, 1988). W jednym z filmów Sroczyńskiego – aktorsko-animowanej „Nostalgii” (1984) – zagrał Wilczyński rolę demonicznego ordynatora, w czołówce innego – „Ani be!... ani me!.. z udziałem Audrey Hepburn” (1984) – pojawił się jako współscenarzysta.
Wilczyński w swej artystycznej działalności nie ograniczał się do krakowskiego podwórka. Z jego kompozytorskich usług korzystali animatorzy z pobliskiego Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, gdzie współpracował m.in. z Aleksandrem Oczką ("Gra", 1977), Haliną Filek ("Kwiatuszek", 1978), Aliną Skibą ("Życiorys Brunona S. wyciągnięty z szuflady", 1979), Maciejem Albrechtem ("Bajki", 1981), Bronisławem Zemanem ("Karambol", 1982), Józefem Ćwiertnią ("Żaba", 1984), Janem Petryszynem ("Słuchacz", 1984), Andrzejem Orzechowskim ("Animalki", 1988). Świetną muzykę skomponował do „Dworca” (1984) Marka Serafińskiego, zrealizowanego w warszawskim Studiu Miniatur Filmowych.
Jest kompozytorem wszechstronnym, z równym powodzeniem pisze muzykę do tytułów skierowanych do młodych, jak i dorosłych widzów, do filmów autorskich, jak i odcinków popularnych seriali (ma na swym koncie m.in. seriale „Lis Leon”, 1992-1993 i „Bajki zza okna”, 1992-1997 oraz pełnometrażowy „Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie” Stanisława Dülza, 1986). Do największych osiągnięć Wilczyńskiego zaliczam jednak dwa stricte autorskie – odmienne w swej stylistyce, nieco podobne w przesłaniu – filmy autorskie: "Porządek musi być" (1988) Krzysztofa Kiwerskiego oraz polsko-amerykańską koprodukcję Macieja Albrechta – „Close to You” (1994). Zrealizowany w orwellowskiej poetyce "Porządek musi być" przyniósł kompozytorowi nagrodę za muzykę na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie w 1989 roku, a precyzyjnie – jak napisano w uzasadnieniu jury – za „kompozycję dźwięku”, bo Wilczyński był nie tylko autorem przejmującej muzyki, a całej ścieżki dźwiękowej, w skład której przecież wchodzą – na równoprawnych zasadach – strzępki słów, szmery czy elementy ciszy, która nieraz może brzmieć niezwykle ekspresyjnie („To cisza krzyczy” – śpiewali kiedyś Skaldowie). Ta konstatacja dotyczy większości prac filmowych Wilczyńskiego. Świetnym tego przykładem jest „Close to You”, rozgrywająca się w realiach wielkiego miasta-molocha, utrzymana w konwencji melodramatu – wyraźnie inspirowana ekspresjonizmem ("Metropolis" Fritza Langa, 1927) – subtelna opowieść o dwojgu ludzi przeznaczonych dla siebie, niemogących się jednak spotkać. „Close to You” znaczy "Blisko siebie". Wilczyńskiego interesuje nie tylko muzyka, a cały „dźwięk” przyszłego filmu, stara się, by ścieżki – wizualna i dźwiękowa – przebiegały „blisko siebie”, bez względu na to, czy się uzupełniają, czy stoją wobec siebie w kontrapunkcie.
Jako muzyk zaczynał w legendarnym Zdroju Jana, działającym w Krakowie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W 1974 zespół nagrał ścieżkę dźwiękową do debiutanckiego filmu Ryszarda Antoniszczaka "Żegnaj paro!", nawiązującego poetyką i plastyką do słynnej „Żółtej łodzi podwodnej” (1968) George’a Dunninga. I od tego momentu rozpoczęła się filmowa przygoda Marka Wilczyńskiego. Jeszcze w tym samym roku napisał muzykę do trzech animacji Krzysztofa Raynocha („Kwalifikacje”, „Hasło”, „Dzwon”), szybko stając się nadwornym kompozytorem krakowskiego Studia Filmów Animowanych. Z jego usług korzystali m.in. Ryszard Antoniszczak ("Miki Mol", 1975; „Fantomobil”, 1976; "Sexi Lola automatic", 1978), Krzysztof Kiwerski ("Awaria", 1975; „Przypadek?”, 1977; „Opcja zerowa”, 1983), Jerzy Kucia ("Szlaban", 1976; "Krąg", 1978; "Źródło", 1982; "Odpryski", 1984), Agnieszka Niżegorodcew („Wycieczka”, 1977), Aleksander Sroczyński („2013 Odyseja kosmiczna”, 1985; "With a Light", 1986; „Meduza”, 1988). W jednym z filmów Sroczyńskiego – aktorsko-animowanej „Nostalgii” (1984) – zagrał Wilczyński rolę demonicznego ordynatora, w czołówce innego – „Ani be!... ani me!.. z udziałem Audrey Hepburn” (1984) – pojawił się jako współscenarzysta.
Wilczyński w swej artystycznej działalności nie ograniczał się do krakowskiego podwórka. Z jego kompozytorskich usług korzystali animatorzy z pobliskiego Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, gdzie współpracował m.in. z Aleksandrem Oczką ("Gra", 1977), Haliną Filek ("Kwiatuszek", 1978), Aliną Skibą ("Życiorys Brunona S. wyciągnięty z szuflady", 1979), Maciejem Albrechtem ("Bajki", 1981), Bronisławem Zemanem ("Karambol", 1982), Józefem Ćwiertnią ("Żaba", 1984), Janem Petryszynem ("Słuchacz", 1984), Andrzejem Orzechowskim ("Animalki", 1988). Świetną muzykę skomponował do „Dworca” (1984) Marka Serafińskiego, zrealizowanego w warszawskim Studiu Miniatur Filmowych.
Jest kompozytorem wszechstronnym, z równym powodzeniem pisze muzykę do tytułów skierowanych do młodych, jak i dorosłych widzów, do filmów autorskich, jak i odcinków popularnych seriali (ma na swym koncie m.in. seriale „Lis Leon”, 1992-1993 i „Bajki zza okna”, 1992-1997 oraz pełnometrażowy „Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie” Stanisława Dülza, 1986). Do największych osiągnięć Wilczyńskiego zaliczam jednak dwa stricte autorskie – odmienne w swej stylistyce, nieco podobne w przesłaniu – filmy autorskie: "Porządek musi być" (1988) Krzysztofa Kiwerskiego oraz polsko-amerykańską koprodukcję Macieja Albrechta – „Close to You” (1994). Zrealizowany w orwellowskiej poetyce "Porządek musi być" przyniósł kompozytorowi nagrodę za muzykę na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie w 1989 roku, a precyzyjnie – jak napisano w uzasadnieniu jury – za „kompozycję dźwięku”, bo Wilczyński był nie tylko autorem przejmującej muzyki, a całej ścieżki dźwiękowej, w skład której przecież wchodzą – na równoprawnych zasadach – strzępki słów, szmery czy elementy ciszy, która nieraz może brzmieć niezwykle ekspresyjnie („To cisza krzyczy” – śpiewali kiedyś Skaldowie). Ta konstatacja dotyczy większości prac filmowych Wilczyńskiego. Świetnym tego przykładem jest „Close to You”, rozgrywająca się w realiach wielkiego miasta-molocha, utrzymana w konwencji melodramatu – wyraźnie inspirowana ekspresjonizmem ("Metropolis" Fritza Langa, 1927) – subtelna opowieść o dwojgu ludzi przeznaczonych dla siebie, niemogących się jednak spotkać. „Close to You” znaczy "Blisko siebie". Wilczyńskiego interesuje nie tylko muzyka, a cały „dźwięk” przyszłego filmu, stara się, by ścieżki – wizualna i dźwiękowa – przebiegały „blisko siebie”, bez względu na to, czy się uzupełniają, czy stoją wobec siebie w kontrapunkcie.
Jerzy Armata
Informacja własna
fot. Studio Filmów Animowanych (Kraków)
Dobre otwarcie Avengersów w kinach
Rodzinna majówka w kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024