Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Wystarczy, że temperatura naszego ciała podskoczy o dwa stopnie Celsjusza, by gorączka odmieniła otaczający nas świat. Zmieniają się proporcje, koślawieje percepcja, przyjazne staje się wrogie. Dotąd zadomowieni w harmonijnej codzienności, stajemy się wygnańcami w rzeczywistość, którą jeśli kiedykolwiek oglądaliśmy to we własnych koszmarach. Dotąd pewni siebie, czujemy się zdradzeni. I to przez co? Przez własne ciało!
Najbardziej boimy się niewidzialnego. David Mackenzie w swoim filmie „Perfect sense” (w kinach: "Ostatnia miłość na Ziemi") nie musiał daleko szukać, by wywołać niepokój. (Uwaga! Kto nie oglądał, niech dalej nie czyta, bo popsuje sobie zabawę! Niech obejrzy film – warto!) Przyjrzał się naszemu ciału, wymyślił niewidzialną epidemię i zadał proste pytanie: „Co by to było, gdybyśmy po kolei tracili nasze zmysły?” Nieuważnym przypominam. Jesteśmy posiadaczami pięciu „okien na świat”, jak to powiadał William Blake: powonienia, smaku, słuchu, wzroku, dotyku.
Kadr z filmu "Ostatnia miłość na Ziemi", fot. Gutek Film
W „Perfect Sense” tragedia ludzkości zaczyna się od utraty powonienia. Reakcją jest smutek, niewysłowiona tęsknota, która wtrąca w depresję. Obrazy niepowstrzymanego płaczu dalekie są od groteski. Następnie ludzi całego świata dotyka brak smaku, co powoduje panikę, strach, niezaspokojony głód. Sekwencje ukazujące pożeranie surowego mięsa, mydła, opijanie się benzyną, rzyganie… Z kolei śmierć słuchu wywołuje agresję. Na utratę zmysłu numer cztery - wzroku, ludzie reagują niewytłumaczalną ekstazą radości…
I nie ma znaczenia czy reakcja na utratę kolejnych zmysłów jest umotywowana psychologicznie. Przecież prawda ekranu niewiele ma wspólnego z prawdą życiową. Liczy się efekt. A ten w „Perfect Sense” jest porażający. Bo co nam zostanie, gdy stracimy ostatni zmysł - dotyk? Pustka tak niewyobrażalna, że można by ją porównać jedynie do śmierci za życia? Czy ktoś tego doświadczył i zdał nam relację ze śmierci wszystkich zmysłów? Czy można żyć bez węchu, słuchu, smaku, wzroku i dotyku?
Kadr z filmu "Ostatnia miłość na Ziemi", fot. Gutek Film
Rozumiem, że nieśmiałą odpowiedzią Davida Mackenziego jest miłość pomiędzy Michaelem (Ewan McGregor) a Susan (Eva Green). Lecz marne to pocieszenie, gdy skumulowane tragedie, odcinają nas od jakiegokolwiek odczuwania, zamykają wszystkie okna i stajemy się bezwolnymi kadłubami mięsa i kości. Sami w ciemności, tak samotni, że tylko miłość do drugiej osoby może złagodzić nasze umieranie… Czyli jednak miłość? Szósty zmysł – „nad-cielesny”? Być może to odpowiedź Mackenziego…
Filozofie Dalekiego Wschodu, wyróżniają jeszcze jeden zmysł. Jest nim rozum. Ale żaden umysł nie jest w stanie sprostać ponurej wizji zaproponowanej w „Perfect sense”.
Straszna wizja. Piękny, przerażający film. Jeden z tych, których się nie zapomina. Ja przynajmniej nie zapomnę.
Najbardziej boimy się niewidzialnego. David Mackenzie w swoim filmie „Perfect sense” (w kinach: "Ostatnia miłość na Ziemi") nie musiał daleko szukać, by wywołać niepokój. (Uwaga! Kto nie oglądał, niech dalej nie czyta, bo popsuje sobie zabawę! Niech obejrzy film – warto!) Przyjrzał się naszemu ciału, wymyślił niewidzialną epidemię i zadał proste pytanie: „Co by to było, gdybyśmy po kolei tracili nasze zmysły?” Nieuważnym przypominam. Jesteśmy posiadaczami pięciu „okien na świat”, jak to powiadał William Blake: powonienia, smaku, słuchu, wzroku, dotyku.
Kadr z filmu "Ostatnia miłość na Ziemi", fot. Gutek Film
W „Perfect Sense” tragedia ludzkości zaczyna się od utraty powonienia. Reakcją jest smutek, niewysłowiona tęsknota, która wtrąca w depresję. Obrazy niepowstrzymanego płaczu dalekie są od groteski. Następnie ludzi całego świata dotyka brak smaku, co powoduje panikę, strach, niezaspokojony głód. Sekwencje ukazujące pożeranie surowego mięsa, mydła, opijanie się benzyną, rzyganie… Z kolei śmierć słuchu wywołuje agresję. Na utratę zmysłu numer cztery - wzroku, ludzie reagują niewytłumaczalną ekstazą radości…
I nie ma znaczenia czy reakcja na utratę kolejnych zmysłów jest umotywowana psychologicznie. Przecież prawda ekranu niewiele ma wspólnego z prawdą życiową. Liczy się efekt. A ten w „Perfect Sense” jest porażający. Bo co nam zostanie, gdy stracimy ostatni zmysł - dotyk? Pustka tak niewyobrażalna, że można by ją porównać jedynie do śmierci za życia? Czy ktoś tego doświadczył i zdał nam relację ze śmierci wszystkich zmysłów? Czy można żyć bez węchu, słuchu, smaku, wzroku i dotyku?
Kadr z filmu "Ostatnia miłość na Ziemi", fot. Gutek Film
Rozumiem, że nieśmiałą odpowiedzią Davida Mackenziego jest miłość pomiędzy Michaelem (Ewan McGregor) a Susan (Eva Green). Lecz marne to pocieszenie, gdy skumulowane tragedie, odcinają nas od jakiegokolwiek odczuwania, zamykają wszystkie okna i stajemy się bezwolnymi kadłubami mięsa i kości. Sami w ciemności, tak samotni, że tylko miłość do drugiej osoby może złagodzić nasze umieranie… Czyli jednak miłość? Szósty zmysł – „nad-cielesny”? Być może to odpowiedź Mackenziego…
Filozofie Dalekiego Wschodu, wyróżniają jeszcze jeden zmysł. Jest nim rozum. Ale żaden umysł nie jest w stanie sprostać ponurej wizji zaproponowanej w „Perfect sense”.
Straszna wizja. Piękny, przerażający film. Jeden z tych, których się nie zapomina. Ja przynajmniej nie zapomnę.
Daniel Odija
Portalfilmowy.pl
Box Office. James Bond po raz trzeci na topie!
Box Office. „Skyfall” niezwyciężone.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024