Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Wiadomość o śmierci Hanuszkiewicza. Oczywiście też telefon do mnie. Przyjeżdżam na Wiertniczą do TVN. Nagrywają w ciemnym korytarzu, opowiadam pani o twarzy nieprzeniknionej co mogę o Adamie, szczególnie z jego tzw. okresu romantycznego, pierwszego okresu telewizji, zanim władza zorientowała się jaki to potężny środek oddziaływania na społeczeństwo. Pod koniec rozmowy młoda redaktorka pyta mnie o związki Hanuszkiewicza z Bezpieką. Baranieję.
Przy wejściu na żywo. Sypię anegdotami. Adam był człowiekiem z poczuciem humoru.
Wstałem rano. Do „Dzień dobry TVN” też o Adamie na dziewiątą. Problem: chusteczka fioletowa do kieszonki czarnej marynarki czy czerwona? Fioletowa, zbyt nachalnie i aluzyjna. Co będę gadał? Znów to samo o telefonach, tenisie i… jego słynnym okrzyku „Ja robię s y n t e z ę!!!”
Adam Hanuszkiewicz w filmie „Ręce do góry". Fot. SF Oko
„ Bo tylko temu, co nam obce, przypisujemy charakter” – Tomasz Mann
Jaką to wspaniałą możliwość ma literatura w opisywaniu rzeczywistości. Jakie możliwości obserwacji. Od planu ogólnego, jak pejzaż, do szczegółu. Na przykład, opis ręki, palców i wreszcie paznokci pani Chauchat oglądanych przez Castorpa w „Czarodziejskiej górze” Tomasza Manna. I panorama szczytów gór i natychmiast opis koloru twarzy doktora Behrensa. Najbardziej precyzyjny film osiągany jednym zdaniem, przeskokiem linoskoczka.
W filmie jedzie ekipa, aby znaleźć dobrą pogodę do pejzażu i zmiany obiektywu na filmowanie brudu za paznokciami u pani Chauchat. A pod piórem pisarza, pstryk! I już jest. Mozolna jest praca filmowców polegająca na łapaniu życia w jego prawdopodobnym wymiarze.
Przeraźliwa pozostaje przenikliwość Irzykowskiego w opisie dzisiejszej zupy medialnej, kiedy informacje przeskakują z jednego nadajnika do drugiego i gdzieś się to wszystko kotłuje w eterze, wchodząc do naszego ja, penetrując najgłębsze tajemnice człowieka. Pisał to na długo przed TVN, Polsatem i TVP oraz wideo i Internetem.
Umarł Hanuszkiewicz, zaraz po nim Violetta Villas. Mieli coś wspólnego. Obydwoje skupiali uwagę publiczności. On hondami na scenie, ona swoimi włosami i głosem.
Z tym, że gdy śpiewała „Mamo, list do ciebie piszę…”, miałem łzy w oczach. W wywiadzie dla stacji telewizyjnej po śmierci Adama, jakaś redaktorka pyta mnie na końcu: - Czy to prawda, że Hanuszkiewicz był agentem bezpieki?
Był Hanuszkiewiczem.
Jak się spierają o ten skrawek niepodległości i jeszcze kawałka suwerenności! Wydaje się jednym i drugim, że rządzą. A Merkel i Sarkozy, też zależni od Wall Street. Witają się, całują, naradzają, komunikują, rozprawiają, decydują i nic.
„Położyć się i nie stawiać przed sercem żadnych nowych zadań”.
Dwa teatry: Wyrypajew i jego „Taniec »Delhi«” w Narodowym i „Hekabe” w Polskim.
Jubileusz Daniela Olbrychskiego. Dzwoni Łazuka. Spotkamy się wieczorem? - Nie, bo nie jestem zaproszony. Dlaczego mam być? To jego koledzy, jego grupa, ta sama opcja.
Ma rację żona menedżer. To mała widownia. Na jubileuszu Pszoniaka w Teatrze Wielkim wielkie zgromadzenia przyjaciół, a tu szóste piętro Pałacu Kultury. Robiłem tam coś kiedyś dla telewizji. Tu zaczynał Konic, realizując Klossa. Teraz Olbrychski gra dwuosobową sztukę amerykańską z okazji 50-lecia pracy artystycznej. Na widowni sponsorzy, celebryci i premier z prezydentem plus BOR. Ciasno. I nagle, kiedy bokser Kulej coś wręcza i odznacza gwiazdora, pada na ziemię, rażony nagłym zawałem.
Zamieszanie. Kardiolog, mąż Grażyny Torbickiej, ratuje go na oczach publiczności, robiąc na scenie reanimację uciskając i pobudzając serce. Co Pan Bóg przez ten tragiczny incydent chciał im wszystkim powiedzieć?
Nie byłem, nie widziałem. Kulej po operacji w szpitalu w śpiączce. Ale po tygodniu budzi się.
Bezsenność. Zasypiam koło pierwszej. Budzę się koło czwartej. Siadam do komputera i coś notuję. KTT uważał, że w ten sposób pod koniec życia Bóg daje człowiekowi więcej czasu. Gdy śpisz po południu, oddajesz czas, który mógłbyś przeznaczyć na głupstwa dnia codziennego. W nocy możesz tylko myśleć pożytecznie.
Wigilie, wigilie…Biurowe, stowarzyszeniowe, kolegów z pracy, związkowe, korporacyjne: śpiewy plus alkohol, chociaż ludzie mniej piją, kary za samochodowe przestępstwa działają. Śpiewają na głosy, zwykle na jeden i te kolędy najłatwiejsze… Panie ubrane przy okazji w długie suknie z jakiegoś domu mody, najładniej z ogromnymi wycięciami z tylu na plecach, Śpiewa pani projektantka, odwraca się tyłem do reporterów, aby uwidocznić to wszystko nie przerywając wykonania wzruszającej kolędy: „Oj maluśki, maluśki…”.
Za kulisami po składkowej wigilii rozmowy koleżanek aktorek. Że starsi koledzy chowają się, o mało co nie przepraszają, że żyją, że zamykają się osobno a tłuszcza głupich cip i niezdolnych młodych atakuje wszystko:
- Zbierzmy się i nie chowajmy, wyjdźmy i wspólnie róbmy coś… Co z tego, że gorzej wyglądamy, ale jesteśmy zdolniejsi…
- Czy zagrała byś coś bez pieniędzy?
- Tylko ptak śpiewa bez pieniędzy.
Słynne powiedzenie Kiepury i Materny: obaj z Sosnowca.
Przy wejściu na żywo. Sypię anegdotami. Adam był człowiekiem z poczuciem humoru.
Wstałem rano. Do „Dzień dobry TVN” też o Adamie na dziewiątą. Problem: chusteczka fioletowa do kieszonki czarnej marynarki czy czerwona? Fioletowa, zbyt nachalnie i aluzyjna. Co będę gadał? Znów to samo o telefonach, tenisie i… jego słynnym okrzyku „Ja robię s y n t e z ę!!!”
Adam Hanuszkiewicz w filmie „Ręce do góry". Fot. SF Oko
„ Bo tylko temu, co nam obce, przypisujemy charakter” – Tomasz Mann
Jaką to wspaniałą możliwość ma literatura w opisywaniu rzeczywistości. Jakie możliwości obserwacji. Od planu ogólnego, jak pejzaż, do szczegółu. Na przykład, opis ręki, palców i wreszcie paznokci pani Chauchat oglądanych przez Castorpa w „Czarodziejskiej górze” Tomasza Manna. I panorama szczytów gór i natychmiast opis koloru twarzy doktora Behrensa. Najbardziej precyzyjny film osiągany jednym zdaniem, przeskokiem linoskoczka.
W filmie jedzie ekipa, aby znaleźć dobrą pogodę do pejzażu i zmiany obiektywu na filmowanie brudu za paznokciami u pani Chauchat. A pod piórem pisarza, pstryk! I już jest. Mozolna jest praca filmowców polegająca na łapaniu życia w jego prawdopodobnym wymiarze.
Przeraźliwa pozostaje przenikliwość Irzykowskiego w opisie dzisiejszej zupy medialnej, kiedy informacje przeskakują z jednego nadajnika do drugiego i gdzieś się to wszystko kotłuje w eterze, wchodząc do naszego ja, penetrując najgłębsze tajemnice człowieka. Pisał to na długo przed TVN, Polsatem i TVP oraz wideo i Internetem.
Umarł Hanuszkiewicz, zaraz po nim Violetta Villas. Mieli coś wspólnego. Obydwoje skupiali uwagę publiczności. On hondami na scenie, ona swoimi włosami i głosem.
Z tym, że gdy śpiewała „Mamo, list do ciebie piszę…”, miałem łzy w oczach. W wywiadzie dla stacji telewizyjnej po śmierci Adama, jakaś redaktorka pyta mnie na końcu: - Czy to prawda, że Hanuszkiewicz był agentem bezpieki?
Był Hanuszkiewiczem.
Jak się spierają o ten skrawek niepodległości i jeszcze kawałka suwerenności! Wydaje się jednym i drugim, że rządzą. A Merkel i Sarkozy, też zależni od Wall Street. Witają się, całują, naradzają, komunikują, rozprawiają, decydują i nic.
„Położyć się i nie stawiać przed sercem żadnych nowych zadań”.
Dwa teatry: Wyrypajew i jego „Taniec »Delhi«” w Narodowym i „Hekabe” w Polskim.
Jubileusz Daniela Olbrychskiego. Dzwoni Łazuka. Spotkamy się wieczorem? - Nie, bo nie jestem zaproszony. Dlaczego mam być? To jego koledzy, jego grupa, ta sama opcja.
Ma rację żona menedżer. To mała widownia. Na jubileuszu Pszoniaka w Teatrze Wielkim wielkie zgromadzenia przyjaciół, a tu szóste piętro Pałacu Kultury. Robiłem tam coś kiedyś dla telewizji. Tu zaczynał Konic, realizując Klossa. Teraz Olbrychski gra dwuosobową sztukę amerykańską z okazji 50-lecia pracy artystycznej. Na widowni sponsorzy, celebryci i premier z prezydentem plus BOR. Ciasno. I nagle, kiedy bokser Kulej coś wręcza i odznacza gwiazdora, pada na ziemię, rażony nagłym zawałem.
Zamieszanie. Kardiolog, mąż Grażyny Torbickiej, ratuje go na oczach publiczności, robiąc na scenie reanimację uciskając i pobudzając serce. Co Pan Bóg przez ten tragiczny incydent chciał im wszystkim powiedzieć?
Nie byłem, nie widziałem. Kulej po operacji w szpitalu w śpiączce. Ale po tygodniu budzi się.
Bezsenność. Zasypiam koło pierwszej. Budzę się koło czwartej. Siadam do komputera i coś notuję. KTT uważał, że w ten sposób pod koniec życia Bóg daje człowiekowi więcej czasu. Gdy śpisz po południu, oddajesz czas, który mógłbyś przeznaczyć na głupstwa dnia codziennego. W nocy możesz tylko myśleć pożytecznie.
Wigilie, wigilie…Biurowe, stowarzyszeniowe, kolegów z pracy, związkowe, korporacyjne: śpiewy plus alkohol, chociaż ludzie mniej piją, kary za samochodowe przestępstwa działają. Śpiewają na głosy, zwykle na jeden i te kolędy najłatwiejsze… Panie ubrane przy okazji w długie suknie z jakiegoś domu mody, najładniej z ogromnymi wycięciami z tylu na plecach, Śpiewa pani projektantka, odwraca się tyłem do reporterów, aby uwidocznić to wszystko nie przerywając wykonania wzruszającej kolędy: „Oj maluśki, maluśki…”.
Za kulisami po składkowej wigilii rozmowy koleżanek aktorek. Że starsi koledzy chowają się, o mało co nie przepraszają, że żyją, że zamykają się osobno a tłuszcza głupich cip i niezdolnych młodych atakuje wszystko:
- Zbierzmy się i nie chowajmy, wyjdźmy i wspólnie róbmy coś… Co z tego, że gorzej wyglądamy, ale jesteśmy zdolniejsi…
- Czy zagrała byś coś bez pieniędzy?
- Tylko ptak śpiewa bez pieniędzy.
Słynne powiedzenie Kiepury i Materny: obaj z Sosnowca.
Jerzy Gruza
Portalfilmowy.pl
Box Office. „Drogówka” wciąż przyciąga tłumy.
Box Office. Kolejny sukces polskiego filmu!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024