PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Jerzy Gruza
  4.02.2013
Przed snem wącham  maść do nosa w razie kataru. Kamfora. Przypomina mi to, że tym  leczyła mnie matka, gdy byłem zaziębiony, uspokajam się i zasypiam.

Dzieciństwo. Czasami wnuczkowi smaruje tym nos. Może zapamięta.

„Złote Kaczki” – nuda, nuda, nuda.
Złota Kaczka dla najstarszego amanta polskiego filmu. Chyba w szpitalu jako zawołanie do salowej.

Ciekawy Janusz Józefowicz ze swoim trójwymiarowym musicalem „Polita”. Ma rację ,kiedy mówi, że wszystko już jest możliwe do osiągnięcia, ale jest to najbardziej  przerażające dla twórcy.


Kadr z filmu "Anatomia strachu". Fot. HBO

Na przyjęciu spotykam największe cycki w Warszawie i najdłuższe nogi. Postarzała się. Jej kochanek w Las Vegas zaprasza kolegów na tani pobyt z możliwością dużej przegranej w kasynie.
Nie pojadę.

Przed wojną polska publiczność uwielbiała Węgra Jarossy’ego, jako estradowca i konferansjera. Wszyscy myśleli, że to Żyd, tym bardziej, że podczas okupacji ukrywał się w Getcie. Później okazało się, że przed Niemcami, którzy go chcieli zrobić Reischsdeutschem. Nie zdradził ani Polski, ani Węgier. Po wojnie jako kilkunastoletni chłopak stałem w Łodzi wśród tysięcznego tłumu w Parku Wolności, łowiąc i chłonąć żarty Kazimiera Rudzkiego. Nie wiedziałem, że los kiedyś mnie zetknie z nim w pracy. Był niepowtarzalnym człowiekiem estrady, kontaktu z publicznością i inteligentnego żartu. Może już nie ma takich ludzi, którzy by go rozumieli?

Następnie zapamiętałem zadziwiającą mnie miłość publiczności do kogoś o niebo poniżej (?). Wyniesiony wysoko Stefan Muller. Co do końca uważał, żeby źle mówić po polsku, epatując tym telewizyjne masy. Jechał na jednym numerze. Teraz widzę w roli konferansjera, wywiadowcy i człowieka żartu uśmiechniętą sztucznie twarz mongolskiego wojownika, albo jakiegoś przybocznego wschodniego Chana.
Coraz bliżej Azji.

Klawiatura fortepianu Chopina jeszcze nie sięgnęła bruku.

Telefon. Rozmowa o dupie Maryni. Nagle:
- Chcę ładnie zakończyć anegdotą, czymś wzniosłym. Przyjaciel mój, dosyć zamożny, zaprosił znajomych do eleganckiego hotelu z tarasem na błękitne morze w Cannes. Wystawiono tam łóżko, szampan, rozmowy, ostrygi… z s z e d ł  był jeszcze tej samej nocy. Ojciec tej, co musisz ją znać…
Życie ładnie skończone.
Jak to mogło by się odbyć w Polsce? Ekskluzywny taras Sheratona w Sopocie z widokiem na Bałtyk? Tam, gdzie Polański mieszkał? Frutti di mare, ale tylko w czwartek, kiedy te smakołyki dolatują z Paryża. Ale trudno zaplanować tak precyzyjnie zejście. Akurat w czwartek. Albo coś świeżego z Helu? Tylko cztery godziny dojazdu. Na masełku z czosnkiem…
Co się kryje za tym telefonem? Nagle odkryta niedomoga, desperacja czy depresja? Przecież wszystko ma. Zaczął od zestawu dla idiotów: pióro Mont Blanc i pasek do spodni Luis Vuiton.

Jutro badanie w Instytucie Kardiologii tego, co trzyma ciało we względnym  funkcjonowaniu. Może dostanę oceny niedostateczną i wyrok: „Zostawić go na drugi rok w tej samej klasie.” Jaka ulga!

Następuje okres nicnierobienia, niełykania pigułek, nietrzymania diety cholesterolowej, unikania wysiłku, w dupie wszystko, śmiać się… I nie wstydzimy się, że nic nie robimy w trosce o przedłużenie swojej wolności.
Zaczyna się! Vacatio mortis… vacatio mortis… vacatio…

Książka o Guciu i Magdzie. – na promocji w Galerii Porczyńskich. Tony waty cukrowej. Na początku mały chłopiec i mówi  wiersz o wszechświecie i Bogu, do którego wszyscy zmierzamy. Na końcu starsza wdowa po Lucjanie Kydryńskim śpiewa  młodszej wdowie, żeby nie bała się kryzysu. Wdowa się nie boi i świetnie wygląda, jest dowcipna, inteligentna i pełna uroku.

W dalekiej Kalifornii jakaś starsza pani, żyjąc w Stanach od kilkudziesięciu lat: - A jak tam w Polsce? Pisze pan w swojej książce o Holoubku, czy on ciągle udaje, że nie jest pochodzenia żydowskiego?
- Nie wiem i nie zastanawiałem się nad tym.
- Boże, jakie to wzruszające, taki mały zawstydzony chłopiec, jeszcze się pewnie czerwieni. Powinien być dumny, że  należy do nas. Niech pan spojrzy na te wielkie gorejące żydowskie oczy.

Czteroletnia siostrzenica Michaliny: „Mgła to szalik jesieni…”
Tylko dzieci mają taką wrażliwość.

 „Directorem of Photography” filmu "Anatomia strachu", na który nieopatrznie poszedłem w sobotę, jest Andrzej Bartkowiak. Boże! Jaki jestem szczęśliwy. Połowa widowni ryczała ze śmiechu z tego kiczu, który miał straszyć, a śmieszył do łez.

Nie do końca nas jeszcze zatruło i ogłupiło to Hollywood. Pamiętam młodego ambitnego Bartkowiaka, jak uciekał z Polski i łódzkiej Szkoły Filmowej, aby w Ameryce  zrobić karierę. Zrobił.

Oto próbka dialogu z końca filmu: - Patrz, mieli forsę, pojeby!

Bartkowiak filmuje tak zręcznie jak sypią się dolary. Uciekał do wolności w sztuce i w prawdzie.


Jerzy Gruza
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Kolejny sukces polskiego filmu!
Box Office. Zaskakujący triumfator weekendu w polskich kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll