Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Z dumą patrzę, jak Krzysztof Materna działa, reżyseruje, rozwija się, pisze, unosi się jak bocian na licznych bilbordach w reklamie banku, gdzie trzymam swoje ostatnie oszczędności z czasów, kiedy Materna był moim asystentem.
Krzysiu, brawo!
Obym tylko nie skończył pod płotem.
Gala festiwalu filmowego w Gdyni. W większości pokazywane fragmenty nagradzanych filmów kończą się taką oto kwestią: „wypie…” albo „spier…”, „zapier…”, „odpier… się, sam sobie wrócę do domu!”.
Główna nagroda męska: „Jesteś ludzkim ścierwem…”.
Złote Lwy dla "Essential Killing": „Fuck! Fucking…”.
Krzysiu, brawo!
Obym tylko nie skończył pod płotem.
Gala festiwalu filmowego w Gdyni. W większości pokazywane fragmenty nagradzanych filmów kończą się taką oto kwestią: „wypie…” albo „spier…”, „zapier…”, „odpier… się, sam sobie wrócę do domu!”.
Główna nagroda męska: „Jesteś ludzkim ścierwem…”.
Złote Lwy dla "Essential Killing": „Fuck! Fucking…”.
Marcin Dorociński, laureat z Gdyni 2011, w filmie "Róża" Wojciecha Smarzowskiego, fot. Monolith Films
Skolimowski stoi na estradzie nieporuszony. Piękna głowa, na twarzy tylko ta siatka Merkatora, jak się uśmiechnie albo powie coś po angielsku, ujawniają się na policzkach w nadmiarze równoleżniki i południki, jak linie na globusie świata. Ale postawa królewska - w przeczuciu roli króla Jana pod Wiedniem.
Na marginesie: Gerard Merkator to prekursor współczesnej kaligrafii, który na mapach zaznaczał linie południków i równoleżników, aby można było łatwiej określić swoje położenie.
Krystyna Janda smaruje twarz rozkruszonymi prawdziwymi brylantami w kremie Soraya. Wygląda jak… Soraya, ostatnia cesarzowa Iranu.
Przez szybę Klubu Filmowca oglądam siedząca przy stole słynną warszawską „Lolitę” - Ewę F. Siedzi z matką i kuzynką. Dopiero co przyleciała ze Stanów. Chciałem zrobić taki żart, aby podejść przywitać się z matką tak, jak by to była ona, i pogratulować jej córki, jakby to była wnuczka jej matki. Ale się rozmyśliłem.
Przyjechała do Polski po długim pobycie w Nowym Jorku. Dużo by o tym pisać. Grała u mnie w takim telewizyjnym żarcie. Stała na Placu Zamkowym ze stertą książek, prosiła mężczyzn, aby na chwilę je potrzymali, bo ona coś chce załatwić. A potem znikała na dłużej, a my obserwowaliśmy kamerą głupie miny nabranych facetów. Była bardzo atrakcyjna i efektowna. Nabrał się też pisarz Kazimierz Brandys. Stał, trzymając stertę książek przez kilkanaście minut z głupim wyrazem twarzy, niewiedzą, jak wybrnąć z tej sytuacji.
Ale kto pamięta dziś Brandysa, kto pamięta warszawską Lolitkę? Ona sama nie chce pamiętać.
Coraz częściej w telewizji słyszymy „Na obecną chwilę…”. Właściwie wszystko w życiu jest na „obecną chwilę”. Jestem zniesmaczony na „obecną chwilę”. I wkur… „na obecną chwilę”: oglądałem wiadomości.
Casting na film o Powstaniu Warszawskim w latach 60. Fragment scenariusza:
„Biedronka” (pseudonim ) przykłada usta do czoła chłopaka.
- Jaki gorący… Jadł coś?
- Nie chce jeść. Ale doktor mówi, że wszystko w porządku.
- Boże, jak tak patrzę na te jego oczy… tak się boję, że zwariował…
„Biedronka” przytula się do Kamy.
- Zostanę z nim…
- Jesteś tu dla Powstania czy dla niego?!
Kama odchodzi, „Biedronka” zostaje, śpiewa”.
Widzowie płaczą. Może.
Młody, elegancki ksiądz w Rzeszowie na płycie lotniska w oczekiwaniu na wejście do samolotu. Piękny. Korzystając z chwili czasu, modli się z otwartego brewiarza. Wchodzi na schodki z książką w ręku. Może leci do Papieża, do Rzymu?
Kiedyś chciałem być księdzem, ale w skromnej wiejskiej parafii. Ten z brewiarzem w ręku to Książę Kościoła. Zimny i daleki.
„Nie masz wyobrażenia o niebezpieczeństwie zdrowia i pożytkach z choroby”
Pascal (podobno)
Gonimy kraje bardziej zaawansowane technicznie i cywilizacyjnie. Amerykę, Niemcy, Wałęsa obiecywał drugą Japonię… Kiedyś Tusk mówił o Irlandii… Wszystko to przypomina paradoks Zenona o koniu i żółwiu. Że koń nigdy nie dogoni żółwia.
Na marginesie: Gerard Merkator to prekursor współczesnej kaligrafii, który na mapach zaznaczał linie południków i równoleżników, aby można było łatwiej określić swoje położenie.
Krystyna Janda smaruje twarz rozkruszonymi prawdziwymi brylantami w kremie Soraya. Wygląda jak… Soraya, ostatnia cesarzowa Iranu.
Przez szybę Klubu Filmowca oglądam siedząca przy stole słynną warszawską „Lolitę” - Ewę F. Siedzi z matką i kuzynką. Dopiero co przyleciała ze Stanów. Chciałem zrobić taki żart, aby podejść przywitać się z matką tak, jak by to była ona, i pogratulować jej córki, jakby to była wnuczka jej matki. Ale się rozmyśliłem.
Przyjechała do Polski po długim pobycie w Nowym Jorku. Dużo by o tym pisać. Grała u mnie w takim telewizyjnym żarcie. Stała na Placu Zamkowym ze stertą książek, prosiła mężczyzn, aby na chwilę je potrzymali, bo ona coś chce załatwić. A potem znikała na dłużej, a my obserwowaliśmy kamerą głupie miny nabranych facetów. Była bardzo atrakcyjna i efektowna. Nabrał się też pisarz Kazimierz Brandys. Stał, trzymając stertę książek przez kilkanaście minut z głupim wyrazem twarzy, niewiedzą, jak wybrnąć z tej sytuacji.
Ale kto pamięta dziś Brandysa, kto pamięta warszawską Lolitkę? Ona sama nie chce pamiętać.
Coraz częściej w telewizji słyszymy „Na obecną chwilę…”. Właściwie wszystko w życiu jest na „obecną chwilę”. Jestem zniesmaczony na „obecną chwilę”. I wkur… „na obecną chwilę”: oglądałem wiadomości.
Casting na film o Powstaniu Warszawskim w latach 60. Fragment scenariusza:
„Biedronka” (pseudonim ) przykłada usta do czoła chłopaka.
- Jaki gorący… Jadł coś?
- Nie chce jeść. Ale doktor mówi, że wszystko w porządku.
- Boże, jak tak patrzę na te jego oczy… tak się boję, że zwariował…
„Biedronka” przytula się do Kamy.
- Zostanę z nim…
- Jesteś tu dla Powstania czy dla niego?!
Kama odchodzi, „Biedronka” zostaje, śpiewa”.
Widzowie płaczą. Może.
Młody, elegancki ksiądz w Rzeszowie na płycie lotniska w oczekiwaniu na wejście do samolotu. Piękny. Korzystając z chwili czasu, modli się z otwartego brewiarza. Wchodzi na schodki z książką w ręku. Może leci do Papieża, do Rzymu?
Kiedyś chciałem być księdzem, ale w skromnej wiejskiej parafii. Ten z brewiarzem w ręku to Książę Kościoła. Zimny i daleki.
„Nie masz wyobrażenia o niebezpieczeństwie zdrowia i pożytkach z choroby”
Pascal (podobno)
Gonimy kraje bardziej zaawansowane technicznie i cywilizacyjnie. Amerykę, Niemcy, Wałęsa obiecywał drugą Japonię… Kiedyś Tusk mówił o Irlandii… Wszystko to przypomina paradoks Zenona o koniu i żółwiu. Że koń nigdy nie dogoni żółwia.
Jerzy Gruza
Portalfilmowy.pl
Box Office. Klęska pod Wiedniem.
Box Office. Uprowadzony Liam Neeson.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024