PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Marta Syrwid
  1.01.2013

A więc wypluwaliśmy pestki mandarynek i kłujące ości; a więc odbieraliśmy te smsowe rymowanki o Chrystusie, a na ich autorach odgrywaliśmy się życzeniami, za przeproszeniem, zwrotnymi; a więc wysłuchaliśmy rodzinnych dobrych rad i złych dowcipów, a później wieźliśmy do domu kilogramy bladych pierogów, zapakowanych dla nas przez nieugięte matki i ciotki z miłości i z przyzwyczajenia. Lecz, żeby nie było nam za dobrze z powodu zakończenia wesołych świąt, czeka nas jeszcze tryumf Igristoje od Vinpolu.

I czeka nas huk darmowego koncertu sylwestrowego zorganizowanego z litości dla tych, których nikt nie chciał zaprosić na domówkę (i których – tym bardziej – nikt nie wpuści na bal). I czekają nas jeszcze świsty rac i ujadanie przerażonych psów. I czeka nas pulsujący w skroniach kac i zielonkawy oddech znad bagien. Druga część kalendarium porażek niech więc będzie ponurym wstępem do tej ekstra imprezy. Do imprezy, po której co roku spodziewamy się za dużo, i która skończy się pobudką w ciszy krojonej na kawałki przez huk sekundnika.

Kadr z filmu "Nad życie", fot. ITI Cinema

lato 2012

Tegoroczne lato można podsumować jako czas wstydu i czas odlewu, czas trocin i czas kserokopii. Mieliśmy bowiem do czynienia z pełnometrażowymi debiutami: Marii Sadowskiej, Anny Pluteckiej-Mesjasz i Filipa Marczewskiego.

Maria Sadowska wybrała świetny temat (problem mobbingu w molochach handlowych) i wspaniałą aktorkę (Katarzyna Kwiatkowska w roli Haliny Radwan – awansującej robotnicy z supermarketu). I co? Nico. Najpierw, w trailerze, podana została nam kserówka z dokumentalnego "Czeskiego snu", a później otrzymaliśmy film z trocin. Postacie w "Dniu kobiet" wystrugano z drewna, a żeby coś się działo, rzuca im się wciąż pod nogi ciężkie kłody. W tym świecie niuanse występują tylko w końcówkach cen wybijanych na kasie, natomiast surową mieszankę suchej tezy i twardej logiki (ten bohater jest zły, ten dobry, a tamten zasługuje na drugą szansę) hojnie rozrzuca się przy pomocy łopaty.

Producentka (m.in. serial "Detektywi") Anna Plutecka-Mesjasz wyreżyserowała za to pełnometrażowe "Nad życie", czyli fabularyzowaną opowieść o siatkarce Agacie Mróz, zmarłej po długiej chorobie szpiku kostnego. Jest to film wykony techniką odlewu. Wzorcem stylistycznym stał się losowo wybrany odcinek "Na dobre i na złe". Następnie foremkę wypełniono treścią opartą na faktach(!), a więc zamiast plot w pokoju pielęgniarek otrzymaliśmy historię pacjentów: miłość i walka z chorobą. Opowiedziano tę historię, używając zestawu klasycznych chwytów sercowych: ckliwe pianino i łzy w oczach na widok noworodka, heroiczne powstrzymanie się od płaczu i skarg na przeszywający ból, łagodny uśmiech jako reakcja na piękno wiosny. Zresztą, nie można było spodziewać się więcej po produkcji zrodzonej z serii "Prawdziwe historie". W tym cyklu pojawiły się wcześniej filmy takie jak "Krzysztof" (o zabójstwie Krzysztofa Olewnika) czy "Laura" (o katastrofie w kopalni Halemba), a cała seria jest efektem ubocznym dystrybucji smutku, w której specjalizuje się producent – pan TVN. Smutek przepuszczany jest więc przez doskonale naoliwioną maszynę, która najpierw z wieczornych Faktów wyłapuje najmocniejsze tragedie, następnie młóci je w programach interwencyjnych, a na końcu sieka drobno w filmach wspomnianej serii.

Filip Marczewski spowodował za to swoim debiutanckim "Bez wstydu", że przypomniały mi się te chwile, w których zaczerwieniona i zażenowana oglądałam Idola i Szansę na sukces. Reżyserowi udało się bowiem doprowadzić do tego, że w kinie czułam wstyd: za to, że tak bardzo nie wychodzi, że zgrzyta, że widzowie obok wzdychają zrezygnowani. Dla masochistów – więcej o smutnym wstydzie tutaj.

12.10.2012

Zestaw jest to niesłychany: foliowe niebo i gumowa murawa, kostiumy i postacie wprost od barona Münchhausena. Brakowało mi tam jeszcze Melo Śmiacza i reszty stworów-głodomorów z "Pana Kleksa w kosmosie". Dawno bowiem nic nie ubawiło widzów kinowych tak jak "Bitwa pod Wiedniem". W hierarchii filmów batalistycznych jest to produkcja tak zła jak "1920 Bitwa Warszawska". Oto objawia się nam mnich nawołujący do walki histerycznym zaśpiewem wariata, oto i jego towarzysz: wilk-widmo. Lecz to nie wszystko – warto przecież przeżyć te kilka chwil z Danielem Olbrychskim, którzy gra tu generała wydającego jeden okrzyk. Warto również rzucić okiem na krainę stworzoną z tektury animowanej na Amidze 500 i – paradoksalnie – warto sobie spojrzeć na krostowaty dekolt Alicji Bachledy-Curuś. To jedyna okazja, bo takich rzeczy nie zobaczycie w żadnej innej produkcji. Takie rzeczy zobaczą tylko widzowie pięćdziesięciu krajów, do których już sprzedano film.

Kadr z filmu "Ixjana. Z piekła rodem"

19.11.2012

Bracia Józef i Michał Skolimowscy nakręcili swoją drugą pełnometrażową fabułę . Pierwsza nosiła tytuł "Motyw cienia", drugą nazwali "Ixjana. Z piekła rodem". Oprócz tytułu wiadomo o tej produkcji, że jej współreżyser i autor muzyki: Józef Skolimowski miał depresję o skali rzadko spotykanej nawet w Nowym Jorku. Wiadomo o tym filmie również, że Józef Skolimowski zmarł po jego stworzeniu, chorując z wyczerpania w Indiach. O tym filmie wiadomo również, że Józef nigdy nie rywalizował z ojcem – Jerzym Skolimowskim, lecz niezaprzeczalnym faktem jest, że on i jego młodszy brat – Michał – mieli trudne dzieciństwo, dzieciństwo tułacze. A to z pewnością dało im w kość. O tym filmie wiadomo również, że Michał i Jozef Skolimowscy byli do siebie bardzo przywiązani. O tym filmie wiadomo, że pierwsi recenzenci dopatrywali się w nim nawiązań do prozy Michaiła Bułhakowa i filmów Romana Polańskiego, lecz odebrało im głos, kiedy dowiedzieli się o śmierci Józefa Skolimowskiego. I więcej już nie rzekli nic. O tym filmie wiadomo również że zagrali w nim Anna Dereszowska i Borys Szyc oraz, że z powodu problemów z ekipą filmową, Józef Skolimowski był wykończony psychicznie.

Porażką jest ta promocja z piekła rodem, promocja pełna dymu z grobu, trupiego jadu i innych złych oparów, którymi udaje się zasłonić dyskusję o filmie. A jest to film przypominający po prostu połączenie gry "Diablo II" i serialu "Buffy: postrach wampirów". Co kto lubi. Ja – nie znoszę.

A na koniec warto jeszcze wspomnieć, że jedno z najstarszych krakowskich kin – Kinoteatr Uciecha – obchodziłoby w odchodzącym roku stulecie istnienia. Nie dożyło jednak setnych urodzin, ponieważ na początku roku 2011 kino zamknięto. Teraz w budynku powstaje dyskoteka. Zostanie prawdopodobnie otwarta w nadchodzącym roku – tym z pechową trzynastką w dacie, tym który nadchodzi po nieudanym końcu świata.

Marta Syrwid
portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Rekordowy „Hobbit”!
Box Office. Przedświąteczny zastój w kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll